[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ogóle egiptologia zajmuje w dziejach archeologii miejsce szczególne.Tylko w egipcie przez ca³e dziesiêciolecia z nies³abn¹cym zapa³em i pilnoœci¹ dok³adano starañ by wydrzeæ piaskom mo¿liwie jak najwiêcej œwi¹tyñ i pos¹gów.Przenikniêto tajniki dziejów staro¿ytnego Egiptu, odczytano hieroglify.Egiptolodzy wiedz¹, o czym mówi¹.Zarzuc¹ mi, i¿ przemilczam fakt, ¿e znaleziono tak¿e prawdziwe zmumifkowane byki Apisy.Mo¿na je podziwiaæ na przyk³ad w Luwrze, w Muzeum Przyrodniczym w Wiedniu, Monachium i Nowym Jorku.Wiem o tym, przyjaciele, i wiem te¿, ¿e pochodzenie i zawartoœæ tych mumii s¹ bardzo niejasne: My wszyscy, którzy intensywnie zajmujemy siê t¹ materi¹ wiemy te¿, ¿e w³aœnie kap³an Maneton forsowa³ bardzo kult Serapisa i ¿e za jego ¿ycia bez w¹tpienia sk³adano w grobowcach prawdziwe byki.My, wtajemniczeni, znamy te¿ teksty ku czci Apisa znalezione w Serapeum w Aleksandrii (i gdzie indziej) [23].Lecz wszystko to dzia³o siê w czasach ptolemejskich i rzymskich, a wiêc ZALEDWIE 2000-2500 lat temu.Moja strza³a nie by³a wycelowana w tê m³od¹ epokê, ja celujê w sam¹ genezê kultu zwierz¹t, który siêga g³êboko w prehistoriê.A swoj¹ drog¹ dziwne: oto pierwszy król ptolemejski (ok.304-284 prz.Chr.) ka¿e sprowadziæ do Aleksandrii ciê¿ki pos¹g, który gdzieœ tam siê poniewiera³ i o którym nikt nie ma pojêcia, co przedstawia.Jedynie kap³an Maneton patrafi udzieliæ w³adcy objaœnienia.Ta zagadkowa postaæ to Serapis, oœwiadcza.(Serapis to greckie s³owo na okreœ³enie boskiega byka.)Z tego krótkiego epizodu przytoczonego przez Plutarcha mo¿na wyci¹gñ¹æ doœæ pikantny wniosek.Król i wszyscy zebrani byli g³upcami.Co to, nie potrafli nawet rozpoznaæ pos¹gu byka? A to dlaczego? Otó¿ dlatego, ¿e pos¹g przedstawia³ "dziwaczn¹ istotê".Tylko kap³an Maneton potraf³ j¹ rozpoznaæ."Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej ni¿ rzeczywistoœæ" napisa³ Fiodor Dostojewski (1821-1881).II.Zaginiony labiryntNie nale¿y myliæ prawdyz opini¹ wiêkszoœciJean Cocteau (1889-1963)Dziesiêæ lat temu wydawa³o mi siê, ¿e pisanie o Egipcie jest kompletnie pozbawione sensu.No bo przecie¿ wszystko ju¿ wiadomo, prawda? By³em jednym z tych, którzy raczej bez wiêkszego zapa³u przerzucali stronice ksi¹¿ek o Egipcie.Ci¹gle tylko te piramidy i piramidy! I sfinksy! I faraonowie! A jeszcze ci zastanawiaj¹cy bogowie w dziwacznych nakryciach g³owy - a¿ œmieszne.Z przyczyn zawodowych bêd¹c czêstym goœciem we wszystkich muzeach œwiata, na ka¿dym kroku styka³em siê ze staro¿ytnymi Egipcjanami.Z czasem zacz¹³em zapamiêtywaæ nazwy poszczególnych bogów i ju¿ wkrótce raczej z rozbawieniem wita³em ich jak starych znajomych widz¹c ich na muzeatnych coko³ach i w szklanych gablotach.Hathor? A, to ta, co z tak¹ gracj¹ balansuje krowimi rogami i s³oneczn¹ tarcz¹ na wysoko upiêtych w³osach.Thot? Ach, tak! To ten o ciele m³odzieñca i ptasiej twarzy, z sierpem ksiê¿yca i kul¹ nad wynios³ym czo³em.Stary kumpel, bo przecie¿ Thot jest przy okazji bogiem pisarczyków.Sobek? Czy to nie ten stukniêty z krokodylowym ³bem i nasadzonymi nañ antenkami? Min? Nie sposób go nie poznaæ, to ten z podwójnym szeregiem baterii s³onecznych nad kapturem.Co jak co, ale ten potrzebuje energii, w koñcu zawsze przedstwia siê go z trójrzemienn¹ dyscyplin¹ w rêku.Fiorus? Mój stary znajomek, którego nie mo¿e nie zauwa¿yæ nikt ze zwiedzaj¹cych Egipt.Jego uskrzydlona s³oneczna tarcza pozdrawia nas po tysi¹ckroæ z poz³acanych sufitów, b³yszczyjako dominuj¹cy element nad monumentalnymi wejœciami œwi¹tyñ.Znakomity motyw reklamowy dla kolei magnetycznej lub UFO.Tak, a oko Horusa, zawsze czujne, zawsze zawieszone nad Ziemi¹, znakomicie nadaj¹ce siê na symbol boga konstruktorów satelitów! Sam Horus - w zale¿noœci od tego czy w Egipcie Górnym czy Dolnym - przedstawiany bywa jako cz³owiek z g³ow¹ soko³a lub jako sokó³.Jego podwójna korona bez ¿adnego szacunku kojarzy mi siê ze skopkiem, w którym stoi butelka wódki.W koñcu cz³owiek muse sobie te dziwaczne nakrycia g³owy do czegoœ przyrównaæ.Mnóstwo jest boskich postaci, mêskich i ¿eñskich, hybryd ludzko-zwierzêcych ³ub samych zwierz¹t.Komplikacje zaczynaj¹ siê w egipskim panteonie w³aœciwie dopiero przy sprawie koligacji pomiêdzy poszczególnymi rodzinami bogów jak te¿ - co nieuniknione - wskutek ludzkiej sk³onnoœci do fabularyzowania, która przypisuje niebiañskim istotom wszystko, co siê tylko da.Dlaczego w Egipcie mia³oby byæ inaczej ni¿ w staro¿ytnej Grecji, w Indiach, Japonii czy Ameryce Œrodkowej? Ludzie potrzebuj¹ w koñcu do ka¿dego najdrobniejszego zmartwienia osobnego boga.Przyjêci w ci¹gu ostatnieh dwóch tysiêcy lat do niebieskiego grona œwiêci chrzeœcijañscy nie stanowi¹ wyj¹tku.W którymœ momencie wpad³a mi w rêce ksi¹¿ka o œwiecie egigskich bogów.Dziœ jeszcze pamiêtam, z jakim znu¿enaem przedziera³em siê przez monotonn¹ i nudn¹ lekturê, poniewa¿ by³o mi dosyæ obojêtne, który potomek od którego pochodzi³ ojca i z jakiego kazirodczego zwi¹zku wyszed³ który boski bêkart
[ Pobierz całość w formacie PDF ]