[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po pierwsze bowiem, taki kryzys wyrazuzdarza³ siê w ka¿dej epoce - ka¿da mia³a swoj¹ "modernê"! Powtóre, kryzys ten istnieje wszêdzie, na ka¿dym polu ¿yciaintelektualnego.Czy¿by mniej siê dawa³ we znaki w nowoczesnejfilozofii, w nowoczesnej psychiatrii? Znany jest ciê¿ki styl iwieloœæ s³ownych nowotworów zarzucanych na przyk³ad filozofiiMartina Heideggera.Pozwoli³em sobie kiedyœ na eksperymentpolegaj¹cy na tym, ¿e w czasie wyk³adu odczyta³em po trzy zdaniazaznaczaj¹c, ¿e jedne pochodz¹ z dzie³a Heideggera, drugie zaœstanowi¹ stenograficzny zapis z odbytej tego¿ dnia rozmowy zpacjentk¹-schizofreniczk¹.Poprosi³em audytorium o próbê ustaleniaw g³osowaniu, które zdania pochodz¹ z ksi¹¿ki znanego filozofa, aktóre z ust psychicznie chorej pacjentki.Mogê pañstwu zdradziæ,¿e znaczna wiêkszoœæ moich s³uchaczy uzna³a za schizofrenicznew³aœnie s³owa pochodz¹ce od filozofa, i to b¹dŸ co b¹dŸ filozofa,o którym wybitny psychiatra szwajcarski Ludwig Binswangerpowiedzia³ kiedyœ, ¿e jednym zdaniem Heidegger skaza³ na wygnaniew krainê historii ca³e ksiêgozbiory poœwiêcone temu samemutematowi.Przyjmijmy, ¿e tak jest naprawdê - czy¿ wiêc nie musia³Heidegger utworzyæ nowych s³Ã³w, aby móc doprowadziæ do takiegohistorycznego osi¹gniêcia? Jeœli uzna³ za niewystarczaj¹ce starepojêcia, te wytarte monety, okolicznoœæ ta przemawia najwy¿ejprzeciw przydatnoœci naszego jêzyka, w ¿adnym zaœ razie przeciwkofilozofowi i jego oryginalnemu stylowi.Po tym wypadzie poœwiêconym poczuciu ubóstwa wyrazu u artystywróæmy w koñcu do problemu, na ile mo¿na braæ powa¿nie nowoczesn¹sztukê - zaznaczam, ¿e ustosunkujê siê tu do niego tylko z punktuwidzenia mo¿liwego wk³adu psychiatry! Najpierw, co znaczy w tymwypadku: braæ powa¿nie? Tyle co uznaæ za autentyczne, a w sprawieautentycznoœci mo¿e psychiatra rzeczywiœcie niejedno powiedzieæ idopowiedzieæ.Poczyni³bym tu nastêpuj¹c¹ uwagê.Jest ca³kiemmo¿liwe, ¿e ten czy inny charakterystyczny moment stylistycznywspó³czesnej sztuki stanowi oryginaln¹ kreacjê jakiejœ psychiczniezachwianej osobowoœci artystycznej.Jest te¿ ca³kiem mo¿liwe, ¿ew³aœnie takim osobowoœciom i ich twórczoœci jest w³aœciwa jakaœsugestywna si³a, która mog³a wkrótce wywrzeæ taki wp³yw, ¿estworzy³a pewn¹ modê.Tam jednak, gdzie coœ staje siê mod¹,prêdzej czy póŸniej pojawiaj¹ siê ludzie wykorzystuj¹cykoniunkturê, a wœród nich ten i ów mo¿e nie braæ zupe³nie serioani sztuki, ani odbiorców, ani siebie samego, lecz pomyœli sobie:- Œwiat snobów chce byæ ³udzony, niech¿e wiêc bêdzie.Przyznaj¹c, ¿e wszystko to jest mo¿liwe, uwa¿am, w³aœnie jakopsychiatra, za fakt nie podlegaj¹cy w¹tpliwoœci, ¿e wœródnowoczesnych artystów, i to wœród twórców dzie³ najbardziejodwa¿nych, zawsze istniej¹ tacy, co zas³uguj¹ na to, aby braæ ichpowa¿nie jako twórców autentycznych.Potwierdzi to ka¿dy, kto jakopsychiatra odbywaj¹cy praktykê kliniczn¹ móg³ byæ œwiadkiemnieustannej uczciwej walki artystycznie twórczych pacjentów, ichwewnêtrznych zmagañ w d¹¿eniu do autentycznego wyra¿enia swychartystycznych intencji.Nieraz taki artysta do stu razy szkicowa³projekt swojego dzie³a, a dopiero sto pierwsza realizacjazaspokaja³a jego artystyczne sumienie - kto na to patrza³, tenbêdzie ostro¿niejszy w swojej opinii i powœci¹gliwszy wprzedwczesnym os¹dzaniu.Zrozumie te¿, ¿e nawet to, co na pierwszyrzut oka mo¿e jedynie wydawaæ siê imponuj¹cym aktem samowoli,wyp³ywa³o z wewnêtrznej koniecznoœci.Nie wiem, jak wysoko nale¿y oceniæ procent takich autentycznychartystów, i nie moja to sprawa.Ale gdyby wœród nowoczesnychartystów by³ nawet tylko jeden taki, jeden jedyny autentyczny,nale¿a³oby zadaæ sobie trud nauczyæ siê rozró¿niania miêdzy tym,co autentyczne i nieautentyczne, a nie u³atwiaæ sobie sprawy przezpotêpianie w czambu³ nowoczesnej sztuki i jeszcze z powo³ywaniemsiê na psychiatriê.24.Lekarz a cierpienieJest rzecz¹ sam¹ przez siê zrozumia³¹, ¿e w³aœnie lekarz wci¹¿spotyka siê z ludzkim cierpieniem.Ale mniej mo¿e oczywiste jestto, ¿e w³aœnie on musi te¿ rozró¿niaæ miêdzy dwojakim cierpieniem,koniecznym i zbêdnym.Zbêdne jest wszelkie cierpienie daj¹ce siêusun¹æ: za pomoc¹ kuracji, terapeutycznie; albo te¿ omin¹æ: przezzapobieganie chorobom, profilaktykê, higienê.Oto przyk³ad.Cierpienie mo¿e zlikwidowaæ lekarz, usuwaj¹c przyczynê bólu, naprzyk³ad za pomoc¹ operacji.Mamy wówczas do czynienia zchirurgiczn¹, radykaln¹ metod¹ leczenia choroby.Nie wolno namprzecie¿ zapominaæ, ¿e przyczynê bólu nie zawsze mo¿na usun¹æ, ¿enie ka¿da choroba jest uleczalna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]