[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siadajcie.£apacze, obracaj¹c pasy z mieczami, ochotnie przysiedli siê do sto³u Nissirów, wrzeszcz¹c na karczmarza i zgodnie wskazuj¹c Skomlika jako fundatora.Skomlik kopniakiem podsun¹³ zydel do s³upa, szarpn¹³ Ciri za ramiê, pchn¹³ tak, ¿e upad³a, uderzaj¹c ramieniem o kolana zwi¹zanego ch³opaka.- SiedŸ tu - warkn¹³.- I ani mi siê rusz, bo oæwiczê jak sukê.- Ty gnido - zawarcza³ m³odzik, patrz¹c na niego zmru¿onymi oczyma.- Ty psi.Ciri nie zna³a wiêkszoœci s³Ã³w, które wylecia³y ze z³ych, skrzywionych ust ch³opaka, ale ze zmian zachodz¹cych na obliczu Skomlika wywnioskowa³a, ¿e musia³y byæ to s³owa niebywale plugawe i obraŸliwe.£apacz poblad³ z wœciek³oœci, zamachn¹³ siê, trzasn¹³ zwi¹zanego w twarz, chwyci³ za d³ugie jasne w³osy, szarpn¹³, t³uk¹c potylic¹ ch³opaka o s³up.- Ej¿e! - zawo³a³ Vercta, unosz¹c siê zza sto³u.- Co siê tam dzieje?- K³y mu powybijam, parszywemu Szczurowi! - rykn¹³ Skomlik.- Nogi z rzyci wyrwê, obiedwie!- ChodŸ tu i przestañ drzeæ mordê - Nissir usiad³, wypi³ duszkiem kubek piwa, otar³ w¹sy.- Twoim jeñcem pomiataj, co siê zmieœci, ale od naszego wara.A ty, Kay-, nie graj zucha.SiedŸ cicho i zacznij rozmyœliwaæ294 Andrzej Sapkowskioszafocie, co go baron Lutz kaza³ ju¿ ustawiæ w miasteczku.Lista rzeczy, jakie ci na tym szafocie uczyni ma³odobry, jest ju¿ spisana i, wierzaj mi, ma trzy ³okcie d³ugoœci.Pó³ miasteczka ju¿ robi zak³ady, do którego punktu wytrzymasz.Oszczêdzaj tedy si³y, Szczurze.Sam postawiê ma³¹ sumkê i liczê, ¿e nie zrobisz mi zawodu i zdzier¿ysz przynajmniej do kastrowania.Kayleigh splun¹³, odwracaj¹c g³owê, na ile pozwala³ zaciœniêty na szyi rzemieñ.Skomlik podci¹gn¹³ pas, zmierzy³ z³owrogim spojrzeniem przycupniêt¹ na zydlu Ciri, po czym do³¹czy³ do kompanii za sto³em, kln¹c, albowiem w przyniesionym przez karczmarza dzbanie zosta³y ju¿ wy³¹cznie nik³e œlady piany.- Jakeœcie wziêli Kayleigha? - spyta³, sygnalizuj¹c ober¿yœcie chêæ rozszerzenia zamówienia.- I to ¿ywego? Bo temu, ¿eœcie pozosta³ych Szczurów wysiekli, wiary nie dam.- Po prawdzie - odrzek³ Vercta, krytycznie przygl¹daj¹c siê temu, co w³aœnie wyd³uba³ by³ z nosa - to szczêœcie mieliœmy, i tyle.Samojeden by³.Od szajki siê od³¹czy³ i do Nowej KuŸnicy do dziewuchy przyskaka³ na nockê.So³tysina wiedzia³, ¿e niedaleko stoimy, da³ znaæ.Zd¹¿yliœmy przed œwitaniem, zgarnêliœmy go na sianku, ani kwikn¹³.- A z dziewk¹ jego zabawilim siê pospo³u - zarechota³ grubas z czubem.- Jeœli jej Kayleigh nock¹ nie wygodzi³, nie by³o jej krzywdy.Myœmy jej rankiem tak wygodzili, ¿e póŸniej ni rêk¹, ni nog¹ ruszyæ nie mog³a!- To z was, powiadam, pierdo³y s¹ i durnie - oznajmi³ Skomlik gromko i drwi¹co.- Przechêdo¿yliœcie ³adny pieni¹dz, g³uptaki wy.Miast czas na dziewkê traciæ, by³o ¿elazo rozgrzaæ i Szczura wypytaæ, gdzie banda nocuje.Mogliœcie wszystkich mieæ, Giselhera i Reefa.Za Giselhera Yarnhageny z Sardy dwadzieœcia florenów dawali ju¿ rok temu.A za ow¹ gamratkê, jak jej tam.Mistel chyba.Za ni¹ prefekt jeszcze wiêcej by da³ po tym, co jego bratankowi uczyni³a pod Druigh, wtedy gdy Szczury konwój oskubali.- Tyœ, Skomlik - skrzywi³ siê Vercta - albo z przyro-295CZAS POGARDYdzenia g³upi, albo ci ¿ycie ciê¿kie rozum ze ³ba wyjad³o.jest nas szeœciu.Mia³em samoszóst na ca³¹ szajkê uderzyæ, czy jak? A nagrodzie nas i tak nie min¹æ.Baron Lutz w loszku Kayleighowi piêt przygrzeje, czasu nie posk¹pi, wierzaj mi.Kayleigh wszystko wyœpiewa, wyda ich schowki i kwatery, tedy si³¹ i kup¹ pójdziemy, osaczymy bandê, wybierzemy jako raki ze saka.- A ju¿ci.Bêd¹ to czekaæ.Dowiedz¹ siê, ¿e Kayleigha wziêliœcie i utaj¹ w inszych schowkach i komyszach.Nie, Vercta, trza ci zagl¹dn¹æ prawdzie w oczy: spaskudzili-œcie.Zamieniliœcie nagrodê na babi kiep.Tacyœcie s¹, znaj¹ was.jeno kiep wam na myœli.- Sameœ kiep! - Vercta zerwa³ siê zza sto³u.- Tak ci pilno, to sam siê za Szczurami puœæ razem z twoimi bohaterami! Ale bacz, bo na Szczurów iœæ, moœci nilfgaardzki pacho³ku, to nie to, co niedoros³e dziewuszki ³apaæ!Nissirowie i £apacze zaczêli wrzeszczeæ i obrzucaæ siê nawzajem wyzwiskami.Ober¿ysta prêdko poda³ piwo, wyrywaj¹c pusty dzban z r¹k grubasa z czubem, zamierzaj¹cego siê ju¿ naczyniem na Skomlika.Piwo szybko z³agodzi³o spór, sch³odzi³o gard³a i uspokoi³o temperamenty.- Jeœæ dawaj! - wrzasn¹³ grubas do karczmarza.- Jajecznicy z kie³bas¹, fasoli, chleba i sera!- I piwa!- Co tak ga³y wyba³uszasz, Skomlik? My dziœ przy groszu s¹! Obralim Kayleigha z konia, sakiewki, b³yskotek, miecza, siod³a i ko¿ucha, wszystko sprzedalim krasnoludom!- Dziewki jego buciki czerwone tako¿ sprzedalim.I korale!- Ho, ho, tedy jest za co wypiæ, w rzeczy samej! Radem!- A czemuœ to tak rad? My mamy za co wypiæ, nie ty.Ty ze swego wa¿nego jeñca jeno smarki spod nosa mo¿esz zdj¹æ albo ze wszów go wyiskaæ! Jaki jeniec, taki ³up, ha, ha!- Wy psie syny!- Ha, ha, siadaj, ¿artowalim, zawrzyj gêbê!- Wypijmy na zgodê! My ugaszczamy!- Gdzie ta jajecznica, karczmarzu, ¿eby ciê d¿uma z¿ar³a! Skorzej!298- Jad³o gotowe! - zawo³a³ ober¿ysta.Nie mia³ nilfgaardzkiego akcentu.- PodejdŸ, panieneczko!- Nó¿ - szepnê³a Ciri, odbieraj¹c od niego miskê.- Co?- Nó¿.Prêdko.- Jeœli ma³o, naœci wiêcej! - zawo³a³ nienaturalnie karczmarz, zezuj¹c w kierunku ucztuj¹cych i dok³adaj¹c kaszy do miski.- OdejdŸ, proszê ciê.- Nó¿.- OdejdŸ, bo ich zawo³am.Nie mogê.Spal¹ karczmê.- Nó¿.- Nie.¯al mi ciê, córko, ale nie mogê.Nie mogê, pojmij to.OdejdŸ.- Z tej karczmy - wyrecytowa³a dr¿¹cym g³osem s³owa Kayleigha - nikt nie wyjdzie ¿ywy.Nó¿.Prêdko.A jak siê zacznie, uciekaj.- Trzymaj miskê, niezgu³o! - krzykn¹³ ober¿ysta, obracaj¹c siê tak, by zas³oniæ sob¹ Ciri.By³ blady i lekko szczêka³ zêbami.- Bli¿ej patelni!Poczu³a zimne dotkniêcie kuchennego no¿a, który wsun¹³ jej za pasek, zas³aniaj¹c trzonek kubraczkiem.- Bardzo dobrze - sycza³ Kayleigh.- Usi¹dŸ tak, by mnie zas³oniæ.Postaw mi miskê na kolanach.W lew¹ rêkê bierz ³y¿kê, w praw¹ nó¿.I pi³uj powróz.Nie tu, g³upia.Pod ³okciem, na s³upie.Uwa¿aj, patrz¹.Ciri poczu³a suchoœæ w gardle.Pochyli³a g³owê prawie do miski.- Karm mnie i jedz sama - zielone oczy wpatrywa³y siê w ni¹ spod pó³przymkniêtych powiek, hipnotyzowa³y.- I pi³uj, pi³uj.Odwa¿nie, ma³a.Jeœli uda siê mnie, uda siê i tobie.Prawda, pomyœla³a Ciri, tn¹c powróz.Nó¿ œmierdzia³ ¿elazem i cebul¹, ostrze mia³ wg³êbione od wielokrotnego ostrzenia.On ma racjê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]