[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Sprawa zaÅ‚atwiona - oznajmiÅ‚a.- JeÅ›li zapyta, otrzyma faÅ‚szywe informacje. - DziÄ™ki. - Teraz twoja kolej - przypomniaÅ‚a.- Mów. - Dobrze - zgodziÅ‚em siÄ™ i zaczÄ…Å‚em opowiadać o Coral i Wzorcu. - Nie - przerwaÅ‚a.- Zacznij od poczÄ…tku. - Co masz na myÅ›li? - Opisz mi caÅ‚y dzieÅ„, od wyjÅ›cia z paÅ‚acu aż do waszego rozstania. - To bez sensu - zaprotestowaÅ‚em. - Zrób mi przyjemność.JesteÅ› mi coÅ› winien, pamiÄ™tasz? - No dobrze - westchnÄ…Å‚em i zaczÄ…Å‚em jeszcze raz.UdaÅ‚o mi siÄ™ przemilczeć fragment z rozbijaniem stolika w kawiarni.Spotkanie w jaskiniach nad morzem próbowaÅ‚em zbyć krótkim zdaniem, że obejrzeliÅ›my je i byliÅ›my zachwyceni.PrzerwaÅ‚a mi jednak. - Stop - rzuciÅ‚a.- CoÅ› pomijasz.CoÅ› siÄ™ zdarzyÅ‚o w jaskiniach. - Dlaczego tak sÄ…dzisz? - zdziwiÅ‚em siÄ™. - To sekret, którego na razie wolÄ™ nie zdradzać - odparÅ‚a.- Wystarczy, że mam sposób, by sprawdzić twojÄ… prawdomówność. - To nieistotne - zapewniÅ‚em jÄ….- Tylko zaciemni sprawÄ™.Dlatego to opuÅ›ciÅ‚em. - ObiecaÅ‚eÅ›, że opowiesz o caÅ‚ym popoÅ‚udniu. - No dobrze - zgodziÅ‚em siÄ™.PrzygryzÅ‚a wargÄ™, kiedy mówiÅ‚em o Jurcie i zombich.Potem nieÅ›wiadomie zlizywaÅ‚a kropelki krwi. - Jak masz zamiar z nim postÄ…pić? - zapytaÅ‚a nagle. - To już mój problem - odpowiedziaÅ‚em.- MiaÅ‚em ci opowiedzieć, co robiÅ‚em przez caÅ‚e popoÅ‚udnie, nie moje pamiÄ™tniki i plany przetrwania. - Ja po prostu.PamiÄ™tasz, zaproponowaÅ‚am ci pomoc. - Co to znaczy? MyÅ›lisz, że potrafisz zaÅ‚atwić dla mnie Jurta? Mam dla ciebie ciekawÄ… wiadomość: praktycznie rzecz biorÄ…c, w tej chwili jest kandydatem do boskoÅ›ci. - Co masz na myÅ›li, mówiÄ…c „boskość"? PotrzÄ…snÄ…Å‚em gÅ‚owÄ…. - Prawie caÅ‚ej nocy potrzebowaÅ‚bym, żeby opowiedzieć ci tÄ™ historiÄ™ szczegółowo.A nie mam tyle czasu, jeÅ›li chcÄ™ zacząć szukać Coral.Pozwól, że skoÅ„czÄ™ o Wzorcu.Zgoda? - Mów. Tak zrobiÅ‚em.Nie okazaÅ‚a najmniejszego zdziwienia wiadomoÅ›ciÄ… o pochodzeniu siostry.ChciaÅ‚em zapytać o ten brak reakcji, ale powiedziaÅ‚em sobie: do diabÅ‚a z tym.SpeÅ‚niÅ‚a mojÄ… proÅ›bÄ™, a ja dotrzymaÅ‚em obietnicy.Nie doznaÅ‚a ataku serca.A teraz pora siÄ™ żegnać. ZaczÄ…Å‚em wstawać, a ona przysunęła siÄ™ szybko i znów mnie objęła. Przez chwilÄ™ odwzajemniaÅ‚em jej uÅ›cisk. - NaprawdÄ™ muszÄ™ już iść - oÅ›wiadczyÅ‚em w koÅ„cu.- Coral może być w niebezpieczeÅ„stwie. - Niech jÄ… diabli wezmÄ….ZostaÅ„ ze mnÄ….Mamy ważniejsze sprawy do omówienia. ZdumiaÅ‚a mnie jej gruboskórność, ale próbowaÅ‚em tego nie okazywać. - Mam wobec niej obowiÄ…zki - odparÅ‚em.- I lepiej bÄ™dzie, jeÅ›li wypeÅ‚niÄ™ je zaraz. - Dobrze.- Westchnęła.- W takim razie pomogÄ™ ci. - Jak? - spytaÅ‚em. - Zdziwisz siÄ™ - odparÅ‚a.ZerwaÅ‚a siÄ™ na nogi i uÅ›miechnęła krzywo. KiwnÄ…Å‚em gÅ‚owÄ…, że zapewne ma racjÄ™.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]