[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ani Turlej jednak, ani Porwasz nie odnieśli w tej sprawie żadnegoszwanku na honorze, jako że wszystko między sobą załatwili po męsku, odgłosstrzałów słyszano nawet w najdalszej zagrodzie. Nazajutrz wieść o wydarzeniu w Skiroławkach zaniosłaproboszczowi Mizererze pewna bogobojna niewiasta.A że było to w porze obiadu,Mizerera posadził ową niewiastę przy swoim stole, aby widziała, że proboszcz wTrumiejkach jada tłusto i godnie. - Powiadacie, dobra kobieto, że pani Halinka odeszła odleśniczego Turleja - rozważał proboszcz podnosząc do ust łyżkę z rosołem.- Nocóż, nie mieli ze sobą ślubu kościelnego, czyli pozostawali w grzesznym związku.Opuściła więc pani Halinka jeden grzeszny związek i weszła w drugi grzesznyzwiązek, co się wykłada, moja kobieto, że nic się właściwie nie zmieniło.Jednomnie tylko niepokoi: czy po męsku załatwili między sobą tę sprawę? - Oj, po męsku, bardzo po męsku - powiedziała bogobojnaniewiasta.- Trzy razy wystrzelił leśniczy Turlej i trzy razy wystrzelił malarzPorwasz. Uśmiechnął się wyrozumiale proboszcz Mizerera: - Założę się, że Turlej strzelał kulami, a Porwasz, ten skąpieci dusigrosz, użył śrutu, zamiast palnąć z breneki.Bo trzeba wam wiedzieć, zacnakobieto, że breneka jest droższa od naboju śrutowego i trudniej ją nabyć wsklepie łowieckim.Tak, tak, jestem pewien, że Turlej strzelał kulami, a Porwaszśrutem, gdyż Turlej jest człowiekiem szczodrym, w przeciwieństwie do malarzaPorwasza. W tym samym czasie sierżant sztabowy Korejwo znalazł na swoimbiurku notatkę sporządzoną przez plutonowego Traszkę, który dopiero co ukończyłpodoficerską szkołę milicyjną i rozpoczął pracę na posterunku w Trumiejkach.Znotatki owej wynikało, że w dniu wczorajszym w godzinach popołudniowych, zpowodu kobiety, leśniczy Turlej i malarz Porwasz strzelali do siebie z bronimyśliwskiej.Tedy Korejwo wezwał przed swe oblicze plutonowego i tak do niegoprzemówił: - Czy wam, plutonowy Traszka, wydaje się, że trafiliście dopracy na Dzikim Zachodzie, czy też do gminy Trumiejki, która jest znana z ładu iporządku publicznego? Mamy u nas koło myśliwskie, które pod rządami łowczego,proboszcza Mizerery, osiągnęło wiele sukcesów: wzrosło pogłowie zwierzyny płowejoraz kuropatw i bażantów.Nasi myśliwi toczą walkę ze szkodnikami i niekiedyzdarza się im oddawać w tym celu po kilka strzałów.Być może, gdy ci dwajmyśliwi strzelali w górę, tam w górze latał myszołów? - Myszołowy są pod ochroną - stwierdził plutonowy Traszka. - Słusznie, plutonowy Traszka.Myszołowów nie wolno zabijać,natomiast można strzelać w ich kierunku w celu odstraszenia.Tak też zapewneuczynili panowie Turlej i Porwasz.A teraz pozwalam się wam odmeldować inakazuję zapiąć guzik u lewej dolnej kieszeni waszego munduru.Na koniec zaśpowiem wam, plutonowy, że był w naszej gminie osobnik, który, gdy uciekła mużona, pobiegł za nią z siekierą i rozłupał głowę jej kochankowi.Za zabójstwotrafił do więzienia, co świadczyło, że nie był to człowiek honoru, ale zwykłygłupiec.Od każdego może uciec żona, ale trzeba wiedzieć, że człowiek honorowynawet i taką sprawę potrafi załatwić w sposób godny. Od owego dnia pani Halinka spokojnie mieszkała u.malarzaPorwasza, a Turlej pędził samotny żywot w leśniczówce Blesy.Nikogo to ani niegorszyło, ani nie śmieszyło, a wkrótce o całej sprawie zapomniano.Spotkawszy nadrodze albo na poczcie leśniczego Turleja, malarz Porwasz kłaniał mu sięuprzejmie, jak równie uprzejmie kłaniał się Porwaszowi leśniczy Turlej.Albowiem, jak słusznie powiedział sierżant sztabowy Korejwo, nawet najdrażliwszesprawy ludzie honorowi załatwiają między sobą w sposób godny. - Dużo zła na świecie, Gertrudo rzekł potem doktor Niegłowicz,spożywając zupę grzybową - dzieje się z powodu zbytniego unowocześnienia armaturłazienkowych. - Dziwną moc i jakiś swoisty czar mają nasze łabędzie, drogaBasieńko - powiedział pisarz Lubiński do swej żony.- Łabędzie odlatują kumorzu, a kobieta przenosi się do mieszkania innego mężczyzny.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]