[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Milicja znalaz³a je na Wawi³owa, a kiedyzobaczyli, co jest w jednej, podrzucili mi, ¿eby nie mieæ z tym nic doczynienia.— A co tam by³o? — zapyta³ Aleks i zarechota³ pod nosem.—Kopie dokumentów stwierdzaj¹cych ponad wszelk¹ w¹tpliwoœæ, ¿ewszyscy cz³onkowie Biura Politycznego to peda³y?— Mo¿liwe, ¿e wcale siê nie mylisz — wtr¹ci³ siê Jason.— Ludzie,z którymi spotka³ siê na Wawi³owa, stanowili jego moskiewsk¹ kadrê.Albo chcia³ im pokazaæ, co ma na nich, albo przygotowaæ do walkiz innymi.— To drugie — wyjaœni³ Krupkin.— W kopertach znajdowa³y siêstarannie zebrane, wrêcz niewiarygodne zarzuty dotycz¹ce najwa¿niej-szych osób w kilku ministerstwach.— On ma nieprzebrane zasoby takich oskar¿eñ.Zawsze dzia³a³w ten sposób.W³aœnie dziêki temu udawa³o mu siê umieszczaæ swoichagentów tam, gdzie nikt by siê ich nie spodziewa³.— Chyba mnie nie zrozumia³eœ, Jason — odpar³ oficer KGB.—Mówi¹c „niewiarygodne" mia³em na myœli w³aœnie to, ¿e nie sposóbw nie uwierzyæ.To czyste wariactwo.— Do tej pory nigdy siê nie myli³.Na twoim miejscu niestawia³bym zbyt du¿ych pieniêdzy na to, co przed chwil¹ powiedzia³eœ.291— Jestem gotów postawiæ wszystko, co mam, i spodziewam siêwygranej.Wiêkszoœæ tych informacji to zwyk³e, niewybredne plotki,ale s¹ wœród nich tak¿e kompletne bzdury, przek³amania dotycz¹cezarówno czasu i miejsca opisywanych wydarzeñ, jak i funkcji albonawet to¿samoœci niektórych osób.Na przyk³ad Ministerstwo Trans-portu mieœci siê przecznicê dalej ni¿ wynika³oby z zawartoœci jednejz kopert, a jeden z dyrektorów departamentu jest o¿eniony z zupe³-nie inn¹ kobiet¹.Ta, o której wspomina siê w „dokumencie", jestich córk¹ i od szeœciu lat przebywa na Kubie.Cz³owiek wymienionyjako szef Radia Moskwa i oskar¿ony dos³ownie o wszystko, z wyj¹t-kiem sodomii, umar³ prawie rok temu i by³ bardzo wierz¹cy.Znajomi podejrzewali, ¿e najchêtniej zosta³by popem.Te prze-k³amania tak bardzo rzucaj¹ siê w oczy, ¿e wychwyci³em je zaledwiew ci¹gu paru minut, ale jestem pewien, ¿e znalaz³bym ich jeszczeca³¹ masê.— Chcesz przez to powiedzieæ, ¿e ktoœ wcisn¹³ Carlosowi fa³szywemateria³y? — zapyta³ Conklin.— „Fa³szywe" to ma³o powiedziane.One s¹ po prostu kuriozalne.¯aden s¹d w tym kraju nie s³ucha³by takich oskar¿eñ d³u¿ej ni¿ dwieminuty.Ten, kto mu ich dostarczy³, chcia³ mieæ pewnoœæ, ¿e nigdy niebêd¹ mog³y zostaæ wykorzystane.— Rodczenko? — podsun¹³ Bourne.— Nikt inny nie przychodzi mi na myœl.Grigorij — terazmówiê o nim „Grigorij", ale nigdy nie zwraca³em siê do niegoinaczej ni¿ „towarzyszu generale" — by³ nie tylko doskona³ymstrategiem i oddanym marksist¹, ale tak¿e typem cz³owieka, którypotrafi wyjœæ ca³o z ka¿dego niebezpieczeñstwa.Mia³ obsesjêna punkcie sprawowania kontroli nad wszystkim i wszystkimi,a mo¿liwoœæ kontrolowania poczynañ s³ynnego Szakala w imiêinteresów ojczyzny musia³a stanowiæ dla niego powód nie ladadumy.A jednak Szakal zabi³ go strza³ami w gard³o — dlatego,¿e Rodczenko go zdradzi³, czy dlatego, ¿e by³ zbyt ma³o ostro¿ny?Nigdy siê nie dowiemy.— Zadzwoni³ telefon; Krupkin chwyci³b³yskawicznie s³uchawkê i przycisn¹³ j¹ do ucha.— Da? — Da³znak Aleksowi, ¿eby ten wzi¹³ siê do przypinania protezy.—S³uchajcie mnie uwa¿nie, towarzyszu — powiedzia³ po rosyjsku.—Milicja ma nie interweniowaæ, a przede wszystkim niech siê trzyma292od niego z daleka.Poœlijcie tam jakiœ zwyk³y samochód, ¿ebyzast¹pi³ radiowóz.Czy wszystko jasne.? To dobrze.Nawi¹¿ê³¹cznoœæ na czêstotliwoœci moreny.— Uda³o siê? — zapyta³ Boume odsuwaj¹c siê od okna.Dymitr od³o¿y³ z trzaskiem s³uchawkê.— I to jak! — odpar³.— Zlokalizowano go na ulicy Nemczinowka.Jedzie w kierunku Odincowa.— Nic mi to nie mówi.Co jest w tym Odincowie, czy jak to siênazywa?— Nie wiem dok³adnie, ale nale¿y przyj¹æ, ¿e on wie.Pamiêtajcie,¿e zna Moskwê i okolice.Odincowo to coœ w rodzaju uprzemys-³owionego przedmieœcia, mniej wiêcej trzydzieœci piêæ minut drogi odcentrum.— Niech to szlag trafi! — rykn¹³ Aleks, szarpi¹c siê z paskamipodtrzymuj¹cymi protezê.— Pozwól, ¿e ja to zrobiê — powiedzia³ Jason tonem nie znosz¹-cym sprzeciwu i zaj¹³ siê opornymi wi¹zaniami.— Dlaczego Carlosci¹gle u¿ywa waszego samochodu? — zapyta³ Krupkina.— W tensposób du¿o ryzykuje, a to do niego niepodobne.— Nie ma wielkiego wyboru.Doskonale wie o tym, ¿e prawiewszyscy taksówkarze wspó³pracuj¹ z nami lub z milicj¹, a on jestpowa¿nie ranny i chyba bez broni, bo gdyby by³o inaczej, na pewnoby z niej skorzysta³.Nie da rady sterroryzowaæ kierowcy ani ukraœæinnego samochodu.Poza tym Nemczinowka jest ma³o uczêszczanai daleko od centrum.To czysty przypadek, ¿e uda³o siê go tamzauwa¿yæ.— ChodŸmy st¹d wreszcie! — wykrzykn¹³ Conklin, zirytowanyzarówno troskliwoœci¹ Jasona, jak i w³asn¹ nieporadnoœci¹.Zerwa³ siêz kanapy, zachwia³, gniewnie odtr¹ci³ d³oñ Krupkina i ruszy³ dodrzwi.— Tracimy tylko czas.Mo¿emy rozmawiaæ w samochodzie.Morena, odezwij siê.— Krupkin siedzia³ w samo-chodzie obok kierowcy, z rêk¹ na pokrêtle strojenia nadajnika, i mówi³po rosyjsku do mikrofonu.— Morena, odezwij siê.Wzywam morenê.— Co on gada, do diab³a? — zapyta³ Bourne Aleksa.293— Stara siê nawi¹zaæ ³¹cznoœæ z samochodem œledz¹cym Carlosa,przeskakuj¹c z jednej wysokiej czêstotliwoœci na drug¹.Na tymw³aœnie polega kod moreny.— Jaki?— Morena jest blisko spokrewniona z wêgorzem — powiedzia³Krupkin, ogl¹daj¹c siê do ty³u.— Ma g¹bczaste skrzela i mo¿ezanurzaæ siê na du¿e g³êbokoœci.Niektóre jej odmiany s¹ bardzoniebezpieczne.— Dziêkujê, profesorze — odpar³ Bourne.Krupkin parskn¹³ œmiechem.— Nie ma za co.Chyba sam przyznasz, ¿e to dobra nazwa,prawda? Trzeba mieæ specjalnie dostosowane nadajniki.— Kiedy nam to ukradliœcie?— W³aœnie ¿e nie wam, tylko Brytyjczykom.Londyn nigdy niechwali siê tymi rzeczami, ale w pewnych dziedzinach zostawili dalekow tyle nie tylko was, ale nawet Japoñczyków.To ich cholerne MI 6spêdza mi sen z powiek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]