[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przeceniaj swoich sił;niektórzy Goci mówią, że twoje metody wyborcze są nowomodne i niegodne.PoproszęBoga o specjalny nadzór nad tobą i twoim kandydatem. Dzień przed wyboramiThiudegiskel okazał swoją przebiegłość polityczną wydając wielką ucztę, większąnawet niż piknik Padwaya, który litując się trochę nad sakiewką Uriasaograniczył przyjęcie do samych wyborców.Thiudegiskel, wsparty bogactwemogromnych posiadłości Thiudahada w Toskanii, pobił go na głowę.Zaprosił nietylko wyborców, ale też ich rodziny i przyjaciół. Padway i Urias z agitatorami, Thomasus z rodziną i sporyoddział straży przybyli na pole pod Florencją, gdy uroczystości już się zaczęły.Pole obsiadły tysiące Gotów różnego wieku, różnych rozmiarów i różnych płci.Zewsząd słychać było gardłowe, wschodniogermańskie dźwięki, szczękanie mieczy wpochwach, szelest skórzanych portek. Podskoczył do nich jakiś Got z pianą od piwa na wąsiskach. - Hola, hola, co tu, ludziska, robicie? Nie byliściezaproszeni. - Ni ogs, frijond - powiedział Padway. - Co?! Ty mi mówisz, żebym się nie bał? - najeżył się rozmówca. - Nawet nie próbujemy przyłączyć się do waszej zabawy.Poprostu przyszliśmy urządzić sobie własne śniadanko na trawie.Chyba nie mazakazu urządzania pikników? - No.To po co wam całe te uzbrojenie? Wygląda, jakbyścieplanowali porwanie. - Chwileczkę, chwileczkę - uspokajał go Padway - przecież tyteż nosisz miecz. - Ale ja jestem na służbie.Robię dla Willimera. - A ci ludzie dla mnie.Nie martw się o nas.Rozłożymy się podrugiej stronie drogi, jeśli cię to uszczęśliwi.A teraz idź już sobie i napijsię piwa. - W porządku, tylko niczego nie próbujcie.Będziemy mieli nawas oko, jakby co.- Got odszedł zżymając się na logiczne wywody Padwaya. Towarzystwo usadowiło się za drogą, ignorując wrogie spojrzeniastronników Thiudegiskela.Padway rozciągnął się na trawie.Trochę jadł iobserwował zabawę zmrużonymi oczami. Thomasus odezwał się: - Najświetniejszy generale Uriasie, ten wzrok mówi mi, że naszprzyjaciel Martinus planuje jakąś szczególnie diabelską sztuczkę. Thiudegiskel z kilkoma kompanami wdrapali się na podium dlamówcy.Willimer przedstawił kandydata z godną pochwały zwięzłością.PotemThiudegiskel zaczął mówić.Padway uciszył towarzystwo i natężył słuch.Mimo togwar i odległość sprawiły, że niewiele usłyszał z przemówienia.Kandydatoczywiście chełpił się swoim wspaniałym charakterem.Ku przerażeniu Padwaya,publiczność przełknęła to gładko.Ryczeli ze śmiechu nad grubiańskimi dowcipamimówcy. -.i czy wiecie, przyjaciele, że generał Urias miał jużdwanaście lat, gdy jego biednej matce udało się go odzwyczaić od moczenia łóżka?Tak było.Co jak co, ale nigdy nie przesadzam.Zresztą trudno przesadzić wopisywaniu osobliwości Uriasa.Na przykład, pierwszy raz umówił się zdziewczyną. Urias rzadko bywał gniewny, ale teras był bliski wybuchu.Martin musiał szybko coś wymyślić, bo bitwa wisiała na włosku. Spojrzał na Ajaxa i jego rodzinę.Najstarszym synem niewolnikabył dziesięcioletni czekoladowy chłopczyk o kręconych włosach. - Ktoś może wie, czy Thiudegiskel jest żonaty? zapytał Padway. - Tak - odparł lJrias.- Ta świnia ożeniła się przed wyjazdem zKalabrii.Dziewczyna też milutka, kuzynka Willimera. - Hm, hm.Słuchaj, Ajax, czy twój najstarszy syn mówi trochę pogocku? - Ależ nie, panie, skąd? - Jak ma na imię? - Priam.- Priam, czy chciałbyś zarobić paro sestercji? Chłopiec skoczył iukłonił się.Taki poddańczy gest u dziecka wydał się Marlinowi odpychający.Pomyślał, że pewnego dnia musi coś zrobić z niewolnictwem. - Tak, panie - pisnął chłopczyk. - Umiałbyś powiedzieć ,.altu"? To po gocku "ojciec". Priam posłusznie powiedział: - Attu.No, i co z moimi sestercjami? - Nie tak szybko.To dopiero początek.Powtórz parę razy"altu". - Padway wstał i popatrzył na pole.Zawołał cicho: - Hej, Dagalaif! Szeryf wydostał się z tłumu i podszedł. - Hail! Martinusie! Co mogę dla ciebie zrobić? Martin wyszeptał instrukcję, potem rzekł do Priama: - Widzisz tego człowieka w czerwonym płaszczu na podwyższeniu?Tego, który mówi? Masz podejść, wspiąć się do niego i powiedzieć "alta".Głośno,tak żeby każdy słyszał.Powtarzaj to wiele razy, dokąd coś się nie stanie.Potembiegiem wracaj. Priam zmarszczył brwi w skupieniu. - Ale to nie jest mój ojciec.To jest tatuś! - Wskazał naAjaxa. - Wiem, ale rób, co ci mówi, jeśli chcesz dostać pieniążki.Pamiętasz, co masz zrobić? I tak Priam przecisnął się przez tłum Gotów razem z Dagalaifem.Padway stracił ich z oczu na chwilę, podczas gdy Thiudegiskel wrzeszczał dalej.Potem mała czarna sylwetka, podsadzona przez Dagalaifa, pojawiła się napodwyższeniu.Rozległ się dźwięczny dziecięcy głosik: - Atta! - Mówca przerwał w połowie zdania.Priam powtarzał: -Atta! Atta! - Wygląda na to, że cię zna - krzyknął głos z dołu. Thiudegiskel stał w pochmurnym milczeniu, czerwieniejąc corazmocniej.Cichy śmieszek wśród Gotów urósł do ryku. Priam krzyknął jeszcze głośniej: - Atta! Thiudegiskel chwycił za miecz i ruszył w stronę chłopca.Padwayowi serce zamarło. Ale Priam zeskoczył prosto w ramiona Dagaiaifa.Thiudegiskelwymachiwał mieczem i ryczał w kółko: - To łgarstwo! - Usta mu się poruszały, ale słowa ginęły whomeryckim śmiechu narodu gockiego.Dagalaif i Priam biegli w ich stronę.Szeryftrzymał się za żołądek i lekko się zataczał.Padway zaniepokoił się.Była tojednak tylko czkawka ze śmiechu. Uderzył Gota parę razy w plecy, aż ten się uspokoił, a potemzwrócił się do towarzyszy: - Jak będziemy się tu włóczyć, to Thiudegiskelowi wróciprzytomność i z wściekłości naśle na nas ludzi z mieczami.W moim kraju mówi się"spływamy!".Myślę, że to dobre określenie na to, co mamy zrobić.Chodźmy! - Hej, panie - pisnął Priam - gdzie są moje sestercje? O,dzięki ci, panie.Czy chcesz, żebym jeszcze kogoś nazwał ojcem?następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]