[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Za to wejdziemy w zasiêg tych, którym kaza³eœ tam na mnie czekaæ.- Groszek, b¹dŸ realist¹.Zginiesz, kiedy tylko zechcê, ¿ebyœ zgin¹³.- Wiesz, to nie do koñca prawda - zauwa¿y³ Groszek.- O wiele czêœciej chcia³eœ, ¿ebym zgin¹³, ni¿ rzeczywiœcie gin¹³em.Achilles wyszczerzy³ zêby.- Wiesz, co mi powiedzia³a Buch tu¿ przed tym wypadkiem, kiedy wpad³a do Renu?Groszek nie odpowiedzia³.- Mówi³a, ¿e nie powinienem mieæ do ciebie pretensji o to, ¿e kaza³eœ jej mnie zabiæ, kiedy pierwszy raz siê spotkaliœmy.To ma³e dziecko, t³umaczy³a.Nie wiedzia³, co mówi.Groszek wci¹¿ milcza³.- Chcia³bym ci powtórzyæ ostatnie s³owa siostry Carlotty, ale wiesz, jak to jest z przypadkowymi ofiarami w czasie wojny.Nie ma ¿adnego ostrze¿enia.- Embriony - przypomnia³ Groszek.- Powiedzia³eœ, ¿e mi poka¿esz, gdzie s¹.- Dobrze - zgodzi³ siê Achilles.- ChodŸcie.Gdy tylko siê odwróci³, lekarz spojrza³ na Groszka i nerwowo pokrêci³ g³ow¹.- W porz¹dku - odpowiedzia³ Groszek jemu i snajperowi.- Mo¿ecie wyjœæ.Nie bêdziecie ju¿ potrzebni.Achilles obejrza³ siê.- Zwalniasz swoj¹ eskortê?- Prócz Petera.Nalega³, ¿eby ze mn¹ zostaæ.- Nie s³ysza³em tego - stwierdzi³ Achilles.- Ostatnio bardzo mu zale¿a³o, ¿eby szybko st¹d znikn¹æ.Myœla³em, ¿e nie bêdzie chcia³ wracaæ.- Usi³ujê zrozumieæ, jak ci siê uda³o oszukaæ tylu ludzi - odezwa³ siê Peter.- Ale was nie staram siê oszukaæ - zapewni³ Achilles.- Choæ rozumiem, czemu ktoœ taki jak ty chcia³by mieæ jako materia³ badawczy jakiegoœ naprawdê wybitnego k³amcê.Rozeœmia³ siê g³oœno i ruszy³ do g³Ã³wnego budynku biurowego.Po drodze Peter zbli¿y³ siê do Groszka.- Jesteœ pewien, ¿e wiesz, co robisz? - zapyta³.- Ju¿ ci mówi³em.Nie mam pojêcia.W holu budynku wysz³o im na spotkanie kolejnych kilkunastu ¿o³nierzy.Groszek zna³ ich wszystkich z imienia, ale nie odezwa³ siê.Oni tak¿e nie patrzyli mu w oczy i nawet gestem nie zdradzili, ¿e go poznaj¹.Czego chce Achilles? - zastanawia³ siê.Jego wstêpny plan polega³ na tym, ¿eby odes³aæ mnie poza osiedle ze zdalnie detonowan¹ bomb¹, wiêc raczej nie zamierza zachowaæ mnie przy ¿yciu.Teraz jestem otoczony przez ¿o³nierzy, ale nie ka¿e im strzelaæ.Achilles odwróci³ siê i stan¹³ przed nim.- Groszek, nie uwierzê, ¿e nie zorganizowa³eœ czegoœ, ¿eby mnie st¹d wyci¹gn¹æ.- Dlatego próbowa³eœ wysadziæ mnie w powietrze?- To by³o wtedy, kiedy s¹dzi³em, ¿e spróbujesz mnie zabiæ, kiedy tylko uznasz, ¿e masz ju¿ embriony.W³aœciwie dlaczego nie próbowa³eœ?- Bo wiedzia³em, ¿e nie mam embrionów.- Czy ty i Petra myœlicie ju¿ o nich jak o swoich dzieciaczkach? Nadaliœcie im imiona?- Nie zorganizowano niczego, co pozwoli³oby ci opuœciæ to osiedle, poniewa¿ nie masz ju¿ dok¹d iœæ.Jedyni ludzie, którym móg³byœ siê jeszcze przydaæ, zajêci s¹ podstawianiem ty³ków pod kopniaki gromady wkurzonych muzu³manów.Sam dopilnowa³eœ, ¿eby w ca³ym kosmosie nie by³o takiego miejsca, kiedy zestrzeli³eœ ten prom.- B¹dŸ sprawiedliwy, Groszek.Przecie¿ nikt nie mia³ siê dowiedzieæ, ¿e to ja.Ale ktoœ naprawdê powinien mi wyjaœniæ, jak to siê sta³o, ¿e w tym promie nie by³o Petera.Podejrzewam, ¿e ktoœ z³apa³ mojego informatora.Spogl¹da³ to na Groszka, to na Petera, czekaj¹c na odpowiedŸ.Groszek nie potwierdzi³ ani nie zaprzeczy³.Peter równie¿ zachowa³ milczenie.A gdyby Achilles jakoœ wyszed³ ca³o z tej sytuacji? Po co œci¹gaæ jego zemstê na cz³owieka, który ma ju¿ doœæ k³opotów?- Ale jeœli wykryliœcie informatora - ci¹gn¹³ Achilles - dlaczego Chamrajnagar.albo Graff, jeœli to on.jednak wypuœci³ ten prom? Czy przy³apanie mnie na czymœ nie³adnym by³o tak wa¿ne, by zaryzykowaæ prom i za³ogê? Uwa¿am to za.pochlebne.Coœ jakby dostaæ Nagrodê Nobla w kategorii najwiêkszych z³oczyñców.- Myœlê - odezwa³ siê Groszek - ¿e wcale nie masz tych embrionów.Myœlê, ¿e pozby³eœ siê ich od razu.Myœlê, ¿e s¹ ju¿ zaimplantowane zastêpczym matkom.- B³¹d - stwierdzi³ Achilles.Siêgn¹³ do kieszeni spodni i wyj¹³ niewielki pojemnik.Dok³adnie taki, w jakich zamra¿ano embriony.- Przynios³em jednego, ¿eby ci pokazaæ.Oczywiœcie, trochê ju¿ pewnie odtaja³; wiesz, ciep³o cia³a i w ogóle.Jak myœlisz? Zd¹¿ymy jeszcze zaimplantowaæ komuœ tego malucha? Petra jest w ci¹¿y, jak s³ysza³em, wiêc siê nie nada.Ju¿ wiem! Matka Petera! Zawsze taka chêtna do pomocy, no i przyzwyczai³a siê ju¿ do rodzenia geniuszy.Masz, Peter.£ap!Rzuci³ pojemnik, ale za mocno, tak ¿e przelecia³ nad wyci¹gniêtymi rêkami Petera i upad³ na pod³ogê.Nie st³uk³ siê, ale toczy³ i toczy³.- Nie podniesiesz? - spyta³ Groszka Achilles.Groszek wzruszy³ ramionami.Podszed³ do pojemnika, który wreszcie znieruchomia³.P³yn wewn¹trz falowa³, ca³kiem roztopiony.Przydepn¹³ pojemnik, skruszy³, rozgniót³ butem.Achilles gwizdn¹³.- O rany! Jesteœ bardzo surowym ojcem.Twoim dzieciom nic nie ujdzie na sucho.Groszek podszed³ do niego.- Daj spokój - powiedzia³ Achilles.- Rozumiem, ¿e mog³eœ siê zirytowaæ, ale kiedy niby mia³em okazjê, ¿eby pograæ w pi³kê? Dorasta³eœ tam gdzie ja.Nic nie poradzê, ¿e nie potrafiê celnie rzucaæ.Wci¹¿ mówi³ ironicznym tonem, lecz Groszek widzia³, ¿e zaczyna siê baæ.Spodziewa³ siê pewnie, ¿e bêdzie prosi³, rozpacza³ - straci jasnoœæ umys³u i pozwoli Achillesowi zachowaæ panowanie nad sytuacj¹.Ale Groszek patrzy³ teraz oczami Achillesa i wiedzia³: Masz robiæ to, co zdaniem twojego wroga nie mog³oby ci nawet przyjœæ do g³owy.Po prostu to robisz.Siêgn¹³ do kabury na plecach i wyj¹³ pistolet.Wymierzy³ w prawe oko Achillesa, potem w lewe.Achilles odst¹pi³ o kilka kroków.- Nie mo¿esz mnie zabiæ - powiedzia³.- Nie wiesz, gdzie s¹ embriony.- Wiem, ¿e ich nie masz.I ¿e nie dostanê ich, jeœli nie dam ci st¹d odejœæ.A nie dam.To chyba znaczy, ¿e embriony s¹ dla mnie stracone na zawsze.Dlaczego mam ci pozwoliæ ¿yæ dalej?- Suri! - zawo³a³ Achilles.- Zasn¹³eœ?Suriyawong wyj¹³ z pochwy d³ugi nó¿.- Nie tego teraz potrzebujê! On ma pistolet!- Nie ruszaj siê, Achillesie - rzek³ Groszek.- Przyjmij to jak mê¿czyzna.Jeœli chybiê, mo¿esz prze¿yæ i resztê swoich dni spêdzisz z uszkodzonym mózgiem, jak skorupa cz³owieka.Wolimy chyba, ¿eby wszystko odby³o siê czysto, szybko, ostatecznie, prawda?Achilles wyj¹³ z kieszeni nastêpny pojemnik.- Ten jest prawdziwy.- Wyci¹gn¹³ rêkê.- Zabi³eœ jednego, ale zosta³y jeszcze cztery.Groszek wybi³ mu pojemnik z rêki.Szk³o roztrzaska³o siê o posadzkê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]