[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ghost? - rzuci³em.- To ja - nadesz³a odpowiedŸ.- Jasry nie by³o w miejscu, gdzie j¹ zostawi³em.Ale sprowadzi³em twojego brata.Pojawi³ siê Mandor, wci¹¿ ubrany g³Ã³wnie na czarno, z mas¹ srebrzystobia³ych w³osów.Spojrza³ na Coral i Naydê, potem na mnie, zacz¹³ siê uœmiechaæ, ruszy³ przed siebie.Nagle przesun¹³ wzrok i stan¹³.Wytrzeszczy³ oczy.Jeszcze nigdy nie widzia³em lêku na jego twarzy.- Krwawe Oko Chaosu! - wykrzykn¹³, gestem przywo³uj¹c os³onê.- Jak je zdoby³eœ?Cofn¹³ siê o krok.£uk zwin¹³ siê natychmiast w kaligrafowan¹, ozdobn¹ literê „O”.Ghost przesun¹³ siê wokó³ pokoju i zawis³ obok mnie.Nayda usiad³a nagle na ³Ã³¿ku i rozejrza³a siê niespokojnie.- Merlinie! - krzyknê³a.- Nic ci siê nie sta³o?- Jak dot¹d nie - zapewni³em.- Nie martw siê.Spokojnie.Wszystko w porz¹dku.- Kto majstrowa³ przy moim zaklêciu? - zapyta³ Mandor.Nayda spuœci³a nogi na pod³ogê.Coral zadr¿a³a.- W³aœciwie to by³ przypadek - wyjaœni³em.Otworzy³em praw¹ d³oñ.Metalowa kula wzlecia³a natychmiast i pomknê³a do niego.O w³os minê³a Coral, która unios³a rêce w pozycji obronnej, klasycznej dla wiêkszoœci sztuk walki.Co prawda nie bardzo wiedzia³a, przed kim czy przed czym ma siê broniæ.Dlatego obraca³a siê - Mandor, Nayda, Ghost, i od nowa.- Spokojnie, Coral - powiedzia³em.- Nic ci nie grozi.- Lewe Oko Wê¿a! - krzyknê³a Nayda.- Uwolnij mnie, o Bezkszta³tny, a oddam ci je!Frakir tymczasem ostrzega³a mnie, ¿e nie wszystko dzieje siê tak, jak powinno - na wypadek, gdybym sam nie zauwa¿y³.- O co tu chodzi, do diab³a! - wrzasn¹³em.Nayda poderwa³a siê, skoczy³a do mnie i z t¹ nienaturaln¹ si³¹ demona wyrwa³a z rêki Klejnot Wszechmocy.Odepchnê³a mnie i wypad³a na korytarz.Potkn¹³em siê, odzyska³em równowagê.- Zatrzymaj tê ty’igê - zawo³a³em.Ghostwheel z b³yskiem przemkn¹³ obok mnie, a tu¿ za nim kule Mandora.Rozdzia³ 10Ja by³em nastêpny w korytarzu.Skrêci³em w lewo i puœci³em siê biegiem.Ty’iga jest mo¿e szybka, ale ja tak¿e.- Myœla³em, ¿e masz mnie broniæ! - krzykn¹³em za ni¹.- To ma pierwszeñstwo - odpowiedzia³a.- Nawet przed rozkazami twojej matki.- Co? - Nie mog³em uwierzyæ.- Matki?- Narzuci³a mi misjê, by opiekowaæ siê tob¹, kiedy wyjecha³eœ do szko³y - t³umaczy³a w biegu.- To prze³ama³o czar! Nareszcie wolna!- Niech to diabli - podsumowa³em.Nagle, kiedy zbli¿a³a siê ju¿ do schodów, z przodu pojawi³ siê Znak Logrusu - wiêkszy, ni¿ kiedykolwiek przywo³a³em.Przes³ania³ korytarz od œciany do œciany, wzburzony, rozpostarty, migaj¹cy iskrami, wyci¹gaj¹cy macki, otoczony czerwon¹ mg³¹ groŸby.Taka manifestacja wymaga³a sporego tupetu tutaj, w Amberze, na terenie Wzorca.Dlatego wiedzia³em, ¿e stawka jest wysoka.- Przyjmij mnie, Logrusie! - zawo³a³a.- Niosê ci Oko Wê¿a!I Logrus rozchyli³ siê przed ni¹, otworzy³ ognisty tunel w samym centrum.Sk¹dœ wiedzia³em, ¿e drugim koñcem nie siêga do miejsca po³o¿onego dalej w tym korytarzu.Wtedy jednak coœ powstrzyma³o Naydê, jakby nagle trafi³a na szklan¹ przegrodê.Zesztywnia³a wyprostowana.Trzy lœni¹ce kule Mandora zaczê³y orbitowaæ wokó³ jej kataleptycznej postaci.Jakaœ si³a pchnê³a mnie z ty³u i przewróci³a na œcianê.Odruchowo zas³oni³em g³owê ramieniem i obejrza³em siê.Wizerunek samego Wzorca, wielki jak Znak Logrusu, pojawi³ siê w³aœnie nieca³y metr za mn¹ i mniej wiêcej w równej jak Logrus odleg³oœci od Naydy.Jak w nawiasy ujêli damê, czy ty’igê, zamknêli miêdzy biegunami istnienia, jeœli mo¿na tak powiedzieæ, przypadkiem ujmuj¹c równie¿ mnie.Obszar bli¿szy Wzorca rozjaœni³ siê jak s³oneczny ranek, gdy przeciwny koniec przypomina³ posêpny zmierzch.Czy¿by chcieli na nowo odegraæ Wielki Wybuch/Kolaps? Ze mn¹ w roli przypadkowego i chwilowego œwiadka?- Tego.Wasze Wysokoœci.- zacz¹³em.Czu³em siê w obowi¹zku przekonaæ ich, ¿eby zrezygnowali.¯a³owa³em, ¿e nie jestem Lukiem, który by³by mo¿e do tego zdolny.- To idealny moment, by zatrudniæ bezstronnego arbitra.Tak siê sk³ada, ¿e mam wyj¹tkowe kwalifikacje.Musicie zauwa¿yæ.Z³ocisty kr¹g, w którym pozna³em Ghostwheela, opad³ nagle nad g³owê Naydy i wyci¹gn¹³ siê w rurê.Wsun¹³ siê w orbity kul Mandora i musia³ siê jakoœ uodporniæ na si³y, które sob¹ reprezentowa³y - zwolni³y bowiem, zako³ysa³y siê i wreszcie opad³y na pod³ogê.Dwie uderzy³y w œcianê przede mn¹, trzecia potoczy³a siê ze schodów na prawo.Oba Znaki ruszy³y ku sobie, a ja przesun¹³em siê szybko, by zachowaæ dystans do Wzorca.- Nie zbli¿ajcie siê, koledzy - oznajmi³ nagle Ghostwheel.- Trudno przewidzieæ, co zrobiê, jeœli przez was stanê siê jeszcze bardziej nerwowy ni¿ w tej chwili.Znaki Mocy zatrzyma³y siê.Zza zakrêtu korytarza us³ysza³em pijacki g³os, œpiewaj¹cy jak¹œ sproœn¹ piosenkê.To Droppa zbli¿a³ siê do nas.Nagle ucich³.Minê³a d³uga chwila i zacz¹³ Rock of Ages, ale g³osem o wiele, wiele s³abszym.Potem przerwa³ znowu, rozleg³ siê g³uchy ³oskot i brzêk t³uczonego szk³a.Pomyœla³em, ¿e z tej odleg³oœci potrafiê chyba siêgn¹æ myœl¹ do Klejnotu.Nie by³em jednak pewien, co zdo³am tym osi¹gn¹æ, zw³aszcza ¿e ¿adna z czterech g³Ã³wnych postaci spektaklu nie by³a cz³owiekiem.Poczu³em muœniêcie atutowego kontaktu.- Tak? - szepn¹³em.Odpowiedzia³ mi g³os Dworkina.- Jeœli masz jak¹œ w³adzê nad t¹ rzecz¹ - powiedzia³ - wykorzystaj j¹, by Logrus nie zdoby³ Klejnotu.W tej w³aœnie chwili z czerwonego tunelu zabrzmia³ zgrzytliwy g³os, z sylaby na sylabê zmieniaj¹cy barwê i wysokoœæ.- Zwróæ Oko Chaosu - za¿¹da³.- Jednoro¿ec odebra³ je Wê¿owi, kiedy walczyli u zarania.Zosta³o skradzione.Zwróæ je.Zwróæ je.Nie powróci³o b³êkitne oblicze, jakie widzia³em niedawno nad Wzorcem.Rozleg³ siê za to g³os, który wtedy s³ysza³em.- Zap³acono za nie krwi¹ i cierpieniem.Tytu³ przeszed³ w inne rêce.- Klejnot Wszechmocy i Oko Chaosu, czy te¿ Oko Wê¿a, to ró¿ne nazwy tego samego kamienia? - upewni³em siê.- Tak - potwierdzi³ Dworkin.- Co siê stanie, jeœli W¹¿ je odzyska?- Prawdopodobnie skoñczy siê wszechœwiat.- Aha - mrukn¹³em.- Co mi proponujecie w zamian? - zapyta³ Ghost.- Bezczelna konstrukcja - zaintonowa³ g³os Wzorca.- Impertynencki artefakt - zagrzmia³ Logrus.- Darujcie sobie komplementy - odpar³ Ghost.- Zaproponujcie coœ, na czym by mi zale¿a³o.- Mogê ci go wydrzeæ si³¹ - odpowiedzia³ Wzorzec.- Mogê roznieœæ ciê na czêœci i zniszczyæ je w jednej chwili - oznajmi³ Logrus.- Ale tego nie zrobicie.Poniewa¿ taka koncentracja uwagi i energii ods³oni³aby ka¿dego z was na atak drugiego.W myœlach us³ysza³em chichot Dworkina.- Wyt³umaczcie, dlaczego musia³o dojœæ do tej konfrontacji - mówi³ dalej Ghost.- Po tylu wiekach.- Równowaga przechyli³a siê na moj¹ niekorzyœæ w rezultacie niedawnych dzia³añ tego zdrajcy - wyjaœni³ Logrus.Ogieñ zap³on¹³ mi nad g³ow¹, zapewne by wskazaæ, o jakim zdrajcy mowa.Poczu³em sw¹d palonych w³osów i st³umi³em p³omienie.- Chwileczkê! - zawo³a³em.- Nie mia³em ¿adnego wyboru!- Pozwolono ci wybieraæ - zahucza³ Logrus.- I wybra³eœ!- Tak uczyni³ - odpowiedzia³ Wzorzec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]