[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz musia³ mieæ jejdosyæ dawno anu, dlaczego wys³a³ j¹ teraz?Martena zni¿y³a g³os.- Chcia³ siê pozbyæ mnie.CZTERNAŒCIEPO£ÓWOd Odlotu minê³o piêæ lat.Krile Fisher nie móg³ w to uwierzyæ - dla niego Odlot by³ dawniej, nieskoñczenie dawno.Rotor to me by³a przesz³oœæ, by³o to zupe³nie inne ¿ycie, ¿ycie, na które spogl¹da³ teraz ze wzrastaj¹cymniedowierzaniem.Czy naprawdê tam mieszka³? Mia³ ¿onê?Dobrze pamiêta³ tylko córkê.Lecz nawet te wspomnienia uleg³y pomieszaniu, poniewa¿ wydawa³o mu siê, ¿epamiêta j¹ jako nastolatkê.- Przez ostatnie trzy lata - odk¹d Ziemia odkry³a S¹siedni¹ Gwiazdê - prowadzi³ bardzo gor¹czkowy tryb ¿ycia,co nie wp³ywa³o dodatnio na jego problemy.Odwiedzi³ siedem ró¿nych Osiedli.Wszystkie Osiedla zamieszkiwali Osadnicy o jego kolorze skóry, mówi¹cy mniej wiêcej w tym samym jêzyku i opodobnej orientacji kulturowej.(Na tym polega³a przewaga Ziemi.Biuro mog³o wys³aæ agenta dowolnej rasy i odowolnej orientacji kulturowej do dowolnego Osiedla).Oczywiœcie istnia³y granice wtopienia siê w ¿ycie Osiedla.Na zewn¹trz móg³ nie wyró¿niaæ siê niczymspecjalnym, mimo to posiada³ swój specyficzny, ziemski sposób mówienia, nie potrafi³ przystosowaæ siê szybko dozmian ci¹¿enia, a co za tym idzie, brak mu by³o wdziêku i lekkoœci w rejonach o niskim ci¹¿eniu.W ka¿dymOsiedlu, które odwiedzi³, zdradza³ siê na dziesi¹tki sposobów.Mieszkañcy Osiedli zawsze odsuwali siê od niego,mimo ¿e przeszed³ kwarantannê i testy medyczne zanim wpuszczono go do wewn¹trz.W ka¿dym z Osiedli przebywa³ nie d³u¿ej ni¿ kilka dni lub tygodni.Tym razem nie oczekiwano od niego, ¿ezostanie gdzieœ na sta³e lub, co gorsza, za³o¿y rodzinê, tak jak mia³o to miejsce134a Rotorze.Lecz gra na Rotorze toczy³a siê o hiperwspomaganie, traz natomiast Biuro szuka³o rzeczy o mniejszymznaczeniu, i mo¿e po prostu wysy³ano go w mniej istotnych misjach.Od trzech miesiêcy by³ znowu na Ziemi.Nikt nie mówi³ o przy-zlelaniu mu nowego zadania, a jemu te¿ specjalniena tym nie ale¿a³o.Mêczy³o go to ci¹g³e przystosowywanie siê, dopasowy-ranie, udawanie, ¿e jest turyst¹.I oto ponownie pojawi³ siê Garand Wyler - stary przyjaciel i wspó³pracownik - który równie¿ niedawno powróci³ zw³asnego teiedla i wpatrywa³ siê teraz w niego zmêczonymi oczyma.I œwietle lampy b³ysnê³a ciemna skóra na d³oniWylera, gdy ten w¹cha³ w³asn¹ rêkê, a potem pozwoli³ jej opaœæ.Fisher uœmiechn¹³ siê pó³gêbkiem.Zna³ ten gest - sam robi³ ik wiele razy.Ka¿de Osiedle mia³o swój w³asny,charakterysty-my zapach, zwi¹zany z uprawianymi na nim roœlinami, stosowymi przyprawami, produkowanymiœrodkami toaletowymi, nie ³owi¹c ju¿ o ca³ej maszynerii i odpowiednich smarach.Przeby-aj¹c na miejscu, cz³owiekszybko przyzwyczaja³ siê do zapachu 'siedla, jednak po powrocie na Ziemiê istnia³ on jako coœ yraŸnie odrêbnego.Nie pomaga³y k¹piele, pranie odzie¿y - nawet ;œli inni nie zauwa¿yli zapachu, wyczuwa³o siê go samemu.- Witaj w domu - powiedzia³ Fisher.- Jak tym razem miewa [ê twoje Osiedle?- Jak zwykle okropnie.Staruszek Tanayama ma racjê.Wszy-jde Osiedla najbardziej obawiaj¹ siê i nienawidz¹ró¿norodnoœci.ie chc¹ ¿adnych ró¿nic w wygl¹dzie, upodobaniach, sposobach a ¿ycie.Dobieraj¹ siê pod wzglêdemjednorodnoœci i pogardzaj¹ szystkim innym.- Masz racjê - powiedzia³ Fisher.- To niedobrze.- Wyra¿asz siê bardzo eufemistycznie - doda³ Wyler.- „Nie-abrze".„Och, st³uk³em talerz.Och, niedobrze!" Amówimy o lu-zkoœci.Mówimy o d³ugiej walce, jak¹ prowadzi Ziemia, by wszyty ¿yli razem, bez wzglêdu na wygl¹dczy kulturê.Oczywiœcie ie wszystko nam siê uda³o, ale pomyœl, co by³o jeszcze sto lat mu.Teraz mamy raj.No, agdy nadarza siê szansa wyruszenia kosmos, odk³adamy to wszystko na bok i sami pakujemy siê Œredniowiecze.A tymówisz „niedobrze".Niez³a reakcja na coœ, ) jest tragedi¹ ludzk¹.135- Zgadzam siê z tob¹ - powiedzia³ Fisher.- Ale dopóki nie wska¿esz mi praktycznej drogi rozwi¹zania tegoproblemu, jakie znaczenie maj¹ moje elokwentne zaklêcia? By³eœ w Akrumie, prawda?- Tak - odpowiedzia³ Wyler.- Wiedzieli o S¹siedniej GwieŸdzie?- Oczywiœcie.Z tego co wiem, wiadomoœæ o niej dotar³a ju¿ do ka¿dego Osiedla.- Byli zainteresowani?- Ani trochê.Po co? Maj¹ tysi¹ce lat.Zanim S¹siednia Gwiazda znajdzie siê w pobli¿u i zanim oka¿e siê, czyrzeczywiœcie jest groŸna - co nie jest takie pewne - zawsze zd¹¿¹ odlecieæ.Podziwiaj¹ Rotora i tylko czekaj¹ naokazjê, by samemu udaæ siê w drogê.Mówi³ dalej:- Wszyscy odlec¹, a my bêdziemy za³atwieni.Jak mamy zbudowaæ wystarczaj¹co du¿o Osiedli dla miliardówludzi i wys³aæ je w przestrzeñ?- Mówisz jak Tanayama.Œciganie siê z nimi, karanie ich czy wreszcie niszczenie nie doprowadzi nas do niczegodobrego.Ci¹gle bêdziemy w tym samym miejscu i ci¹gle bêdziemy za³atwieni.A zreszt¹ czy by³oby nam lepiej,gdyby wszyscy zachowali siê jak grzeczne dzieci i zdecydowali siê na staniêcie twarz¹ w twarz z Gwiazd¹, razem znami?- Widzê, ¿e specjalnie siê tym nie przejmujesz, Krile.w przeciwieñstwie do Tanayamy, a ja jestem po jegostronie.Tanayama przej¹³ siê tak bardzo, ¿e gotów jest rozerwaæ Galaktykê na strzêpy, jeœli zapewni mu to naszew³asne hiperwspomaganie.Chce dogoniæ Rotora i zdmuchn¹æ go z przestrzeni kosmicznej, lecz nawet jeœli niepomo¿e nam to w niczym, to i tak potrzebujemy hiperwspomagania, by ewakuowaæ tyle ludzi z Ziemi, ile siê da,jeœli oka¿e siê to konieczne.Tak wiêc.to co robi Tanayama jest s³uszne, nawet jeœli robi to ze z³ych pobudek.- Przypuœæmy w takim razie, ¿e mamy ju¿ hiperwspomaganie i nagle okazuje siê, ¿e ze wzglêdu na czas imo¿liwoœci uda nam siê ewakuowaæ tylko miliard ludzi.Kto dokona wyboru? I co stanie siê jeœli ludzieodpowiedzialni za wybór bêd¹ ratowaæ tylko sobie podobnych?136|f Wyler chrz¹kn¹³.6 - Nie warto o tym myœleæ.|i - Nie warto - zgodzi³ siê Fisher.- Cieszmy siê, ¿e bêdziemybartwi, gdy wszystko siê zacznie.? - Jeœli ju¿ o to chodzi - powiedzia³ Wyler przyciszonym g³osem• to coœ w³aœnie siê zaczê³o.Podejrzewam, ¿e mamy ju¿ hiper-frspomaganie, a jeœli nie, to brakuje nam bardzo niewiele.s Fisher postanowi³ zachowaæ siê cynicznie.' - Jak na to wpad³eœ? Sny? Intuicja?- Nie.Znam kobietê, której siostra zna kogoœ z zespo³u Starego.Wystarczy ci?- Oczywiœcie, ¿e nie.Czekam na wiêcej.- Nie wolno mi.Pos³uchaj, Krile, jestem twoim przyjacielem.HTiesz, ¿e pomog³em ci odzyskaæ twoje poprzedniestanowisko w Biu-ze.Krile kiwn¹³ g³ow¹.- Wiem i doceniam to.Próbowa³em nawet zrewan¿owaæ siê od szasu do czasu.- Zrobi³eœ to i ja to równie¿ doceniam.Pos³uchaj, mam zamiar )rzekazaæ ci informacjê, która zakwalifikowana jestjako tajna, a rtóra mo¿e byæ dla ciebie wa¿na i przydatna.Czy gotów jesteœ ffzyj¹æ moje warunki i nie wydaæ mnie?- Zawsze do us³ug.- Wiesz oczywiœcie, czym siê zajmowaliœmy.Fisher odpowiedzia³ „tak".By³o to kolejne g³upie pytanie re-oryczne, na które nie mo¿na by³o udzieliæ innejodpowiedzi.Od piêciu lat agenci Biura (od trzech lat z Fisherem w³¹cznie) )rzetrz¹sali œmietniska informacyjne Osiedli.Grzebali w odpadach.Ka¿de Osiedle pracowa³o nad hiperwspomaganiem.podobnie ak Ziemia, odk¹d tylko rozesz³a siê wiadomoœæ, ¿eRotor dopi¹³ ;elu i wreszcie to udowodni³, opuszczaj¹c Uk³ad S³oneczny.Prawdopodobnie wiêkszoœæ Osiedli, a mo¿e nawet wszystkie, losta³y fragmenty tego, nad czym pracowa³ Rotor.Zgodnie Umow¹ o Powszechnej Dostêpnoœci Nauki, wszystkie te frag-nenty powinno po³o¿yæ siê na stole i u³o¿yæ znich ca³oœæ, która nog³a oznaczaæ hiperwspomaganie dla ka¿dego.Nikt jednak nie idwa¿y³ siê zaproponowaæ takiegorozwi¹zania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]