[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ayla wskazała znowuna palenisko.- Oki? - Ogień, to jest ogień - powiedział, kiwając potwierdzającogłową.Potem ponownie zamknął oczy, czując się zmęczonym i trochę głupio tymswoim nagłym podnieceniem.Czuł się również obolały, i to nie tylko w fizycznymtego słowa znaczeniu. On nie był tym zainteresowany.Jak może dać mu do zrozumienia,czego oczekuje? Czuła się tak przybita swoim niepowodzeniem, tak zła, że niepotrafi wymyślić sposobu zakomunikowania mu o swych potrzebach.Spróbowała razjeszcze. - Don-da-lah.- Zaczekała, aż otworzył ponownie oczy.Oki.? -powiedziała z nadzieją i prośbą w oczach. Czego ona chce? - pomyślał Jondalar z rosnącą ciekawością. - O co ci chodzi z tym ogniem, Ayla? Wyczuła, że pyta, po układzie jego ramion i wyrazie twarzy.Patrzył z uwagą.Ayla rozejrzała się, próbując wymyślić jakiś sposób, aby mupowiedzieć o tym, czego chce.Jej spojrzenie padło na drewno leżące obokpaleniska.Podniosła kawałek, przyniosła i wyciągnęła je przed siebie z tymsamym, pełnym nadziei spojrzeniem. Jondalar zmarszczył w zakłopotaniu czoło, ale zaraz rozpogodziłsię myśląc, iż zaczyna rozumieć. - Chcesz poznać słowo temu odpowiadające? - zapytał,zastanawiając się nad jej nagłym zainteresowaniem nauką jego języka, skoropoprzednio w ogóle zdawała się nie przejawiać zainteresowania mówieniem.Mówienie! Ona nie starała się nauczyć jego języka, ona próbowała nauczyć sięmówić! Czy to dlatego była taka milcząca? Ponieważ nie wiedziała, jak mówić? Jondalar dotknął kija w jej dłoni. - Drewno - powiedział. Ayla gwałtownie wypuściła powietrze, nie zdając sobie do tejpory sprawy z tego, że wstrzymywała oddech. - No.? - spróbowała. - Drewno - powiedział powoli, przesadnie otwierając usta, abywymówić wyraźnie słowo. - Www-no - powiedziała, próbując naśladować układ jego ust. - To już lepiej - powiedział, kiwając głową. Serce Ayli waliło jak młotem.- Czy zrozumiał, czego chcę? - Wnagłym strachu rozejrzała się za czymś, co pozwoliłoby kontynuować naukę.Wpadłajej w oczy miseczka.Podniosła ją i wyciągnęła. - Czyżbyś chciała, abym nauczył cię mówić? Nie zrozumiała, pokręciła głową i ponownie wyciągnęła miseczkę. - Kim ty jesteś, Ayla? Skąd przybyłaś? Jak możesz robić.towszystko, co robisz, a nie potracisz mówić? Jesteś tajemnicza, ale jeżelikiedykolwiek mam się dowiedzieć o tobie czegoś więcej, to muszę nauczyć cięmówić. Ayla usiadła na swym futrze obok niego z pełnym lękuoczekiwaniem, trzymając wyciągniętą miskę. - O co ci chodzi: "pić" czy "miska"? Zdaje się, że to nie maznaczenia.- Dotknął trzymanego przez nią naczynia.- Misa - powiedział. - Mysa - odpowiedziała z uśmiechem ulgi. Jondalar poszedł dalej tym tropem.Sięgnął po naczynie z wodą,które mu zostawiła, i nalał trochę świeżej wody do miski. - Woda - powiedział. - Łouda. - Spróbuj jeszcze raz "woda" - zachęcał ją. - Ooo-u-da. Jondalar skinął głową, a potem przyłożył miskę do ust ipociągnął łyk wody. - Pić woda. - Piić - powtórzyła całkiem wyraźnie, nie liczącprzeciągniętego "i" oraz tego, że jakby połykała dźwięki.- Piić oouda.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]