[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mattias wtr¹ci³:- Niklasie, kiedy bêdziesz pisa³ do Villemo, poproœ, bywziêli ze sob¹ ksiêgê Mikaela o Ludziach Lodu.Onzapisa³ tam wszystko.- Dobrze.I co dalej, wuju Kalebie?- Có¿ mam powiedzieæ? - westchn¹³ Kaleb.- To tylkoprzypuszczenia, ale kiedy powróciliœmy z Doliny LudziLodu do domu, us³ysza³em ca³¹ historiê i mogê chybatwierdziæ, i¿ miejsce, w którym Tengel Z³y spotka³Ksiêcia Ciemnoœci, le¿y w samej Dolinie.Pamiêtam tak¿e,sk¹d nadbieg³, ba, przylecia³ jak na skrzyd³ach Kolgrim,krzycz¹c niby opêtany.- Kaleb umilk³ i podj¹³ sw¹opowieœæ dopiero po d³u¿szej chwili.- A potem pochowaliœmy Kolgrima w Dolinie.PóŸniej dopiero zrozumieliœmy, ¿e razem z nim musieliœmy pogrzebaæ mandragorê.Wszyscy zdawali sobie sprawê, czym by³a mandragora.Klejnot rodowy, znajduj¹cy siê w posiadaniu Ludzi Loduod niepamiêtnych czasów.Uwa¿any za najszlachetniejszeze wszystkich czarodziejskich zió³, jakie mog³o znaleŸæ siêw rêkach cz³owieka.W krajach œródziemnomorskichznany by³ zw³aszcza korzeñ tej roœliny, kszta³tem przypominaj¹cy cz³owieka.Stanowi³ amulet chroni¹cy przedz³em, a jednoczeœnie móg³ byæ wykorzystywany dounicestwiania wrogów, zdobywania bogactwa lub jakoziele mi³osne.Mandragora Ludzi Lodu nigdy jednak nie dzia³a³a jakoopiekuñcza moc, wprost przeciwnie! A teraz spoczywa³aw ziemi wraz z nieszczêœnikiem Kolgrimem.Twarz Alva wyra¿a³a niedowierzanie.- Mandragora? Ona nie mo¿e chyba przemieniæ siêw ¿ywego cz³owieka?- Nie, oczywiœcie, ¿e nie - szybko odpar³ Mattias.- A Kolgrim? Czy on móg³.?- Chcesz powiedzieæ, ¿e mamy do czynienia z duchem?- zapyta³ Andreas.- ¯e.Nie, to okropny pomys³!Zapad³a cisza.Ci, którzy widzieli Kolgrima, zastanawiali siê, czy mo¿liwe, by on by³ Potworem.Wprawdziemia³ takie ramiona, oczy tak¿e, ale nigdy nie dolega³o munic w nogê.A zreszt¹ Kolgrim by³ tylko czternastoletnimch³opakiem, jeszcze dzieckiem w³aœciwie, i wcale nie by³wysoki.- W jaki sposób, na mi³oœæ bosk¹, mia³by nagle o¿yæ?- niepewnym g³osem przerwa³ ciszê Mattias.- Mo¿e mandragora posiada³a tak¹ moc? - podsun¹³Alv.Ta myœl by³a przera¿aj¹ca.Ch³opak, pogrzebany wrazz czarodziejskim zielem, mia³by obudziæ siê do ¿ycia,wyrosn¹æ na mê¿czyznê i wróciæ do rodzinnej wioski, bysiê zemœciæ?Pierwszy opanowa³ siê Andreas.- Nie, nie wierzê w ducha Kolgrima! To ju¿ raczejTengel Z³y!- Nie - zdecydowanie zaprotestowa³ Kaleb.- S³ysza³em, jak rozmawiali o nim Tarjei i Kolgrim.Wynika³oz tego wyraŸnie, ¿e Tengel Ziy by³ niewielkim, paskudnym stworzeniem o nosie przypominaj¹cym ptasi dziób.Mattias pokiwa³ g³ow¹.- Podobno Sol w wizji narkotycznej te¿ go takimujrza³a.- Rozumiem - powiedzial Andreas.- Pozostaj¹ wiêcdwie mo¿liwoœci: albo to sam Szatan, który wyszed³przewietrzyæ siê na ziemiê, albo te¿.Nie dokoñczy³ zdania.Uczyni³ to za niego Niklas:- Albo te¿ mamy do czynienia z inn¹ ga³êzi¹ LudziLodu.Te s³owa nie zabrzmia³y mi³o w uszach s³uchaj¹cych.Wszystkich przej¹³ smutek.- To nie mo¿e byæ! - zawo³a³ Mattias.- Przecie¿ oniwszyscy zginêli! Ale przysz³o mi na myœl co innego; innysposób rozwi¹zania zagadki.Kalebie, czy nie mówi³eœ, ¿ezarówno Tarjei, jak i Kolgrim byli na strychu Grastensholm, zanim wyruszyli do Doliny Lodzi Lodu?- Tak.- To na nic - orzek³ Niklas.- Wiêkszoœæ z nas ju¿ tegopróbowa³a.Szukaliœmy, niczego nie znajduj¹c.Kilkapokoleñ szuka³o.A kiedy Villemo posz³a na górê z Irmelin, odczu³a silny sprzeciw pochodz¹cy z pewnej czêœcistrychu.Stwierdzi³y, ¿e to musia³a byæ Sol, która pragnê³aje ostrzec.Prawdopodobnie Villemo przy swoich szczególnych zdolnoœciach znalaz³aby coœ, co mog³oby okazaæsiê dla niej niebezpieczne, a mia³a byæ w przysz³oœcipotrzebna.Tak s¹dzi³y dziewczêta, a ja siê z nimizgadza³em.Jeszcze gorzej by siê sta³o, gdyby poszed³ tamDominik, bo on przecie¿ ma niezwyk³¹ intuicjê.A naszeszukanie nie ma sensu.I tak niczego nie znajdziemy.- Mam ochotê spróbowaæ - orzek³ Alv, w którymobudzi³a siê m³odzieñcza ¿¹dza przygód.- Na twoim miejscu nie robi³bym tego - ostrzega³dziad Andreas.- Poza tym nie masz ¿adnych nadprzyrodzonych zdolnoœci.Dziêki Bogu - doda³.- Tak.Bez wzglêdu na to, co znaleŸli Kolgrim i Tarjei,kryje siê za tym groŸna si³a.Obaj musieli umrzeæ, pamiêtajo tym - stwierdzi³ Kaleb.- Czy nie zanadto odbiegliœmy od tematu? - zapyta³Andreas.- S¹dzicie, ¿e ten potwór jest w drodze do nas?- Nic na to nie wskazuje - odpar³ Mattias.- Plotkamówi³a o Christianii.Wesz³a s³u¿¹ca i wszyscy siê rozjaœnili.Zawsze tak siêdzia³o, gdy widzieli Elisê, córkê Larsa i Marit, z maleñkiejzagrody w lesie.By³a wnuczk¹ Jespera i prawnuczk¹Klausa i Rosy.To w³aœnie Elisa by³a z nimi tej nocy, gdyznaleziono poturbowanego szlachcica Skaktavla i uratowano mu ¿ycie.Wtedy rozbrykana jednolatka, teraz,dwadzieœcia lat póŸniej, nadal by³a radosna jak szczygie³eki niefrasobliwa.Burza jasnych loków okala³a weso³¹twarzyczkê, w której widzia³o siê tylko b³êkitne, ¿yweoczy i ³adne bia³e zêby.Zadarty piegowaty nosek jak ula³pasowa³ do istotki, od której wprost bi³a ogromna radoœæ¿ycia.Byæ mo¿e nie wyró¿nia³a siê ona szczególn¹inteligencj¹, ale te¿ nikt o to nie pyta³; i tak rozumemprzewy¿sza³a wszystkich mieszkañców niewielkiej zagrody.Myœla³a szybko i logicznie, choæ w sposób prosty.Wszyscy w Lipowej Alei darzyli j¹ szczer¹ sympati¹.Toona zajê³a siê prowadzeniem gospodarstwa po œmierciukochanej Eli, po której dosta³a imiê.Zwróci³a siê do Andreasa:- Ile osób trzeba liczyæ na obiad, panie Andreasie?- Wszystkich, którzy s¹ tutaj teraz.Elisa policzy³a obecnych i rzek³a ze œmiechem w g³osie:- A wiêc szeœæ.- Ale¿ nie, Eliso, jak ty liczysz? Jest nas tu tylko piêciu- zdziwi³ siê Kaleb.Dziewczyna rozeœmia³a siê, a ca³y pokój nagle jakbywype³ni³ siê blaskiem s³oñca.- Zawsze liczê pana Alva za dwóch, panie Kalebie, boon tyle zjada.- Wcale po nim nie widaæ - uœmiechn¹³ siê Andreas,który czu³ do wnuka wyraŸn¹ s³aboœæ.- Ale nakryj jeszczedla dwóch osób.S³ysza³em, ¿e Gabriella i Irmelin wybiera³y siê tutaj.Kiedy Elisa wysz³a, Kaleb zapyta³:- A wiêc bêdziemy czekaæ do czasu, gdy dostaniemyodpowiedŸ od Villemo i Dominika?- Naturalnie - odpar³ Mattias.- I, Niklasie, podkreœlw liœcie, ¿e wszyscy gor¹co pragniemy ich tu zobaczyæ jaknajprêdzej!- Tak - rzek³ Kaleb w zamyœleniu.- S¹dzê, ¿e teraznale¿y siê spieszyæ.Wspaniale bêdzie ujrzeæ ich znów, alestraszliwie siê o nich bojê.Czekaliœmy na ten momenti wiedzieliœmy o tym przez ca³e ich ¿ycie, ale teraz siê bojê.Nie spodziewa³em siê, ¿e bêdzie to.Zadr¿a³.Chcia³ powiedzieæ "œmiertelnie niebezpieczne", ale nie by³ w stanie tego wymówiæ.- Nasze biedne dzieci - szepn¹³ Andreas.¯aden z nich nie wiedzia³, co czeka Ludzi Lodu.Ktoprze¿yje to starcie, a kto nie.ROZDZIA£ IIW pewn¹ noc póŸnego lata tajemniczy stwór przyby³do Christianii.Ju¿ tej pierwszej nocy w³aœciciel piwiarni dostrzeg³cieñ czegoœ, co poœpiesznie porusza³o siê ulic¹, aie gdywyjrza³ przez okno, zniknê³o.By³o to coœ ogromnego, wyjaœnia³ póŸniej w³adzomw twierdzy Akershus.Nie mia³ w¹tpliwoœci, bowiemdok³adnie pamiêta³, jak wysoko siêgaj¹ cienie zwyk³ychprzechodniów.A to coœ, bêd¹c ko³o okna, na momentprzes³oni³o je ca³e
[ Pobierz całość w formacie PDF ]