[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie było uchwytu, ale gdy chwycili za kratę, złatwością odrzucili pokrywę na bok.Potem poświecili latarką w dół.Wąskiszyb prowadził gdzieś w nieznane.O ile dało się zobaczyć, studnia była idealnieprosta, a promień światła, pochłaniany przez jej czarne matowe ściany, szybkotajał w mroku.Nie czuli teraz ruchu powierza, a napływający z dołu zapach byłzaskakujący.Tak zaskakujący, że nie bardzo mogli w pierwszej chwili określić,co to jest.Potem zrozumieli, dlaczego nie odczuwają strachu.Tak pachniesterylna czystość nowiutkiego kosmicznego statku. - Sądzę, że musimy spróbować tam zejść.W zasadzie możnasię opuścić w głąb szybu, zapierając się plecami i nogami, ale lepiej zwiążmyresztki sznurów i będziesz mnie asekurowała. Meta nie oponowała.Denerwował ją tylko brak broni.Trudno.Jeśli w tym szybie coś zagrozi ich życiu, Meta stoczy walkę gołymi rękami.Ale zdołu wiało raczej ratunkiem niż śmiercią. Sznur wyciągnął się już niemal na całą długość, kiedy Jasonzakomunikował z głębi: - Widzę boczny wlot. Widocznie w następnej chwili wszedł w odnogę albo stanął nakrawędzi, w każdym razie naprężenie sznura zmalało, ale Meta nie zdążyłazapytać, jakie są rozmiary przejścia i co widać na końcu.Wszystko, co się wnastępnej chwili wydarzyło, odbyło się praktycznie jednocześnie. Głęboko w dole zamigotały zielone i czerwone iskierki, wciemnicy powiał wiatr, podobny do wichru z morskiej plaży, a wszystko dokoławypełnił niski warkot, przez który przybijało cieniutkie brzęczenie.Następnie jędrna fala ciepłego powietrza, jak olbrzymia pulchna dłoń, odrzuciłaMetę od kanału.Sznur pękł i wraz z oddalającym się krzykiem Jasona ustaływszystkie inne dźwięki.Tylko diody czujników, jak określiła w duchuiskierki, nadal migotały w szybie, kiedy ponownie pochyliła się nad nim. Meta miała drugą latarkę i mogła zrobić tylko jedno. Cokolwiek i dokądkolwiek ciągnęło Jasona przez ten pneumoszyb,musiała pójść za nim.Zaczęła więc schodzić bez żadnej asekuracji.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]