[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy ten niewiarygodnie stary g³os zamar³ w nieruchomym powietrzu, Alvin uœwiadomi³ sobie, ¿e przyt³acza go uczucie niewys³owionego wspó³czucia.To niew³aœciwie ukierunkowane poœwiêcenie, ta lojalnoœæ, która przetrwa³a przemijaj¹ce s³oñca i roœliny — nigdy nie uwierzy³by w tak¹ opowieœæ, gdyby nie mia³ przed sob¹ naocznego dowodu.Bardziej ni¿ kiedykolwiek przedtem zasmuca³y go122rozmiary w³asnej niewiedzy.Na chwilê rozjaœni³ siê maleñki fragmencik przesz³oœci, ale teraz znowu spowi³ go mrok.Historiê wszechœwiata musia³a tworzyæ masa takich nie powi¹zanych ze sob¹ w¹tków i nikt nie potrafi stwierdziæ, które z nich s¹ wa¿ne, a które nieistotne.Fantastyczna opowieœæ o Mistrzu i Wielkich wydawa³a siê jeszcze jedn¹ z niezliczonych legend, jakie przetrwa³y od czasów cywilizacji Zarania.Jednak samo istnienie wielkiego polipa i spozieraj¹cego w milczeniu robota przemawia³o za prawdziwoœci¹ ca³ej historii.Co ³¹czy³o te dwie istoty, które choæ tak ró¿ne pod wszystkimi mo¿liwymi wzglêdami, utrzyma³y swe niezwyk³e partnerstwo przez takie eony czasu? Mia³ przeczucie, ¿e robot jest z nich dwóch o wiele wa¿niejszy.By³ powiernikiem Mistrza, musia³ wiêc znaæ jego tajemnice.Alvin spojrza³ na tajemnicz¹ maszynê, która wci¹¿ mu siê przygl¹da³a.Dlaczego nie przemówi³? Jakie myœli przewijaj¹ siê przez jej skomplikowany i byæ mo¿e obcy mózg? Jeœli jednak zosta³a zbudowana, aby s³u¿yæ Mistrzowi, jej mózg nie móg³ byæ ca³kowicie obcy i powinna reagowaæ na rozkazy cz³owieka.Myœl o tajemnicach, jakie musi znaæ ta uparcie milcz¹ca maszyna, rozbudza³a w Alvinie ciekawoœæ granicz¹c¹ z ¿¹dz¹.Wydawa³o mu siê, ¿e ukrywanie takiej wiedzy przed œwiatem to niewybaczalne marnotrawstwo; musia³y to byæ rewelacje, o których nie wiedzia³ nawet Centralny Komputer z Diaspar.— Dlaczego twój robot siê nie odzywa? — spyta³ polipa, gdy Hilvarowi zabrak³o chwilowo pytañ.Pad³a odpowiedŸ, której w³aœciwie siê spodziewa³.— Mistrz nie ¿yczy³ sobie, aby robot przemawia³ g³osem innym ni¿ jego, a jego g³os teraz milczy.— Ale ciebie s³ucha?— Tak.Mistrz odda³ go pod nasze rozkazy.Widzimy jego oczyma, gdziekolwiek siê uda.On opiekuje siê maszynami, które chroni¹ to jezioro i dbaj¹ o czystoœæ wody.Jednak bardziej bliskie prawdy by³oby stwierdzenie, i¿ jest on naszym partnerem, nie s³ug¹.Alvin zamyœli³ siê.W jego mózgu zacz¹³ kie³kowaæ jakiœ123pomys³.Mo¿e zainspirowa³a go zwyk³a ¿¹dza wiedzy i w³adzy; kiedy póŸniej wspomnia³ tê chwilê, nigdy nie by³ pewien, jakie motywy wtedy nim kierowa³y.Mog³y wynikaæ z pobudek egoistycznych, ale zawiera³y te¿ jakiœ element wspó³czucia.Gdyby potrafi³, przerwa³by tê kruch¹ egzystencjê i uwolni³ te stworzenia od ich fanatycznego obowi¹zku.Nie wiedzia³, jak móg³by pomóc polipowi, ale istnia³a mo¿e szansa na wyleczenie z szaleñstwa robota, co mog³oby siê wi¹zaæ z wyci¹gniêciem na œwiat³o dzienne jego bezcennych, zazdroœnie strze¿onych wspomnieñ.— Jesteœ pewien — powiedzia³ powoli, zwracaj¹c siê do polipa, ale kieruj¹c swe s³owa do robota — ¿e naprawdê wype³niasz wolê Mistrza pozostaj¹c tutaj? On pragn¹³, aby œwiat pozna³ jego nauki, ale zapomniano o nich, kiedy ukrywa³eœ siê w Shalmirane.ZnaleŸliœmy ciê tylko przez przypadek, a s¹ byæ mo¿e i inni, którzy chcieliby us³yszeæ naukê o Wielkich.Hilvar zerkn¹³ na Alvina z ukosa, najwyraŸniej nieœwiadom jego intencji.Polip sprawia³ wra¿enie poruszonego i jednostajne pulsowanie jego organów oddychania wypad³o na kilka sekund z rytmu.Po chwili odezwa³ siê niezupe³nie kontrolowanym g³osem:— Rozwa¿aliœmy ten problem przez wiele lat.Ale nie mo¿emy opuœciæ Shalmirane i dlatego œwiat musi przyjœæ do nas bez wzglêdu na to, ile czasu to zajmie.— Mam lepszy pomys³ — powiedzia³ ¿arliwie Alvin.— To prawda, ¿e ty bêdziesz chyba musia³ zostaæ tu, w jeziorze, ale nic nie stoi na przeszkodzie, ¿eby twój towarzysz poszed³ z nami.Bêdzie móg³ wróciæ, kiedy tylko zechce albo kiedy bêdziesz go potrzebowa³.Wiele zmian zasz³o od œmierci Mistrza.Powinniœcie zaznajomiæ siê z tymi zmianami, ale nigdy ich nie poznacie, jeœli pozostaniecie tutaj.Robot nie drgn¹³ nawet, ale polip w mêce niezdecydowania zanurzy³ siê ca³kowicie pod powierzchniê jeziora i pozosta³ tam przez kilka minut.Byæ mo¿e odbywa³ bezg³oœn¹ naradê z samym sob¹; kilka razy zaczyna³ siê wynurzaæ, zmienia³ zamiar i pogr¹¿a³ siê znowu w odmêtach.Hilvar skorzysta³ z okazji, aby zamieniæ parê s³Ã³w z Alvinem.— Chcia³bym wiedzieæ, do czego zmierzasz — powiedzia³ cicho.— A mo¿e sam jeszcze tego nie wiesz?— Na pewno ¿al ci tej biednej istoty — odpar³ Alvin.— Nie wydaje ci siê, ¿e uwalniaj¹c go spe³nilibyœmy dobry uczynek?— Owszem, ale pozna³em ciê ju¿ na tyle, ¿eby wiedzieæ, i¿ altruizm nie jest twoj¹ dominuj¹c¹ cech¹.Musisz mieæ w tym jakiœ interes.Alvin uœmiechn¹³ siê smutno.— Twoi ludzie maj¹ zadziwiaj¹co potê¿ne umys³y — odpar³ staraj¹c siê sprowadziæ rozmowê na bezpieczniejsze tory.— S¹dzê, ¿e mogliby coœ uczyniæ, jeœli ju¿ nie dla tej istoty, to chocia¿ dla robota.— Mówi³ bardzo cicho.Ten œrodek ostro¿noœci móg³ siê okazaæ nieskuteczny, ale jeœli nawet robot s³ysza³ jego s³owa, to nie da³ tego po sobie poznaæ.Na szczêœcie, zanim Hilvar zd¹¿y³ zapytaæ o cokolwiek wiêcej, polip wynurzy³ siê jeszcze raz z jeziora.Przez ostatnie kilka minut skurczy³ siê znacznie, a jego ruchy by³y teraz mniej skoordynowane.Na oczach Alvina segment jego skomplikowanego, przezroczystego cielska oderwa³ siê od g³Ã³wnej masy i rozsypa³ na mnóstwo mniejszych sekcji, które powoli zanika³y.Stwór zaczyna³ siê na ich oczach rozpadaæ.Jego g³os, gdy przemówi³, rwa³ siê i trudno go by³o zrozumieæ.— Zaczyna siê nowy cykl — wyrzuci³ z siebie urywanym szeptem.— Nie spodziewaliœmy siê tego tak szybko.minê³o dopiero kilka minut.zbyt silny bodziec.nie mo¿emy utrzymaæ siê ju¿ d³u¿ej razem.Alvin z Hilvarem patrzyli na stwora z trwo¿n¹ fascynacj¹.Chocia¿ proces, którego byli œwiadkami, by³ naturalny i odwracalny, nie nale¿a³o do przyjemnoœci nieokreœlone poczucie winy; uœwiadamiali sobie, ¿e tê przedwczesn¹ metamorfozê spowodowa³ niezwyk³y wysi³ek i podniecenie ich obecnoœci¹.Alvin zda³ sobie sprawê, ¿e musi dzia³aæ szybko, bo taka okazja mo¿e siê ju¿ nie nadarzyæ.125— Co postanowi³eœ? — spyta³ niecierpliwie.— Czy robot ma pójœæ z nami?Zaleg³a pe³na napiêcia cisza, podczas której polip stara³ siê zmusiæ do pos³uszeñstwa swe rozk³adaj¹ce siê cia³o.Membrana mowy za³opota³a, ale nie wyda³a ¿adnego s³yszalnego dŸwiêku.Potem, jak gdyby w pe³nym rezygnacji geœcie po¿egnania, stwór zamacha³ niepewnie swymi delikatnymi mackami i opuœci³ je na wodê, gdzie natychmiast oderwa³y siê od cia³a i odp³ynê³y na œrodek jeziora.W przeci¹gu kilku minut transformacja by³a zakoñczona.Z polipa nie pozosta³o nic d³u¿szego ni¿ cal.Woda wype³ni³a siê malutkimi zielonkawymi drobinkami, z których ka¿da wydawa³a siê obdarzona ¿yciem i zdolnoœci¹ poruszania siê i które nagle zniknê³y pod powierzchni¹ jeziora.Zmarszczki na powierzchni wyg³adzi³y siê i Alvin wiedzia³, ¿e jednostajne bicie pulsu rozbrzmiewaj¹ce w g³êbinach ju¿ ucich³o.Jezioro znowu by³o martwe, a przynajmniej tak wygl¹da³o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]