[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zabierz też starÄ… kamerÄ™; niech jÄ… zbada bioanalizator, może mu siÄ™ uda sprawdzić, czy to nie jest krew Heechów. - A co ty zamierzasz zrobić? - spytaÅ‚ Paul.Ale już Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ bluzÄ™ i zaczÄ…Å‚ w niÄ… Å‚adować bÅ‚yszczÄ…ce „książki". - Zaraz przyjdziemy.Idź już, Paul.Wan? Jak potrafisz odróżnić te, które ciÄ™ interesujÄ…? - OczywiÅ›cie.SÄ… znacznie starsze, czasami majÄ… trochÄ™ odÅ‚amane krawÄ™dzie, jak na przykÅ‚ad to, widzisz? - W porzÄ…dku.Wy też zdejmijcie bluzy, tak żeby zrobić z nich torby.No, dalej.Wstydzić siÄ™ bÄ™dziemy kiedy indziej - powiedziaÅ‚a zdejmujÄ…c kombinezon.ZostaÅ‚a w staniku i majteczkach, zawiÄ…zujÄ…c rÄ™kawy i nogawki kombinezonu.ObliczyÅ‚a, że może siÄ™ tam zmieÅ›cić przynajmniej pięćdziesiÄ…t czy sześćdziesiÄ…t wachlarzy.I razem z tunikÄ… Wana i sukienkÄ… Janine byli w stanie zabrać co najmniej poÅ‚owÄ™ tych przedmiotów.A to wystarczy aż nadto.Nie bÄ™dzie zachÅ‚anna.W Fabryce Pożywienia byÅ‚o ich dużo wiÄ™cej - pewnie przywiezione przez Wana, czyli najprawdopodobniej takie, które mógÅ‚ zrozumieć. - Czy w Fabryce też znajdujÄ… siÄ™ czytacze? - OczywiÅ›cie - odparÅ‚.- Inaczej po co by mi byÅ‚y książki? - Ze zÅ‚oÅ›ciÄ… sortowaÅ‚ wachlarze, mruczÄ…c coÅ› do siebie, kiedy przerzucaÅ‚ najstarsze, „bezużyteczne", do Janine i Lurvy - Zimno mi - poskarżyÅ‚ siÄ™. - Wszystkim nam zimno.Dlaczego nie nosisz stanika, Janine? - spojrzaÅ‚a na siostrÄ™ z niezadowoleniem. - Nie zamierzaÅ‚am siÄ™ rozbierać - odparÅ‚a dotkniÄ™ta.- Wan ma racjÄ™.Tu jest zimno. - Jeszcze tylko chwilkÄ™.PoÅ›piesz siÄ™, Wan.Pomóż mu, Janine.Musimy jak najszybciej wybrać książki Heechów. ZapeÅ‚nili już prawie caÅ‚y kombinezon Lurvy i Wan, który zostaÅ‚ tylko w spódniczce, nachmurzony i obrażony, Å‚adowaÅ‚ teraz wachlarz w swoje ubranie.Lurvy zaczęła kombinować, jak by tu zapakować kilkanaÅ›cie w jego spódniczkÄ™.MiaÅ‚ przecież pod spodem spodenki.Ale i tak wszystko szÅ‚o dobrze.Paul zabraÅ‚ już przynajmniej trzydzieÅ›ci lub czterdzieÅ›ci.W jej kombinezon mogÅ‚o siÄ™ zmieÅ›cić z siedemdziesiÄ…t.No, a jeÅ›li siÄ™ zdecydujÄ…, mogÄ… przecież kiedyÅ› wrócić po resztÄ™. Lurvy uważaÅ‚a, że pewnie tak nie zrobiÄ…, bo nie należy przesadzać.Bez wzglÄ™du na to, co mogÄ… jeszcze znaleźć w Niebie Heechów, odkryli jeden bezcenny fakt - okazaÅ‚o siÄ™, że wachlarze modlitewne to książki! Skoro dowiedzieli siÄ™ aż tyle, batalia byÅ‚a prawie wygrana.Naukowcom na pewno uda siÄ™ je odczytać.A jeÅ›li nie, to w Fabryce Pożywienia znajdujÄ… siÄ™ czytacze.W najgorszym przypadku mogli odczytać każdy wachlarz w jakieÅ› koÅ„cówce Very, zakodować dźwiÄ™k oraz obraz i przekazać to wszystko na ZiemiÄ™.Może nawet udaÅ‚oby im siÄ™ wymontować ze Å›ciany sam czytacz i zabrać go ze sobÄ….Lurvy nie miaÅ‚a w tym momencie najmniejszych wÄ…tpliwoÅ›ci, że kiedyÅ› tu wrócÄ….JeÅ›li nie uda im siÄ™ ruszyć Fabryki, zostawiajÄ….Nikt nie bÄ™dzie miaÅ‚ im tego za zÅ‚e.I tak zrobili dużo.JeÅ›li trzeba bÄ™dzie zrobić coÅ› jeszcze, w ich Å›lady pójdÄ… inne wyprawy, ale tymczasem.PrzywiozÄ… bogatsze Å‚upy niż jakakolwiek inna ekipa poszukiwawcza od chwili odkrycia samej Gateway.ZostanÄ… odpowiednio wynagrodzeni - co do tego nie ma wÄ…tpliwoÅ›ci - miaÅ‚a na to nawet osobiste sÅ‚owo Robinette'a Broadheada.Po raz pierwszy od czasu, kiedy wystartowali z Księżyca, Lurvy pomyÅ›laÅ‚a o sobie nie jak o kimÅ›, kto walczy o nagrodÄ™, lecz jak o kimÅ›, kto wygraÅ‚.A jaki szczęśliwy bÄ™dzie ojciec! - Wystarczy - powiedziaÅ‚a, pomagajÄ…c Janine zÅ‚apać rozsypujÄ…cy siÄ™ worek z wachlarzami.- ZanieÅ›my je prosto na statek. Janine przycisnęła nieporÄ™czny tÅ‚umok do swych niewielkich piersi i wolnÄ… rÄ™kÄ… podniosÅ‚a jeszcze kilka sztuk. - Mówisz, jakbyÅ›my mieli wracać - zauważyÅ‚a. - Może i wracamy - uÅ›miechnęła siÄ™ Lurvy. - OczywiÅ›cie, bÄ™dziemy musieli jeszcze odbyć naradÄ™, żeby podjąć ostatecznÄ… decyzjÄ™.Co siÄ™ dzieje, Wan? StaÅ‚ przy drzwiach, trzymajÄ…c pod pachÄ… koszulÄ™ peÅ‚nÄ… wachlarzy.WyglÄ…daÅ‚ na przerażonego. - Za dÅ‚ugo zwlekaliÅ›my - szepnÄ…Å‚, zerkajÄ…c wzdÅ‚uż korytarza.- Przy krzaku sÄ… jacyÅ› Starcy. - Och, nie! - Lurvy ostrożnie wyjrzaÅ‚a.To byÅ‚a prawda, stali tam, wpatrujÄ…c siÄ™ w kamerÄ™, którÄ… Paul umocowaÅ‚ na Å›cianie.Jeden ze starców siÄ™gnÄ…Å‚ po niÄ… i bez trudu zdjÄ…Å‚. - Wan, czy jest stÄ…d jakieÅ› inne wyjÅ›cie? - Tak, przez zÅ‚ote korytarze, ale.- jego nos pracowaÅ‚.
- Wydaje mi się, że tam też są.Czuję ich, tak, nawet ich słychać.- To prawda.Z miejsca, w którym korytarz zakręcał, dochodził do Lurvy cichy odgłos soczystego, smakowitego mlaskania. - Nie mamy wyboru - zadecydowała.- Tam, skąd przyszliśmy, jest ich tylko dwóch.Postaramy się przebić przez zaskoczenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]