[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maleńkanieregularność utrzymywała się z tej samej strony stacji, która miała wirowaćwokół swej osi.coraz wolniej z biegiem wieków, zgodnie z prawami entropii,ale. Ale, pomyślał, mój Boże, nie za mego życia.Stacja nie miałasię rozpaść, chyba że w wyniku jakiegoś wszechobejmującego astronomicznegokataklizmu. A wtedy by tak nie wisiała - chyba że to naprawdę jest maszt.Postąpił krok w kierunku balkonu.Ręce atevich chwyciły go za ramiona izatrzymały, ale Bren nie chciał rzucić się z murów Malguri, a jedynie jaknajdalej odejść od nikłego światła docierającego z dalej położonych pokoi.Wciążnie rozumiał, co widzi.Jego umysł wciąż usiłował zinterpretować nowy obrazstacji. - To coś pojawiło się osiem dni temu i połączyło ze stacją -odezwała się Ilisidi. Pojawiło się.Połączyło ze stacją. O mój Boże, mój Boże.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]