[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Minął furtkę w ogrodzeniu i w lesieskręcił zaraz w wysoki śnieg, aby móc iść ciszej.Przeszedł obok zasypanegośniegiem dołu po sadzonkach.Na pobliskiej polanie nad zatoką przystanął obokstarego świerka i zapatrzył się w mrok.Niebo było ciemne, ale cała polanaszarzała bielą śniegu.Przygarbił się doktor od ciszy jak świerk od ciężaru zimyi patrzył na poszarzałą polanę aż do ból w oczach i wrażenia, że widzi czarnąsmugę na śniegu, podobną do klęczącego człowieka, który pochyla się nad czymś,co leży między dwoma pniakami młodych świerczków.Nikogo jednak na polanie niebyło i doktor zawrócił do domu, gdzie w salonie znowu powitało go postukiwaniepsich ogonów, a w sypialni spała z otwartymi ustami młoda kobieta. Do stolicy panna Józia odjechała uwożąc w celofanowej torebcedwa kilogramy dobrze zamrożonych żołądków gęsich, które doktor kupił wniedalekiej tuczarni drobiu.Żołądki te wkrótce zjadła, ale wspomnieniapozostały, bo tak naprawdę chyba tylko one są jeszcze coś warte. Doktor przyjął jej wyjazd z odrobiną ulgi, Gdyż odtąd mógłswobodnie oddawać się rozmyślaniom i rozdrapywaniu rany, jaką zabójca bez twarzyzadał latem jego dumie i poczuciu sprawiedliwości.Jednak z czasem zabrakło muwidoku jej wilgotnych łakomych ust, bliskości krągłych kobiecych kształtów,rozkoszy, w której dzięki niej się pogrążał.Dręczyła go bezsenność i niemal wkażdą noc wychodził z domu uzbrojony w swoją włoską dubeltówkę, wędrując napolanę, gdzie dokonała się śmierć małej Haneczki. Próżne to jednak były wyprawy.Tymczasem mogiłę dziewczynkizasypywał śnieg i coraz mniej czytelny stawał się napis namalowany na kawałkusklejki przybitej do krzyża na grobie:Tu leży mała Haneczka, pąk zielony co go nóż śmierciskosił,zbir urąga żywym, Bóg każe wybaczyć, matka o zemstę prosi. Kto ów wiersz wymyślił, kto wykonał napis na kawałku sklejki -tego we wsi nie wiedziano.Mówiono, że słowa do wiersza złożył pisarz Lubiński,a matka Haneczki, Millerowa, olejną farbą na sklejce litery wypisała.Alepewności w tych sprawach nikt nie miał, zresztą, nie godziło się prawdydochodzić.Proboszcz Mizerera źle się wyrażał o wierszu na mogile Haneczki,twierdząc, że zemstę człowiek powinien zostawić Bogu.Tym niemniej doktor prawiew każdą noc chodził na zaśnieżoną polanę, ponieważ tamtej strasznej nocy niechciało mu się wypuścić psów do lasu ani samemu zbadać przyczyny ich niepokoju.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]