[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krew jego matki! B³ogos³awionej Marii!Bóg zawsze bêdzie ciê strzeg³ i chroni³, powiedzia³a mu mama.Ale gdzie teraz jest Bóg?!Potem jak ziemskie uosobienie prawdy s³Ã³w matki, w szpitalu pojawi³ siê ksi¹dz.Nie by³ to jednak zwyk³y ksi¹dz, tylko biskup.Modli³ siê za Carla.Cud œwiêtego Franciszka.Kiedy ch³opiec wyzdrowia³, biskup za³atwi³, ¿eby móg³ mieszkaæ w ma³ym klasztorze znajduj¹cym siê obok katedry, któr¹ administrowa³.Carlo mieszka³ i uczy³ siê razem z mnichami.Potem zosta³ nawet ministrantem swojego protektora.Biskup radzi³ mu, ¿eby zapisa³ siê do szko³y publicznej, ale ch³opiec odmówi³.Tutaj czu³ siê najszczêœliwszy.Teraz naprawdê mieszka³ w domu Bo¿ym.Co wieczór modli³ siê za swoj¹ matkê.Bóg mnie ocali³ z jakiejœ przyczyny, rozmyœla³.Jaka to przyczyna?Kiedy Carlo skoñczy³ szesnaœcie lat, zgodnie z w³oskim prawem, musia³ ods³u¿yæ dwa lata szkolenia wojskowego.Biskup powiedzia³ mu, ¿e jeœli wst¹pi do seminarium, bêdzie zwolniony z tego obowi¹zku.Jednak Carlo stwierdzi³, ¿e choæ zamierza wst¹piæ do seminarium, najpierw musi zrozumieæ z³o.Biskup go nie zrozumia³.Carlo wyjaœni³ mu, ¿e skoro zamierza przez ca³e ¿ycie zwalczaæ z³o w s³u¿bie Koœcio³a, najpierw musi je zrozumieæ.Trudno znaleŸæ do tego lepsze miejsce ni¿ armia.Armie u¿ywaj¹ karabinów i bomb.Bomba zabi³a moj¹ b³ogos³awion¹ matkê!Jego opiekun próbowa³ odwieœæ go od tego zamiaru, ale bezskutecznie.Carlo ju¿ podj¹³ decyzjê.- B¹dŸ ostro¿ny, mój synu - powiedzia³ mu na po¿egnanie biskup.- I pamiêtaj, ¿e Koœció³ czeka na ciebie, kiedy wrócisz.Dwa lata w wojsku by³y dla Carla straszne.By³ on z natury cz³owiekiem milcz¹cym i sk³onnym do refleksji.Jednak w wojsku nigdy nie by³o ciszy pozwalaj¹cej na refleksjê.Panowa³ tam nieustanny ha³as.Wszêdzie ogromne maszyny.Ani chwili spokoju.¯o³nierze wprawdzie chodzili raz na tydzieñ na mszê w koszarach, ale Carlo nie wyczuwa³ obecnoœci Boga w ¿adnym ze swoich kolegów.Ich umys³y by³y zbyt wype³nione chaosem, ¿eby dostrzec Boga.Carlo nie znosi³ swego nowego ¿ycia i pragn¹³ wróciæ do domu.Postanowi³ jednak wytrwaæ.Nadal jeszcze nie rozumia³ z³a.Odmówi³ strzelania, tote¿ nauczono go pilotowaæ helikopter medyczny.Nie znosi³ jego ha³asu i zapachu, ale przynajmniej móg³ wzbijaæ siê w niebo i byæ w ten sposób bli¿ej swojej matki.Kiedy powiedziano mu, ¿e jego szkolenie obejmuje te¿ skoki spadochronowe, by³ przera¿ony.Jednak nie mia³ wyboru.Bóg bêdzie mnie chroni³, powiedzia³ sobie.Pierwszy skok by³ najwspanialszym fizycznym doznaniem w jego ¿yciu.Mia³ wra¿enie, ¿e unosi siê w powietrzu z Bogiem.Nie móg³ siê nacieszyæ.ta cisza.p³yniêcie.twarz jego matki w k³êbiastych bia³ych chmurach.Bóg ma co do ciebie plany, Carlo.Kiedy wróci³ z wojska, wst¹pi³ do seminarium duchownego.By³o to dwadzieœcia trzy lata temu.Teraz, schodz¹c po Schodach Królewskich, kamerling Carlo Ventresca stara³ siê zrozumieæ, jaki ³añcuch wydarzeñ doprowadzi³ go na te niezwyk³e rozstaje.Porzuæ wszelki strach, powiedzia³ sobie, i poœwiêæ tê noc Bogu.Widzia³ ju¿ wielkie, wykonane z br¹zu drzwi Kaplicy Sykstyñskiej, których strzeg³o czterech gwardzistów.Stra¿nicy odci¹gnêli zasuwê i otworzyli przed nim drzwi.Wewn¹trz wszystkie g³owy obróci³y siê w jego kierunku.Kamerling przyjrza³ siê czarnym sutannom i czerwonym pasom przed sob¹.Zrozumia³ ju¿, jakie Bóg mia³ wobec niego plany.Los Koœcio³a zosta³ z³o¿ony w jego rêce.Prze¿egna³ siê i przest¹pi³ próg kaplicy.48Gunther Glick, dziennikarz BBC, siedzia³ spocony w furgonetce transmisyjnej swojej sieci, zaparkowanej na wschodnim krañcu placu Œwiêtego Piotra, i przeklina³ redaktora, który przydzieli³ mu to zadanie.Mimo ¿e jego pierwszy miesiêczny przegl¹d wydarzeñ wróci³ opatrzony samymi superlatywami - pomys³owy, ostry, wiarygodny - on i tak wyl¹dowa³ w Watykanie na „papieskim patrolu”.T³umaczy³ sobie, ¿e relacjonowanie wydarzeñ dla BBC nios³o ze sob¹ nieporównanie wiêksze mo¿liwoœci budowania wiarygodnoœci dziennikarskiej ni¿ produkowanie tych bzdur dla British Tattlera, niemniej jednak to nie by³a jego wizja dziennikarstwa.Zadanie mia³ proste.Upokarzaj¹co proste.Mia³ tu siedzieæ, czekaj¹c, a¿ gromada starych pryków wybierze swojego nastêpnego g³Ã³wnego pryka, potem wyjœæ z furgonetki i nagraæ piêtnastosekundowy spot „na ¿ywo” na tle budynków Watykanu.Rewelacja.Nie móg³ wprost uwierzyæ, ¿e BBC nadal wysy³a reporterów, ¿eby relacjonowali tê szopkê.Oczywiœcie sieci amerykañskich tu nie widaæ.Pewnie, ¿e nie! Ci najlepsi wiedzieli, jak to robiæ.Ogl¹dali CNN, robili sobie streszczenia, a potem nagrywali raport „na ¿ywo” na tle b³êkitnego ekranu i nak³adali obraz na realistyczne t³o.Sieæ MSNBC wykorzystywa³a nawet urz¹dzenia do produkcji wiatru i deszczu w studio, ¿eby wszystko wygl¹da³o autentycznie.Widzom wcale nie zale¿a³o ju¿ na prawdzie - chcieli po prostu rozrywki.Glick wygl¹da³ przez szybê i czu³ coraz wiêksze przygnêbienie.Majestatyczna bry³a Watykanu wyrasta³a przed nim jak ponury przyk³ad, czego cz³owiek mo¿e dokonaæ, kiedy siê naprawdê do tego przy³o¿y.- A co ja osi¹gn¹³em w ¿yciu? - zastanawia³ siê g³oœno.- Nic.- To daj sobie spokój - rozleg³ siê za nim kobiecy g³os.Glick podskoczy³.Niemal zapomnia³, ¿e nie jest tu sam.Obróci³ siê w stronê tylnego siedzenia, gdzie jego kamerzystka, Chinita Macri, siedzia³a w milczeniu, poleruj¹c okulary.Zawsze czyœci³a okulary.Chinita by³a Murzynk¹, chocia¿ wola³a, ¿eby nazywaæ j¹ Afroamerykank¹, odrobinê za têga i inteligentna jak diabli.Dba³a te¿, ¿eby wszyscy o tym wiedzieli.By³a troszkê dziwna, ale Glick j¹ lubi³, a teraz niew¹tpliwie przyda mu siê towarzystwo.- Masz jakiœ problem, Gunth? - spyta³a Chinita.- Co my tu robimy?Nie przerwa³a polerowania.- Jesteœmy œwiadkami emocjonuj¹cego wydarzenia.- Starzy faceci zamkniêci w ciemnoœciach maj¹ byæ emocjonuj¹cy?- Wiesz, ¿e pójdziesz do piek³a, prawda?- Ju¿ w nim jestem.- Porozmawiaj ze mn¹.- Zabrzmia³o to, jakby s³ysza³ matkê.- Po prostu chcia³bym coœ po sobie zostawiæ.- Pisa³eœ dla British Tattlera.- Pewnie, ale nic, co by mia³o jakiœ rezonans.- Och, przestañ.S³ysza³am, ¿e napisa³eœ wstrz¹saj¹cy artyku³ na temat sekretnych kontaktów seksualnych królowej z istotami pozaziemskimi.- Dziêki.- G³owa do góry.Dziœ wieczorem stworzysz swoje pierwsze piêtnaœcie sekund historii telewizji.Glick jêkn¹³.Ju¿ s³ysza³, jak prowadz¹cy program mówi: „Dziêkujê, Gunther, wspania³a relacja”.Potem wzniesie oczy do góry i przejdzie do prognozy pogody.- Trzeba by³o siê staraæ o stanowisko prowadz¹cego.Chinita rozeœmia³a siê.- Bez ¿adnego doœwiadczenia? I z t¹ brod¹? Daj sobie spokój.Glick przeci¹gn¹³ d³oni¹ po rudawej kêpce w³osów na podbródku.- Uwa¿am, ¿e dziêki niej wygl¹dam bardziej inteligentnie.Nagle w furgonetce rozleg³ siê dŸwiêk telefonu komórkowego, mi³osiernie przerywaj¹c Glickowi wyg³aszanie kolejnej b³êdnej opinii.- Mo¿e to wydawca programu - powiedzia³, czuj¹c przyp³yw nadziei.- S¹dzisz, ¿e chc¹, ¿ebyœmy powiedzieli na ¿ywo, jak w tej chwili wygl¹da sytuacja?- Na ten temat? - Macri rozeœmia³a siê.- Jesteœ niepoprawnym marzycielem.Glick powita³ dzwoni¹cego swoim najlepszym prezenterskim g³osem.- Gunther Glick, BBC na ¿ywo z Watykanu.Cz³owiek, który mu odpowiedzia³, mia³ wyraŸny arabski akcent.- Proszê pos³uchaæ uwa¿nie - powiedzia³.- Nied³ugo odmieniê pañskie ¿ycie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]