[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona lubi³a mówiæ, a on chêtnie jej s³ucha³.Jej entuzjazm uzupe³nia³ jego naturaln¹ powœci¹gliwoœæ.Nigdy nie by³ ¿onaty i niemal pogodzi³ siê z mo¿liwoœci¹, ¿e ju¿ nie bêdzie, choæ Kadra zachêca³a do ¿eniaczki pomiêdzy jej cz³onkami.Byle nie z „obcymi”.Utrzymanie puli genów w ramach Kadry by³o wa¿niejsze od jakiejœ tam mi³oœci.Naomi straci³a pierwszego mê¿a na wojnie.Nie mieli dzieci, co mog³o byæ pomocne w przypadku, gdyby.Powstrzyma³ siê zaskoczony, jak daleko posun¹³ siê ju¿ na tej trudnej œcie¿ce podejmowania decyzji.- Wygl¹dasz na szczêœliwego.- Usiad³a obok niego.- Bo jestem.Tyle, ¿e mam robotê.Westchnê³a.- Zawsze praca.Czasem kusi mnie, by ciê odurzyæ jakimœ narkotykiem, ale w¹tpiê, czy odnios³o by to jakiœ skutek.Zsun¹³ siê z platformy i zacz¹³ ubieraæ.- Bêdziemy w kontakcie.Wrócê, jak tylko uda mi siê uwolniæ od obowi¹zków.Mo¿e za parê tygodni.- Na³o¿y³ cywilny dres.Znów le¿a³a na ³Ã³¿ku obserwuj¹c go, podziwiaj¹c grê wyrazistych miêœni na jego plecach i nogach.- Masz zbyt wielkie poczucie odpowiedzialnoœci.Chcia³abym, ¿eby mo¿na to by³o usun¹æ operacyjnie.- Najbli¿sze miesi¹ce bêd¹ ciê¿kie.- Obróci³ twarz w jej stronê, zapinaj¹c górê dresu.- Spróbujê za³atwiæ po³¹czenie prywatn¹ lini¹.Bêdziemy mogli porozmawiaæ.Przeci¹gnê³a siê zmys³owo:- Moja prywatna linia jest dla ciebie zawsze otwarta.- Przestañ, bo nigdy st¹d nie wyjdê.Zdegraduj¹ mnie o stopieñ, jeœli siê spóŸniê.- W¹tpiê.Jesteœ bezcenny.I to nie tylko dla tych têpaków z Planowania.A tak przy okazji, jak nam idzie? Wszyscy ogl¹daj¹ raporty i zastanawiaj¹ siê.- Ampliturowie walcz¹ o ten œwiat jak szatani.Tyle transportów przybywa z Nadprzestrzeni dla obu stron, ¿e orbity s¹ ju¿ zat³oczone.- Spojrza³ po sobie, a nastêpnie na kobietê, któr¹ prawie kocha³.- Muszê ju¿ iœæ, Naomi.- Wiem - westchnê³a zrezygnowana.- Ten twój klub.- Zanim wyruszamy do akcji, spêdzamy razem parê chwil.- Chcia³abym, ¿ebyœ z tego zrezygnowa³.Mielibyœmy wiêcej czasu dla siebie.- Spotykamy siê rzadko.Przyjaciele i kumple z rodzinnej planety.A ty nie chodzisz na imprezy Barnarda?Potrz¹snê³a g³ow¹:- Nie znam wiêkszoœci z tych ludzi.Wygl¹da na to, ¿e Kossutczycy trzymaj¹ siê razem.- Zgadza siê.Tak nas wychowano.- Znam historiê Ocalonych.Bardzo przygnêbiaj¹ca sprawa.Ale to ju¿ skoñczone.Ich potomkowie s¹ teraz zwyczajnymi ludŸmi, takimi jak ty.Uœmiechn¹³ siê z przymusem:- A ja przez ca³y czas s¹dzi³em, ¿e uwa¿asz mnie za nadzwyczajnego.Nie robimy nic szczególnego, Naomi, pozdrowienia, wymiana wspomnieñ.Nie ma nas tu zbyt wielu.To nie to, co na Ziemi, gdzie zawsze mo¿na spotkaæ kilkuset ludzi, z którymi da siê pogadaæ.- By³o jeszcze szereg innych rzeczy, ale nie móg³ jej o tym opowiedzieæ.O wielu rzeczach nie móg³ jej powiedzieæ.Cz³onkowie Kadry ogromnie bali siê dekonspiracji i z ca³ych si³ strzegli swej tajemnicy nawet przed ukochanymi, którzy cierpieli na normalnoœæ.Wolno mu jednak by³o marzyæ o sta³ym zwi¹zku.Móg³ fantazjowaæ o spêdzeniu reszty ¿ycia z Naomi u boku.Tego nie zabraniano.- Dalej, pu³kowniku.- Jej rozpacz by³a wyraŸna i celowo wyolbrzymiona.- IdŸ na to swoje cholerne spotkanie.Wiem, co jest dla ciebie naprawdê wa¿ne.- Zmiêk³a.- Przynajmniej mamy jeszcze dzisiejsz¹ noc.Mo¿e - pomyœla³.To zale¿a³o od koordynacji.i od innych czynników, na które ani on ani ona nie mieli wp³ywu.Przechyli³ siê przez ³Ã³¿ko i poca³owa³ j¹ na do widzenia.By³o to niezrêczne, ale ¿adne z nich nie zaprotestowa³o.Gdy wreszcie uda³o mu siê od niej oderwaæ, nieoczekiwanie powiedzia³a:- Mo¿e kiedyœ bêdê mog³a pójœæ z tob¹ na jedno z tych spotkañ?Jego miêœnie lekko siê napiê³y, mia³ nadziejê, ¿e tego nie widaæ.- Nudzi³abyœ siê jak diabli.- Och, nie wiem.Mia³abym okazjê poznaæ kilku twoich przyjació³ z Ziemi.- To tylko zwyczajni ludzie.Tak jak powiedzia³aœ, Kossutczycy nie wyró¿niaj¹ siê spoœród innych od czasu, gdy Hivistahmowie i O’o’yanowie poprawili anatomiê naszych przodków i naprawili to, co zniszczyli Ampliturowie.- Usi³owa³ zmieniæ temat.- A mo¿e ci¹gle jeszcze jest we mnie coœ dziwnego?- Nie.Absolutnie.- Rozeœmia³a siê.- Okaza³eœ siê lepszy, ni¿ przeciêtny.Jak my wszyscy - zaduma³ siê - ale ani ty, ani nikt inny nie mo¿e o tym wiedzieæ.Nie móg³ jej poœlubiæ.By³a zbyt bystra i niemo¿liwe by³oby utrzymaæ przed ni¹ sekret Kadry.Gdyby go odkry³a, zaczê³yby siê problemy.Nie by³by w stanie uchroniæ, ustrzec jej przed nieuchronnymi konsekwencjami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]