[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.      Przynajmniej nie wylÄ…dowaÅ‚em w dole peÅ‚nym zaostrzonych koÅ‚ków ani węży.Ani w legowisku wygÅ‚odniaÅ‚ej bestii.Nie.To byÅ‚a podÅ‚oga wykÅ‚adana zielonymi kafelkami.PadajÄ…c podparÅ‚em siÄ™ rÄ™kami.A po migotliwym blasku wokół poznaÅ‚em, że pÅ‚onie tu mnóstwo Å›wiec.      Zanim jeszcze podniosÅ‚em gÅ‚owÄ™, byÅ‚em pewien, że sÄ… zielone.      I nie pomyliÅ‚em siÄ™.W tej ani w innych sprawach.      UkÅ‚ad wnÄ™trza przypominaÅ‚ kaplicÄ™ mojego ojca, z niszÄ… w sklepieniu mieszczÄ…cÄ… silniejsze od Å›wiec źródÅ‚o Å›wiatÅ‚a.Tyle że nad oÅ‚tarzem nie byÅ‚o obrazu.ByÅ‚ za to witraż, a w nim masa zieleni i trochÄ™ czerwieni.      Witraż przedstawiaÅ‚ Branda.      WstaÅ‚em i podszedÅ‚em do oÅ‚tarza.Na nim, wysuniÄ™ty na kilkanaÅ›cie centymetrów z pochwy, leżaÅ‚ Werewindle.      ChwyciÅ‚em go i podniosÅ‚em.MojÄ… pierwszÄ… myÅ›lÄ… byÅ‚o, żeby zabrać stÄ…d miecz i oddać go Luke'owi.Potem zawahaÅ‚em siÄ™.Gdybym to zrobiÅ‚, musiaÅ‚bym jakoÅ› go ukryć, a przecież tutaj byÅ‚ już dobrze schowany.Kiedy jednak nad tym myÅ›laÅ‚em, palce spoczywaÅ‚y na rÄ™kojeÅ›ci.PromieniowaÅ‚a podobnym wrażeniem mocy jak ta w Grayswandirze, tyle że jakby jaÅ›niejszym, bez tego odcienia tragedii i melancholii.To zabawne.Werewindle sprawiaÅ‚ wrażenie broni idealnej dla bohatera.      RozejrzaÅ‚em siÄ™.Na pulpicie po lewej stronie leżaÅ‚a książka, na podÅ‚odze wyrysowano pentagram w różnych odcieniach zieleni, a w powietrzu zawisÅ‚ aromat pÅ‚onÄ…cego drewna.Ciekawe, co bym znalazÅ‚, gdybym wybiÅ‚ dziurÄ™ w Å›cianie.Czy ta kaplica znajdowaÅ‚a siÄ™ na szczycie góry, pod powierzchniÄ… jeziora, pod ziemiÄ….a może szybowaÅ‚a po niebie?      Co sobÄ… przedstawiaÅ‚a? WyglÄ…daÅ‚a na miejsce religijnego kultu.Benedykt, Corwin i Brand.o nich wiedziaÅ‚em.Czy byli podziwiani, szanowani.wielbieni przez część moich rodaków i krewnych? A może te ukryte kaplice miaÅ‚y jakieÅ› groźniejsze przeznaczenie?      WypuÅ›ciÅ‚em rÄ™kojeść Werewindle'a i przeszedÅ‚em do pentagramu.      Logrusowy wzrok nie ujawniÅ‚ nic groźnego, lecz staranna analiza spikardem wykryÅ‚a pozostaÅ‚oÅ›ci dawno usuniÄ™tej magicznej operacji.Åšlady byÅ‚y zbyt sÅ‚abe, żeby powiedzieć cokolwiek o jej charakterze.Co prawda istniaÅ‚a szansa, że dokÅ‚adne badanie ukaże wyraźniejszy obraz, zdawaÅ‚em sobie jednak sprawÄ™, że nie mam czasu na takie dziaÅ‚ania.      NiechÄ™tnie powróciÅ‚em w okolice przejÅ›cia.Czy mogli tu wykorzystywać takie kaplice, by wpÅ‚ynąć na przedstawione w nich osoby?      PokrÄ™ciÅ‚em gÅ‚owÄ….TÄ™ sprawÄ™ musiaÅ‚em odÅ‚ożyć na później.OdszukaÅ‚em przejÅ›cie i poddaÅ‚em mu siÄ™.      Przy powrocie znowu siÄ™ potknÄ…Å‚em.      JednÄ… rÄ™kÄ… przytrzymaÅ‚em siÄ™ desek, drugÄ… chwyciÅ‚em ubrania, odzyskaÅ‚em równowagÄ™, wyprostowaÅ‚em siÄ™, wyszedÅ‚em.PrzesunÄ…Å‚em wieszaki na miejsce i zamknÄ…Å‚em drzwi.      RozebraÅ‚em siÄ™ szybko, równoczeÅ›nie zmieniajÄ…c postać.Potem jeszcze raz wÅ‚ożyÅ‚em żaÅ‚obny strój.WyczuÅ‚em jakÄ…Å› aktywność w okolicach spikarda: zauważyÅ‚em, że pobiera energiÄ™ z jednego z licznych źródeÅ‚, jakie ma do dyspozycji, w celu zmiany ksztaÅ‚tu i przystosowania siÄ™ do nowych rozmiarów palca.Z pewnoÅ›ciÄ… czyniÅ‚ to już kilkukrotnie, ale pierwszy raz zwróciÅ‚em na ten proces uwagÄ™.To ciekawe, gdyż dowodziÅ‚o, że spikard jest urzÄ…dzeniem zdolnym do samodzielnych dziaÅ‚aÅ„.      WÅ‚aÅ›ciwie nie wiedziaÅ‚em, czym jest ani skÄ…d może pochodzić.ZatrzymaÅ‚em go, ponieważ stanowiÅ‚ bardzo wydajne źródÅ‚o mocy, zastÄ™pujÄ…ce Znak Logrusu, którego teraz siÄ™ baÅ‚em.Gdy jednak patrzyÅ‚em, jak przeksztaÅ‚ca siÄ™ i dopasowuje do moich nowych wymiarów, zaczÄ…Å‚em siÄ™ zastanawiać.A jeÅ›li to puÅ‚apka i w najmniej odpowiedniej chwili spikard zwróci siÄ™ przeciw mnie?      ObróciÅ‚em go na palcu.Potem siÄ™gnÄ…Å‚em ku niemu umysÅ‚em, choć wiedziaÅ‚em, że to daremna próba.StraciÅ‚bym caÅ‚e wieki, by każdÄ… z linii przeÅ›ledzić aż do jej źródÅ‚a.To jak wycieczka po szwajcarskim zegarku.RÄ™cznie wykonanym.Wrażenie robiÅ‚o zarówno piÄ™kno konstrukcji, jak i niewiarygodny ogrom pracy wÅ‚ożonej w jej kreacjÄ™.OczywiÅ›cie, mógÅ‚ zawierać ukryte magiczne sekwencje, wyzwalane jedynie w odpowiednich okolicznoÅ›ciach.A jednak.      Do tej pory zachowywaÅ‚ siÄ™ bez zarzutu.A jedynÄ… alternatywÄ… byÅ‚ Logrus.PomyÅ›laÅ‚em, że to interesujÄ…cy przykÅ‚ad, że czasem lepszy jest nieznany diabeÅ‚.      BurczÄ…c pod nosem, poprawiÅ‚em kostium, skoncentrowaÅ‚em umysÅ‚ na ÅšwiÄ…tyni Węża i nakazaÅ‚em spikardowi, żeby przeniósÅ‚ mnie w pobliże wejÅ›cia.WykonaÅ‚ rozkaz pÅ‚ynnie i szybko, jakbym nigdy w niego nie wÄ…tpiÅ‚, jakbym nie odkryÅ‚ w nim kolejnego źródÅ‚a paranoi.      Przez chwilÄ™ staÅ‚em przed bramÄ… z zamrożonego ognia, u ogromnej Katedry Węża po zewnÄ™trznej stronie Placu na KraÅ„cu Åšwiata, ustawionej dokÅ‚adnie na KrawÄ™dzi, otwartej na OtchÅ‚aÅ„.W piÄ™kny dzieÅ„ można tam zobaczyć stwarzanie wszechÅ›wiata, czy może jego koniec.PatrzyÅ‚em, jak gwiazdy mrowiÄ… siÄ™ w przestrzeni na przemian zwijanej i rozwijanej niczym pÅ‚atki kwiatu.I jakby moje życie miaÅ‚o ulec zmianie, wróciÅ‚em myÅ›lami do Kalifornii i do szkoÅ‚y, do rejsów GwiezdnÄ… StrzaÅ‚Ä… z Lukiem, Gail i JuliÄ…, o rozmowie z ojcem tuż przed koÅ„cem wojny, o wycieczce z VintÄ… Bayle po winnicach na wschód od Amberu, o rzeÅ›kim i drugim popoÅ‚udniu, kiedy pokazywaÅ‚em Coral miasto, i o niezwykÅ‚ych spotkaniach tamtego dnia.OdwróciÅ‚em siÄ™, uniosÅ‚em pokrytÄ… Å‚uskami dÅ‚oÅ„ i spojrzaÅ‚em przez niÄ… na iglicÄ™ Thelbane.„Nie gasnÄ… walki od wschodu i zachodu wzdÅ‚uż piersi mojej obwodu", pomyÅ›laÅ‚em.Jak dÅ‚ugo, jak dÅ‚ugo.? Ironia jak zwykle prowadziÅ‚a trzy do jednego, kiedy do gÅ‚osu dochodziÅ‚y sentymenty.      OdwróciÅ‚em siÄ™ znowu i ruszyÅ‚em, by po raz ostatni spojrzeć na króla Chaosu.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]