[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kody wplecione w kody.Langdon ruszy³ w kierunku ekranu ciek³okrystalicznego ustawionego obok przenoœnika taœmowego.Sophie wziê³a w rêkê wydruk komputerowy i posz³a za nim.Pod ekranem by³a klawiatura podobna do tych, jakie spotyka siê w bankomatach.Na ekranie widnia³o logo banku w kszta³cie krzy¿a.Obok klawiatury by³ trójk¹tny otwór.Sophie, nie trac¹c czasu, w³o¿y³a trzpieñ klucza do otworu.Ekran natychmiast o¿y³.NUMER RACHUNKU:------------Kursor zapala³ siê i gas³.Czeka³.Dziesiêæ cyfr.Sophie odczytywa³a cyfry z wydruku, a Langdon je wprowadza³.NUMER RACHUNKU:1332211185Kiedy wprowadzi³ ostatni¹ cyfrê, ekran znów o¿y³.Pojawi³ siê komunikat w kilku jêzykach.Na samej górze angielski.OSTRZE¯ENIEPrzed naciœniêciem przyciskupotwierdzaj¹cego numer rachunkuproszê sprawdziæ jego zgodnoœæ.Ze wzglêdów bezpieczeñstwa,jeœli komputer nie rozpozna numeru rachunku,nast¹pi automatyczne zamkniêcie systemu.- Fonction terminer - powiedzia³a Sophie, marszcz¹c czo³o.- Wygl¹da na to, ¿e mamy tylko jedno podejœcie.Zazwyczaj bankomaty pozwalaj¹ u¿ytkownikowi na trzy podejœcia i dopiero kiedy za trzecim razem PIN jest b³êdny, bankomat konfiskuje kartê.Ale to oczywiœcie nie jest zwyk³a maszyna do wyp³acania pieniêdzy.- Numer jest w³aœciwy - potwierdzi³ Langdon, sprawdzaj¹c dok³adnie cyfra po cyfrze to, co wprowadzili na ekran i porównuj¹c z wydrukiem.Wskaza³ ruchem d³oni na klawisz ENTER.- Wal, Sophie!Sophie wyci¹gnê³a palec wskazuj¹cy w kierunku klawiatury i zawaha³a siê, bo teraz zaczê³a j¹ nêkaæ inna dziwna myœl.- Œmia³o - zachêca³ j¹ Langdon.- Vernet za chwilê tu bêdzie.- Nie - cofnê³a d³oñ.- To nie jest w³aœciwy numer rachunku.- Ale¿ jest! Dziesiêæ cyfr.A có¿ innego?- Cyfry s¹ zbyt przypadkowe.- Zbyt przypadkowe? Ka¿dy bank radzi klientom, aby wybierali numer PIN przypadkowo, wówczas nikt nie zdo³a go odgadn¹æ.Klienci w tym banku na pewno otrzymywali podobne rady i numery rachunku wybierali jak najbardziej przypadkowo.Sophie skasowa³a wszystko, co w³aœnie wprowadzili na ekran, i spojrza³a na Langdona z ca³kowit¹ pewnoœci¹ siebie.- Wydaje mi siê to dziwnym zbiegiem okolicznoœci, ¿eby te na pozór przypadkowe cyfry, sk³adaj¹ce siê na numer rachunku, mo¿na by³o znów przekszta³ciæ w ci¹g Fibonacciego.Langdon zrozumia³, o co jej chodzi.Sophie wczeœniej ustawi³a ten numer rachunku w ci¹g Fibonacciego.To znaczy, ¿e mo¿na to zrobiæ.Sophie znów by³a przy klawiaturze i wprowadza³a inny numer, jak gdyby z pamiêci.- Kiedy przypominam sobie, ¿e dziadek tak bardzo kocha³ kody i symbole, wydaje mi siê logiczne, ¿e wybra³by taki numer rachunku, który coœ dla niego znaczy, coœ, co móg³by ³atwo zapamiêtaæ.- Skoñczy³a wpisywaæ cyfry na klawiaturze i uœmiechnê³a siê nieœmia³o.- Coœ, co wygl¹da³oby na przypadkowe.A jednak przypadkowe by nie by³o.Langdon spojrza³ na ekran.NUMER RACHUNKU1123581321Jeden rzut oka i wiedzia³, ¿e ona ma racjê.Ci¹g Fibonacciego.1-1-2-3-5-8-13-21Kiedy ci¹g Fibonacciego wtopi siê w dziesiêciocyfrow¹ liczbê, staje siê w zasadzie nierozpoznawalny.£atwo go zapamiêtaæ, lecz wydaje siê zupe³nie przypadkowy.Genialny dziesiêciocyfrowy kod, którego Sauni?re nigdy by nie zapomnia³.Poza tym wyjaœnia³oby to doskonale, dlaczego poprzestawiane cyfry zapisane na pod³odze muzeum Luwru da³y siê u³o¿yæ w ten s³ynny ci¹g.Sophie siêgnê³a rêk¹ i nacisnê³a klawisz ENTER.Nic.Przynajmniej nic, co mogliby zobaczyæ.W tej samej chwili pod ich nogami, w ogromnym podziemnym skarbcu banku, o¿y³o ramiê robota na linii przypominaj¹cej liniê produkcji samochodów.Potê¿ne ramiê zakoñczone chwytakiem ruszy³o na podwójnej szynie podwieszonej u sufitu w poszukiwaniu w³aœciwych wspó³rzêdnych.Na betonowej pod³odze pod systemem transportowym le¿a³y setki identycznych plastikowych pojemników u³o¿onych na potê¿nej siatce.Jak rzêdy ma³ych trumien w podziemnej krypcie.Chwytak zatrzyma³ siê z cichym poszumem na w³aœciwym miejscu ponad pod³og¹ i zjecha³ w dó³, a elektroniczne oko skanera odczyta³o kod kreskowy na plastikowym pojemniku.Potem z komputerow¹ precyzj¹ chwytak zamkn¹³ siê na solidnym uchwycie plastikowej skrzyni i podci¹gn¹³ j¹ prosto w górê.Teraz do dzia³ania w³¹czy³y siê nowe przek³adnie, a chwytak przeniós³ skrzyniê na spor¹ odleg³oœæ, a¿ do koñca pomieszczenia sejfu i zatrzyma³ siê ponad nieruchomym pasem przenoœnika taœmowego.Teraz ramiê opuœci³o siê delikatnie nad przenoœnikiem, odda³o pojemnik i odsunê³o siê w górê.Kiedy ramiê ju¿ by³o puste, przenoœnik o¿y³ i z cichym poszumem ruszy³ wraz z pojemnikiem.Sophie i Langdon odetchnêli z ulg¹, kiedy zobaczyli, ¿e taœma przenoœnikowa ruszy³a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]