[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A rozmiary! Zw³aszcza te najwiêksze.Wypuœci³abyœ ka³amarnicê?Barbara wzruszy³a ramionami.— Ale nie œpiewaj¹ — zakpi³ Martin.Otwar³y siê bramy od basenów i wyp³yn¹³ drugi miecznik,180David Macea potem parami ¿yj¹ce jeszcze delfiny — œmiga³y pod wod¹ niczym strza³y z prêdkoœci¹, któr¹ ju¿ raz widzia³a.Potem otwar³y siê bramy tamy, woda wyla³a siê, a zwierzêta wp³ynê³y z ni¹ do zatoki.Dwadzieœcia godzin milcz¹cej, samotnej podró¿y.G³êbokoœæ 4690, dziewiêæ metrów czystej wody od dna.P³yn¹³ bardzo powoli, tak powoli, ¿e delikatnie po¿³obiony mu³ by³ niemal niedostrzegaln¹ dŸwiêkiem p³aszczyzn¹, tak powoli, ¿e Hydra i druga ASB z ty³u nie dawa³y najl¿ejszego szeptu turbulencji.P³yn¹³ cicho w takt bezszelestnego werbla napêdu perystaltycz-nego.Czterdzieœci piêæ kilometrów od Kraka — od centralnego sonaru sieciowego, od silosu dowodzenia i g³Ã³wnego reaktora, od magazynów rakiet i komór broni odpieraj¹cych.A mia³ jeszcze pierœcieñ szeœciu satelitów obronnych, rozstawionych dooko³a w dwudziestokilometrowych odstêpach, z których ka¿dy by³ dodatkowym nas³uchowym uchem Kraka i by³ uzbrojony w torpedy i bolty.Zosta³o mu wiêc piêæ kilometrów do strefy obrony wewnêtrznej, do zasiêgu torped odpieraj¹cych.A ju¿ teraz by³ otoczony czujnymi, choæ nieruchomymi ASB.Œmiertelna pu³apka.Najmniejszy dŸwiêk zaalarmuje wra¿liw¹ sieæ czyhaj¹cych uszu Kraka.Œlizga³ siê delikatnie w stronê przewidywanej pozycji okrêtu zabezpieczania, szukaj¹c jego magnetycznego cia³a.Czas umieœciæ delikatnie w mule obydwie ASB, ¿eby nienaruszone zabraæ znowu z daleka od centrum odpowiedzi Kraka na machiny uruchomione przy wraku.Czas daæ im program instrukcji uruchomienia.Nawet jeœli Krak go zabije, mo¿eDEMON 4181siê trafiæ szansa wys³ania ostatniego wezwania sonarowego, które skieruje je na fort.Dwa roboty osiad³y bezdŸwiêcznie w mule i czeka³y cierpliwie.Cichy i niewidoczny Demon przekroczy³ granicê obrony wewnêtrznej.Ca³y œwiat cuchn¹³ od popio³Ã³w dwutlenku wêgla przyniesionych przez czarny œnieg.Pop³yn¹æ w mroku nocy na bezu¿yteczny kr¹¿ownik Calveta stanowi³o ulgê.Ale okrêt wojenny mia³ w³asny bukiet petrochemicznych zapachów ubranych w warstwê œniegu, którego uprz¹tniêcie przekracza³o mo¿liwoœci resztek za³ogi.Neritz, oficer dy¿urny, wyszed³ jej na spotkanie i zabra³ j¹ do Lelanda.— Tego nie wiesz? — zdumia³ siê Leland.— A wiêc nie ka¿demu mówi¹ wszystko, co? Mia³aœ te akta i dokumenty z odpraw i ca³e raporty.S¹dzê, ¿e niemal nikt nie wie, ale spodziewa³em siê, ¿e ci powiedz¹.— Ja te¿.W zwi¹zku z fortem u¿ywano tych ka³amarnic?— Jasne.Ka³amarnice bojowe w roli stró¿Ã³w s¹ umieszczane przy ka¿dym forcie.Maj¹ zasobnik bojowy i przenosz¹ kilka min dociskowych — zdaje siê cztery.Miny maj¹ zapalnik czasowy uruchamiany automatycznie przez dotkniêcie do celu czy te¿ przez od³¹czenie od uchwytu, czy jeszcze inaczej.Tresuje siê je mniej wiêcej od wylêgu, czy jak tam one przychodz¹ na œwiat.— Jakiego rodzaju siê u¿ywa?— Architeutydy, takie wielkie, g³êbinowe.Nawet nie jestem pewny, ile jest tych rodzajów ani nad którymi pracowali.Mo¿e tylko ten jeden by³ w koñcu wprowadzony do u¿ytku.Prawdopodobnie architeutis princeps.Bo na przyk³ad jest zdaje siê taki, który siê nazywa architeutis182David Macelongimanus, charakterystyczny dla pó³nocnego Atlantyku.Mo¿e tego te¿ wykorzystaj¹.Ten princeps jest naprawdê wielki.Normalnie jeden osobnik wa¿y trzy tony, a cielsko ma szeœæ i pó³ metra d³ugoœci z dziesiêciometrowymi mackami.Ale zdaje siê któryœ egzemplarz mia³ cielsko d³ugoœci dziesiêciu metrów, a macki — znaczy te d³ugie macki chwytaj¹ce — piêtnastometrowe.Nie mogê ci nic wiêcej powiedzieæ, bo to nie moja specjalnoœæ, ale na pewno to cholerne potwory.Oko ma takie — ze czterdzieœci albo piêædziesi¹t centymetrów.— Jesteœ pewien, ¿e mia³ je ka¿dy fort?— Z pewnoœci¹.To by³o zabezpieczenie na wypadek, gdyby nieprzyjacielowi uda³o siê przeprowadziæ symulacjê zabezpieczania.Zwierzê w roli stró¿a ma oznaczone miejsce, gdzie ¿eruje sobie tak d³ugo, jak trzeba.A poniewa¿ jest wielkie i uzbrojone nie boi siê ¿adnych drapie¿ników, nawet ostatniego wieloryba na œwiecie czy czegokolwiek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]