[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko siępokiełbasiło. - Nie, Tom, mylisz się.Odkąd zacząłeś pisać, znowu wszystkoidzie jak należy - w tym cała rzecz.Potarła usta wierzchem dłoni.- Musisz jąstąd odesłać, Tom: Posłuchaj mojej rady.Nawet jeżeli w "Kronikach" coś siępokręciło i Saxony nie zachoruje, to przecież wiadomo, że Anna jej tu nie chce.Tym się głównie powinieneś martwić.Anna to silna kobieta, Tom.Nie warto z niązadzierać. Pani Fletcher oddaliła się pospiesznie w swoją stronę.Szłaprzez parking, hurgocząc metalicznie wózkiem na zakupy.* - Bardzo jesteś zajęta? Siekała łodygi selera na małym drewnianym klocku rzeźniczym,który jej kupiłem. - Wyglądasz jakbyś był chory, Tomaszu.Nic ci nie jest? - Nie, czuję się świetnie, Sax.Słuchaj, ja już cię nie chcędłużej okłamywać.Powiem ci dokładnie, co o tym wszystkim sądzę, a tym mipowiesz, jaka jest twoja decyzja. Odłożyła nóż i przeszła do zlewu, żeby umyć ręce.Wróciła dostołu, wycierając dłonie w żółtą ścierkę, której nigdy przedtem nie widziałem. - Słucham. - Sax, jesteś dla mnie kimś niesamowicie ważnym.Jesteś jedynąznaną mi osobą, która widzi świat prawie tak samo jak ja.Czegoś podobnego nigdyprzedtem nie doświadczyłem. - A Anna? Ona nie widzi po twojemu. - Nie, ona jest całkiem inna.Mój związek z nią jest całkieminny.Wydaje mi się, że wiem dość dobrze, jak by to było, gdybyśmy zostalirazem, ty i ja. Saxony dalej wycierała tece, długo, starannie. - I to jest właśnie to, czego chcesz? - To jest właśnie to, czego nie jestem pewien, Sax.Wydaje misię, że chce, ale nie wiem na pewno.Na pewno chcę skończyć te książkę.Toniezwykłe, że równocześnie w tym samym momencie życia, natrafiłem na dwie sprawytak bardzo dla mnie istotne.Wolałbym, żeby stało się inaczej, ale stało sięwłaśnie tak.Dlatego musze spróbować wybrnąć z sytuacji jak najlepiej, chociażna pewno wyjdzie głupio i źle.Nieważne.Na razie wymyśliłem coś takiego -jeżeli się, oczywiście, na to zgodzisz - gdyby miało być tak jak ja chce, tochciałbym, żebyś na pewien czas wyjechała.Do czasu aż skończę pisać wstępnąwersje książki i uporządkuje sprawy z Anną. Skrzywiła się gorzko i upuściła ścierkę na stół. - A jeżeli nie uda ci się "uporządkować spraw" z Anną? To cowtedy, Tomaszu? - Słusznie pytasz, Sax.Szczerze mówiąc, nie wiem, co wtedy.Wiem tylko, że tak jak jest teraz, jest nie w porządku.Nikt nie jestzadowolony, wszyscy są skrajnie upieprzeni tym całym zamieszaniem.To moja wina,wiem.Wiem - a jednak to się musi odbyć do końca, inaczej. Podniosłem ścierkę i okręciłem ją sobie wokół pięści.Ścierkabyła wilgotna. - Inaczej co? Co musi się odbyć do końca - pisanie książki czysypianie z Anną? - Dobrze, będę szczery: jedno i drugie.Jedno i drugie musi sięodbyć do końca, jeżeli. Saxony wstała.Wrzuciła sobie do ust mały słupek seleranaciowego. - Chcesz mnie stąd odesłać, żeby dopisać szkic książki iewentualnie zakończyć "historie" z Anną.Tak chcesz, prawda? Dobrze, Tomaszu,wyjadę.Pojadę do St.Louis i będę tam czekała trzy miesiące.Będziesz mi musiałdać trochę pieniędzy, bo nie mam ani grosza.Ale po trzech miesiącach wyjadę zSt.Louis.Bez względu na to, czy ty tam do mnie przyjedziesz, czy nie.-Skierowała się do drzwi.- Tyle ci jestem winna, ale w całej tej sytuacjizachowałeś się jak ostatni gnojek, Tomaszu.Dobrze, że w końcu na coś sięprzynajmniej zdecydowałeś.* W dniu, w którym odjeżdżała, padał śnieg.Słońce jeszcze niewzeszło, ale bliski świt wymalował wszystko na kolor błękitnoszary.Kiedyzobaczyłem, co się świeci na dworze, sam nie byłem pewien, czy się cieszę, czysmucę, że może zasypie nas śnieg i Saxony jednak nie wyjedzie.Niepewniepodszedłem do okna, żeby mieć lepszy widok i zobaczyłem, jak wysoko śnieg zawiałganek.Padał dalej, ale duże płatki dryfowały wolno, ukośnie, i przypomniałemsobie, nie wiem skąd, że to oznacza, że śnieg wkrótce przestanie padać.Dom niezdradzał jeszcze śnieżnej niespodzianki: podłoga pod bosymi stopami była ciepłai chociaż miałem na sobie tylko slipy i górę od piżamy, nie czułem chłodu. Śnieg.Mój ojciec go nienawidził.Kiedyś był zmuszony kręcićfilm zimą w Szwajcarii i nigdy nie wyszedł z szoku.Lubił okolice ciepłe,tropikalne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]