[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oznajmi³eœ wiêc nam, ¿e nie nadajesz siê naprzywódcê, ¿e jesteœ tylko wykonawc¹ rozkazów, a przecie¿ w ten w³aœnie sposóbt³umaczyli siê zawsze wszyscy hitlerowscy zbrodniarze."Zawsze i wszêdzie byæpos³usznym rozkazom".czy¿ to nie podstawa ca³ej nazistowskiej filozofii?- Powtarzam raz jeszcze - powiedzia³ Jacques Bergeron lodowatym tonem.- Podczaswojny straci³em oboje rodziców w gruzach zbombardowanego domu.Zosta³emadoptowany, a potem ca³ym sercem s³u¿y³em mojej ojczyŸnie.Jesteœ ogarniêtymparanoicznymi podejrzeniami amerykañskim m¹ciwod¹.Dopilnujê, ¿ebyœ jaknajprêdzej zosta³ wydalony z Francji.- Nic z tego, Jacques.Zabi³eœ mojego brata, a raczej kaza³eœ go zabiæ.Niedarujê ci tego.Zetnê ci g³owê i wystawiê j¹ na widok publiczny na Pont Neuf,tak jak robili to zwolennicy gilotyny.Pomimo swojej inteligencji i b³yskotliwejkariery przeoczy³eœ pewien drobny szczegó³: Lauterbourg nigdy nie zosta³zbombardowany, ani przez Niemców, ani przez aliantów.Zosta³eœ przeszmuglowanyprzez Ren, ¿eby we Francji zacz¹æ nowe ¿ycie.Jesteœ Dzieckiem S³oñca.Bergeron przez d³u¿sz¹ chwilê sta³ bez ruchu, w milczeniu wpatruj¹c siê wLathama.Wreszcie na jego twarzy pojawi³ siê pogardliwy uœmiech.- Nie sposób odmówiæ ci sprytu, Drew - przyzna³.- Poniewa¿ jednak nie wyjdzieszst¹d ¿ywy, mo¿emy uznaæ, ¿e zmarnowa³eœ swój talent, nestce pas? Ogarniêtyparanoj¹ Amerykanin, od dzieciñstwa ³atwo ulegaj¹cy atakom wœciek³oœci i czêstoodwo³uj¹cy siê do przemocy, podj¹³ próbê zamordowania dyrektora Deuxieme.Ikto tu jest Dzieckiem S³oñca? Na dodatek mój poprzednik, Moreau, nigdy ci nieufa³.Wiele razy powtarza³ mi, ¿e go ok³amujesz.Jest to w jego notatkach, którepieczo³owicie wprowadzi³em do komputera.- T y je wprowadzi³eœ?- S¹ na twardym dysku, tylko to siê liczy, tym bardziej ¿e teraz, kiedy zosta³emdyrektorem, nikt oprócz mnie nie ma dostêpu do tych materia³Ã³w:- Dlaczego go zabi³eœ? Dlaczego kaza³eœ go zabiæ?- Poniewa¿ tak samo jak ty zacz¹³ krok po kroku zbli¿aæ siê do prawdy.Zaczê³osiê od œmierci Monique, jego sekretarki, i od tego wieczoru w kawiarni, kiedyjakiœ fanatyk idiota zastrzeli³ kierowcê samochodu z amerykañskiej ambasady.Toby³ potworny, niewybaczalny b³¹d, poniewa¿ Moreau szybko uœwiadomi³ sobie, ¿eoprócz niego tylko ja zna³em miejsce twojego pobytu.Monique poda³aby ka¿demu ipoda³a, nawiasem mówi¹c - fa³szyw¹ informacjê.- To zabawne - mrukn¹³ Latham.- Ja te¿ w³aœnie wtedy zacz¹³em ciê podejrzewaæ.Poza tym, mój brat lec¹c z Londynu teoretycznie znajdowa³ siê pod opiek¹Deuxieme.Bergeron uœmiechn¹³ siê nieco szerzej.- To akurat by³ najmniejszy problem - stwierdzi³.- Mam tylko jedno pytanie - powiedzia³ Drew z t³umion¹ wœciek³oœci¹ w g³osie.-Dlaczego nie zaalarmowa³eœ Berlina albo Bonn, jak tylko Moreau.jak tylko obajzorientowaliœcie siê, ¿e podszywam siê pod Harry'ego?- Nie b¹dŸ idiot¹ - odpar³ Bergeron.- Kr¹g wtajemniczonych by³ bardzo w¹ski.Tutaj, w Deuxieme, wiedzieliœmy o tym tylko Claude i ja.Gdyby ktoœ wyœledzi³,¿e przeciek wyszed³ w³aœnie st¹d, by³bym skoñczony.- To niezbyt przekonuj¹ce wyjaœnienie, s³oneczny bêkarcie stwierdzi³ Drew,patrz¹c Bergeronowi prosto w oczy.- Po raz kolejny dowiod³eœ swoich nadzwyczajnych talentów.Istotnie, prawdziwypowód by³ nieco inny.Doszed³em do wniosku, ¿e lepiej pozwoliæ innym pope³niaæb³êdy, a potem pogalopowaæ ze wzniesionym mieczem i poprowadziæ za sob¹ legiony,które okrzykn¹ mnie swoim wodzem.Krótko mówi¹c, czeka³em na sprzyjaj¹c¹sposobnoœæ.Wasi amerykañscy politycy s¹ niekwestionowanymi mistrzami w tejdziedzinie.- Znakomicie, Jacques.Ciekaw jestem, jak spodoba ci siê wiadomoœæ, ¿e naszarozmowa by³a transmitowana przez miniaturowy nadajnik i zosta³a zarejestrowanaprzez magnetofon, który ma przy sobie porucznik Anthony? Nie uwa¿asz, ¿e tanowoczesna technologia potrafi dokonywaæ prawdziwych cudów?* * *ROZDZIA£ 42Jacques Bergeron z przeraŸliwym krzykiem rzuci³ siê do biurka, chwyci³ ciê¿kiprzycisk do papieru, cisn¹³ nim w okno, wybijaj¹c szybê, nastêpnie zaœ z si³¹,jakiej trudno by³o siê spodziewaæ po niezbyt wysokim, lekko oty³ym mê¿czyŸnie,dŸwign¹³ fotel i pchn¹³ go w stronê Lathama, który w³aœnie wyci¹gn¹³ zza paskapistolet Francois.- Nie rób tego! - rykn¹³ Drew.- Nie chcê ciê zabijaæ! Wys³uchaj mnie, na litoœæbosk¹! By³o ju¿ jednak za póŸno, gdy¿ w rêku Bergerona nie wiadomo sk¹d pojawi³siê ma³y rewolwer.Dyrektor Deuxieme naciska³ raz po raz spust, zmuszaj¹cLathama, by da³ rozpaczliwego nura za biurko, po czym podbieg³ do drzwi,otworzy³ je gwa³townym szarpniêciem i wypad³ na korytarz.- Zatrzymajcie go! - krzykn¹³ Drew, podnosz¹c siê z pod³ogi i wybiegaj¹c zaBergeronem.- Nie, zaczekajcie! Wszyscy z drogi! On ma broñ! Zejœæ mu z drogi!Na korytarzu zapanowa³ trudny do opisania chaos.Rozleg³y siê dwa strza³y;kobieta i mê¿czyzna, którzy w³aœnie wybiegli z jednego z pomieszczeñ, osunêlisiê na pod³ogê, ranni albo nie¿ywi.Skulony wpó³ Latham popêdzi³ zygzakiem zanazist¹.- Gerry, uwa¿aj na niego! - dar³ siê co si³ w p³ucach.- Zaraz dotrze do holu!Strzelaj w nogi! Rozkaz okaza³ siê jednak spóŸniony.W chwili kiedy Bergeronwbieg³ do holu, porucznik Anthony w³aœnie wychodzi³ z jednej z wind.Nazistanatychmiast strzeli³; by³ to ju¿ ostatni pocisk w magazynku, gdy¿ zaraz potemrozleg³ siê metaliczny stukot iglicy, ale pocisk trafi³ komandosa w prawe ramiê.Porucznik chwyci³ siê lew¹ rêk¹ za ³okieæ i zacz¹³ nieporadnie gmeraæ przykaburze, podczas gdy kobieta siedz¹ca za biurkiem wrzasnê³a przeraŸliwie iosunê³a siê na pod³ogê.- Nigdzie nie pojedziesz! - krzykn¹³ Anthony z twarz¹ wykrzywion¹ grymasem bólu.Wci¹¿ usi³owa³ wydobyæ broñ, lecz wszystko wskazywa³o na to, i¿ nie zdo³a tegouczyniæ.- Zablokowa³em obie windy!- Mylisz siê! - Bergeron wpad³ do najbli¿szej windy, a chwilê potem metalowedrzwi zaczê³y zamykaæ siê z cichym sykiem.- Znam kod, który likwiduje wszelkieblokady! To wy nigdzie nie pojedziecie! Z korytarza wybieg³ zadyszany Drew.- Gdzie on jest?- W windzie - odpar³ komandos, krzywi¹c siê z bólu.Myœla³em, ¿e uda³o mi siê jezablokowaæ, ale wygl¹da na to, ¿e spieprzy³em sprawê.- Jesteœ ranny!- Dam sobie radê.Lepiej niech pan siê zajmie t¹ dam¹.Latham pomóg³recepcjonistce podnieœæ siê z pod³ogi.- Dobrze siê pani czuje?- Poczujê siê znacznie lepiej, monsieur, kiedy z³o¿ê rezygnacjê - odpar³adr¿¹cym g³osem.- Czy mo¿emy zatrzymaæ windê?- Non.Les directeurs.Proszê mi wybaczyæ, dyrektorzy departamentów oraz ichzastêpcy znaj¹ specjalne kody umo¿liwiaj¹ce odblokowanie ka¿dej z wind orazprzyspieszenie jej ruchu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]