[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uff.o co chodzi? — parskn¹³.— Jakieœ piekielne brzd¹ce zawsze siê ze mnie zgrywaj¹ — zamrucza³, po czym odwróci³ siê,by rozpoznaæ natrêtów.Jego spojrzenie zatrzyma³o siê na Wu Ju-li i w tym momencie resztki snu prys³y.— No, no, no! Czeœæ! — powita³ j¹ tonem przyjaznym, w którym brzmia³o jednak zaskoczenie.— Nie przypomi-Jiam sobie,bym ciê tu ju¿ kiedyœ widzia³.143— Straci³a pamiêæ — wyjaœni³ Jol.— ZnaleŸliœmy j¹ przy Trzech Wodospadach.— Nic nie wie — wtr¹ci³a Dal.— Nie wiedzia³a nawet o zimie; futrach i tych rzeczach.Staruszek zmarszczy³ brwi i podszed³ do niej.Puszczaj¹c mimo uszu protesty,, Jola, który zapewnia³, ¿e ju¿ to robi³, Yomaxpodda³ Wu Ju-li takiemu samemu badaniu, z podobnie negatywnym wynikiem.Yomax podrapa³ brodê, g³oœno myœl¹c: — A wiêc zupe³nie niczego nie pamiêtasz? — zada³ jej pytanie, które s³ysza³a ju¿ piêæczy szeœæ razy i na które tyle¿ razy odpowiada³a przecz¹co.— Okropnie dziwne — powiedzia³.Po chwili rozjaœni³ siê nagle.— Podnieœ praw¹ przedni¹ nogê — poleci³.Kiedy us³ucha³a,chwyci³ za kopyto, odwracaj¹c je.— Myœlê, ¿e rzucono na ni¹ urok — podpowiedzia³a Dal.— ChodŸcie no tu i popatrzcie — powiedzia³ miêkko Yomax.Para przyjació³ podesz³a bli¿ej.— Ale¿ ona nie ma podków! — wykrzyknê³a Dal.— Nie tylko to — zauwa¿y³ staruszek — nie ma nawet œladu, by je kiedykolwiek nosi³a.— To niczego nie dowodzi — upiera³a siê Dal.— Znam wielu ludzi, którzy nie nosz¹ podków, zw³aszcza w górnych partiachdoliny.— To prawda — przyzna³ Yomax, puszczaj¹c nogê i wyprostowuj¹c siê, obdarzony wdziêcznym spojrzeniem Wu Ju-li.Poczu³a, jak wraca jej kr¹¿enie.— Jednak¿e — ci¹gn¹³ stary centaur — to jest dziwne kopyto.¯adnych przebar-wieñ, rys,wgniecionych kamyków, po prostu nic.To kopyto noworodka.— Daj spokój, to niemo¿liwe — powiedzia³ Jol lekcewa¿¹co.— Mówiê wam, ¿e ona jest zauroczona — upiera³a siê Dal.— Zabierzcie siê gdzie indziej z tym waszym wydzieraniem siê — powiedzia³ Yomax, wymachuj¹c rêkami.Myœlê, ¿eprzynajmniej w czêœci zaczynam siê domyœlaæ, o co tu chodzi.144r| Uciekli niechêtnie, ale zaraz potem zaczêli siê z powrotem irzysuwaæ.Yomax musia³ na nich kilkakrotnie nakrzyczeæ.!— Azatem, m³oda damo — zacz¹³, zadowolony z pewnej (itymnoœci, któr¹ sobie wywalczy³ — pozwól, ¿e rzucê parê iazwisk iimion.Zobaczymy, czy któreœ z nich z czymœ ci |ê kojarzy.i — Zaczynajmy — ponagli³a, zaintrygowana.— Nathun Brazzle — rozpocz¹³, staraj¹c siê uporaæ z dziwacznymi imionami, zapisanymi na papierku, który wy³owi³zaœmieconej szuflady biurka.— Yardia Dipla 1261.Day-on Hain.Wo Joli.Coœ œwita?Powoli pokrêci³a g³ow¹: — Nigdy przedtem ich nie s³y-ea³am — stwierdzi³a.— Przynajmniej tak s¹dzê.— Hmm.— zamyœli³ siê staruszek.— Jestem pewien, ¿e lam racjê.To jedyne mo¿liwe wyt³umaczenie.Wiêc dobrze, oœ cipowiem.Jak przyjdzie ³Ã³dŸ, spróbujemy jeszcze ina-zej.Mamy tu Starego Przybysza z tego samego lasu, co ci idzie — dziesiêæ,piêtnaœcie lat temu.Teraz prowadzi prom d czasu jak stary Gletin mia³ ju¿ kompletnie doœæ swej taroœci i wyskoczy³ za burtê wczasie burzy, kilka lat te-lu — powiedzia³ Yomax.— Jeszcze bêdzie pamiêtaæ stary jzyk.Ka¿ê mu, ¿eby ciê poczêstowa³odrobin¹ tego dziwacznego be³kotu i przekonamy siê, czy coœ zrozumiesz.Skracali sobie rozmow¹ czas do przybycia promu, staru-eek opowiada³ o swoim kraju i jego mieszkañcach z dum¹ mi³oœci¹.WuJu-li by³a pewna, ¿e po³owa z tego by³a czy-tym zmyœleniem, jednak¿e owo pokrêtne tropienie w pa-liêci œladów przesz³oœciwydawa³o siê jej w³aœciwie zabaw-e.Druga po³owa, ta prawdziwa, ujawnia³a ogromn¹ iloœæ iktów.Dowiedzia³a siê wiele oŒwiecie Studni i o szeœcio-¹tach.Dowiedzia³a siê o Strefie i Wrotach, a tak¿e o roz-laitych otaczaj¹cych j¹ stworzeniach.Stwierdzi³a te¿, ¿e omimo, i¿ œredni wiek mieszkañców Diiiii grubo przekra-za³ powszechne w Œwiecie Studni sto lat, ³¹czna ichliczba y³a stosunkowo skromna.W miejscowych kobietach popêd ³ciowy odzywa³ siê co drugi rok i to tylko na krótko.Nie-miennie przychodzi³o na œwiat tylko jedno dziecko, które da³o piêædziesi¹t procent szans prze¿ycia pierwszego roku.l Pó³noc przy studni dusz 145Jeœli komuœ uda³o siê osi¹gn¹æ wiek pokwitania (dwadzieœcia procent szans), wówczas mia³ widoki na d³ugie ¿ycie, bowiemominê³y go ju¿ g³Ã³wne niebezpieczeñstwa, czyhaj¹ce na niego.Rozmaitoœæ ubarwienia ludzi, a — jak powiedzia³ Yo-.max — by³y mo¿liwe setki kombinacji — nie zmniejsza³a siê wraz zkrzy¿owaniem, bowiem wszystkie geny odpowiadaj¹ce za barwê mia³y charakter recesywny.— Pozycja spo³eczna zwi¹zana jest z wiekiem — wyjaœni³ jej Yomax.— Gdy ktoœ jest ju¿ zbyt stary, by uprawiaæ ziemiê,budowaæ, r¹baæ i œci¹gaæ drewno, wówczas dostaje funkcjê kierownicz¹.Poniewa¿ nikt nie chce przyznaæ, ¿e jest tak stary, gdyjest tak ma³o roboty — widzia³aœ, jakim szacunkiem cieszê siê wœród m³odych — mnie w³aœnie przypad³a ta funkcja cz³owiekado wszystkiego.Wyjaœni³ równie¿, i¿ w procesie wychowawczym matka by³a najwy¿szym autorytetem, jednak¿e grupa rodzinna ponosi³awspólnie odpowiedzialnoœæ moraln¹.Takie obyczaje jak ma³¿eñstwo czy dziedziczenie nie by³y znane w tutejszym ustrojuprymitywnej wspólnoty gminnej.Dlatego w³aœnie ludzie tworzyli grupy rodzinne z kim zapragnêli, nie przywi¹zuj¹c nadmiernejwagi do p³ci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]