[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A Mor?nn.Moja córka.Geralt, Mor?nn nie ¿yje.Zginê³a nad Wst¹¿k¹, broni¹c Brokilonu.Nie pozna³am jej, gdy j¹ przyniesiono.Mia³a twarz zmia¿d¿on¹ kopytami waszych koni.Przeznaczenie? I dzisiaj ty, wiedŸmin, który nie mog³eœ daæ Mor?nn dziecka, przyprowadzasz mi j¹, Dziecko Starszej Krwi.Dziewczynkê, która wie, czym jest przeznaczenie.Nie, nie jest to wiedza, która odpowiada³aby tobie, któr¹ móg³byœ zaakceptowaæ.Ona po prostu wierzy.Powtórz, Ciri, powtórz to, co powiedzia³aœ mi, zanim wszed³ tu ten wiedŸmin, Geralt z Rivii, Bia³y Wilk.WiedŸmin, który nie wie.Powtórz, Dziecko Starszej Krwi.- Wielmo¿.Szlachetna pani - rzek³a Ciri ³ami¹cym siê g³osem.- Nie zatrzymuj mnie tu.Ja nie mogê.Ja chcê.do domu.Chcê wróciæ do domu z Geraltem.Ja muszê.Z nim.- Dlaczego z nim?- Bo on.On jest moim przeznaczeniem.Eithn? odwróci³a siê.By³a bardzo blada.- I co ty na to, Geralt?Nie odpowiedzia³.Eithn? klasnê³a w d³onie.Do wnêtrza dêbu, wy³aniaj¹c siê jak duch z panuj¹cej na zewn¹trz nocy, wesz³a Braenn, nios¹c obur¹cz wielki srebrny puchar.Medalion na szyi wiedŸmina zacz¹³ szybko, rytmicznie drgaæ.- I co ty na to? - powtórzy³a srebrnow³osa driada, wstaj¹c.- Ona nie chce zostaæ w Brokilonie! Ona nie ¿yczy sobie byæ driad¹! Ona nie chce zast¹piæ mi Mor?nn, chce odejœæ, odejœæ za swoim przeznaczeniem! Czy tak, Dziecko Starszej Krwi? Czy tego w³aœnie chcesz?Ciri pokiwa³a pochylon¹ g³ow¹.Jej ramiona dr¿a³y.WiedŸmin mia³ doœæ.- Dlaczego znêcasz siê nad tym dzieckiem, Eithn?? Za chwilê przecie¿ dasz jej Wody Brokilonu i to, czego ona chce, przestanie mieæ jakiekolwiek znaczenie.Dlaczego to robisz? Dlaczego robisz to w mojej obecnoœci?- Chcê pokazaæ ci, czym jest przeznaczenie.Chcê udowodniæ ci, ¿e nic siê nie koñczy.¯e wszystko dopiero siê zaczyna.- Nie, Eithn? - powiedzia³, wstaj¹c.- Przykro mi, zepsujê ci ten popis, ale nie mam zamiaru na to patrzeæ.Posz³aœ trochê za daleko, Pani Brokilonu, chc¹c podkreœliæ przepaœæ, która nas dzieli.Wy, Starszy Lud, lubicie powtarzaæ, ¿e obca jest wam nienawiœæ, ¿e to uczucie znane wy³¹cznie ludziom.Ale to nieprawda.Wiecie, czym jest nienawiœæ i potraficie nienawidziæ, tylko okazujecie to trochê inaczej, m¹drzej i mniej gwa³townie.Ale mo¿e przez to bardziej okrutnie.Przyjmujê twoj¹ nienawiœæ, Eithn?, w imieniu wszystkich ludzi.Zas³ugujê na ni¹.Przykro mi z powodu Mor?nn.Driada nie odpowiedzia³a.- I to w³aœnie jest odpowiedŸ Brokilonu, któr¹ mam przekazaæ Venzlavowi z Brugge, prawda? Ostrze¿enie i wyzwanie? Naoczny dowód drzemi¹cej wœród tych drzew nienawiœci i Mocy, z woli których za chwilê ludzkie dziecko wypije niszcz¹c¹ pamiêæ truciznê, bior¹c j¹ z r¹k innego, ludzkiego dziecka, którego psychikê i pamiêæ ju¿ zniszczono? I tê odpowiedŸ ma zanieœæ Venzlavowi wiedŸmin, który zna i polubi³ obydwoje dzieci? WiedŸmin, winien œmierci twojej córki? Dobrze, Eithn?, stanie siê wedle twej woli.Venzlav us³yszy twoj¹ odpowiedŸ, us³yszy mój g³os, zobaczy moje oczy i wszystko z nich wyczyta.Ale patrzeæ na to, co ma siê tu staæ, nie muszê.I nie chcê.Eithn? milcza³a nadal.- ¯egnaj, Ciri - Geralt uklêkn¹³, przytuli³ dziewczynkê.Ramiona Ciri zadr¿a³y silnie.- Nie p³acz.Przecie¿ wiesz, nic z³ego nie mo¿e ci siê tu staæ.Ciri poci¹gnê³a nosem.WiedŸmin wsta³.- ¯egnaj, Braenn - powiedzia³ do m³odszej driady.- B¹dŸ zdrowa i uwa¿aj na siebie.Prze¿yj, Braenn, ¿yj tak d³ugo, jak twoje drzewo.Jak Brokilon.I jeszcze jedno.- Tak, Gwynbleidd? - Braenn unios³a g³owê, a w jej oczach coœ mokro zalœni³o.- £atwo zabija siê z ³uku, dziewczyno.Jak¿e ³atwo spuœciæ ciêciwê i myœleæ, to nie ja, nie ja, to strza³a.Na moich rêkach nie ma krwi tego ch³opca.To strza³a zabi³a, nie ja.Ale strzale nic nie œni siê w nocy.Niech i tobie nic nie œni siê w nocy, niebieskooka driado.¯egnaj, Braenn.- Mona.- powiedzia³a niewyraŸnie Braenn.Puchar, który trzyma³a w d³oniach, dr¿a³, przepe³niaj¹cy go przezroczysty p³yn falowa³.- Co?- Mona! - jêknê³a.- Jestem Mona! Pani Eithn?! Ja.- Doœæ tego - rzek³a ostro Eithn?.- Doœæ.Panuj nad sob¹, Braenn.Geralt zaœmia³ siê sucho.- Masz twoje przeznaczenie, Leœna Pani.Szanujê twój upór i twoj¹ walkê.Ale wiem, ¿e wkrótce bêdziesz walczyæ sama.Ostatnia driada Brokilonu posy³aj¹ca na œmieræ dziewczêta, które jednak wci¹¿ pamiêtaj¹ swoje prawdziwe imiona.Mimo wszystko, ¿yczê ci szczêœcia, Eithn?.¯egnaj.- Geralt.- szepnê³a Ciri, siedz¹c nadal nieruchomo, z opuszczon¹ g³ow¹.- Nie zostawiaj mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]