[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy inniodjechali i platforma czasu stała na środku zrytej kołami samochodów i pokrytejstratowaną trawą, półhektarowej płaszczyzny.Rolki z filmem spoczywały wpickupie, jedynym pojeździe znajdującym się na platformie.Za kierownicąsiedział Dallas, obok niego ulokowała się Slithey z zaczerwienionymi od płaczuoczami. - Zabieramy to wszystko - krzyknął Barney do profesora Hewettai po raz ostatni wciągnął w płuca głęboki haust czystego, świeżego powietrza. Profesor zostawił pickupa i jego pasażerów w piątkowympopołudniu.Podróż po pętli czasu wstecz, do poniedziałkowego poranku odbyłtylko Barney i pudełka z filmem. - Proszę zostawić mi trochę czasu, profesorze - powiedział.-Musze być w biurze L.M.o pół do jedenastej. Natychmiast po przybyciu na miejsce Barney zatelefonował.Przyszło mu poczekać dobrą chwile zanim w studio dźwiękowym pojawił się jeden ztechników z ręcznym wózkiem.Gdy skończyli załadunek pudełek, była punktualniegodzina 10.20. - Dostarczysz to do biura L.M.- polecił Barney.- Ja pójdęprzed tobą z rolką numer jeden. Barney szedł szybko.W momencie, gdy wyszedł zza ostatniegozakrętu korytarza dostrzegł znajomą, sflaczałą sylwetkę z trudem gramolącą siępo schodach.Uśmiechnął się wstrętnie i podążył za samym sobą wzdłuż korytarza,aż pod drzwi gabinetu L.M.Postać przed nim ani razu nie obejrzała się zasiebie.Barney odczekał, aż tamten jednym pchnięciem otworzył drzwi.Dopierowtedy chwycił go za ramię i odciągnął jego rękę. - Nie właź tam - powiedział. - Co ty sobie, u diabła, wyobrażasz? - wrzasnął wcześniejszyBarney, po czym spojrzał na niego i sflaczał nagle jak drugorzędny aktor wtrzeciorzędnym filmie grozy.Oczy wyszły mu z orbit, jego ciałem wstrząsnęłydreszcze. - Piękny widok - mruknął Barney.- Powinieneś raczej grać wfilmach niż je reżyserować. - Ty jesteś.mną! - wymamrotała kretyńska postać. - Bardzo trafna uwaga - odparł Barney i w tym momencieprzypomniał sobie o schemacie.Był wielce rad, mogąc się go pozbyć.- Potrzymajto chwilę - powiedział i wcisnął pudło z filmem w ręce tego drugiego. Włożenie do kieszeni prawej ręki owiniętej w mokry bandaż byłodla Barneya zadaniem ponad siły.Szukając po omacku wolną lewą ręką, wydobył wkońcu portfel z kurtki.Drugi Barney trzymał pudło z filmem i mamrotał coś dosiebie dopóki Barney nie wyjął mu jej z rąk i nie wetknął mu w dłoń kartki zeschematem: - Co się stało z moją.z twoją ręką - zapytał przerażonydrugi Barney. Powinienem ci powiedzieć, pomyślał Barney.Jednak w tymmomencie dostrzegł zbliżającego się technika z wózkiem i otworzył przed nimdrzwiczki. - Daj to profesorowi - powiedział Barney, gdy technik minął ichobydwu.Nie mógł powstrzymać się przed kolejną kąśliwą uwagą.- Przestań się tupętać i skończ film, dobrze? - dorzucił na koniec.Wszedł do gabinetu,pozwalając drzwiom zatrzasnąć się swobodnie za jego plecami.Nie obejrzał się Jestem pewien, że Mr Greenspan wszystko panom wyjaśnił.Byliśmyza granicą - właśnie dopiero przed Uczucie, że po raz pierwszy w życiu jestczegoś absolutnie pewien sprawiało mu ogromną satysfakcję.To poczucie pewnościpozwoliło mu nie zwrócić najmniejszej uwagi na pannę Zucker, która próbowała mupowiedzieć coś na temat przedstawicieli banku.Odepchnął ją na bok i otworzyłwewnętrzne drzwi biura przed technikiem.Bardzo blady L.M.spojrzał na niego.Jednocześnie sześciu siwowłosych mężczyzn o pokerowych twarzach odwróciło się,by sprawdzić kto jest sprawcą tego zamieszania. - Proszę mi wybaczyć spóźnienie, panowie - powiedział Barney zespokojną pewnością siebie.Jestem pewien, że Mr Greenspan wszystko panomwyjaśnił.Byliśmy za granicą - właśnie dopiero przed chwilą wróciłem z kopiąfilmu, o którym panom wspominał.To nabytek wartości wielu milionów dolarów.Otwiera nową epokę w dziejach sztuki filmowej i nową erę w dziejach dochodówfirmy. Pudełka z filmem szczękały jedno o drugie, gdy technikzatrzymał wózek.Sam, siedzący w najciemniejszym kącie gabinetu wydał z siebielekkie, ledwo słyszalne westchnienie.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]