[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Proszê?W ten sposób dosz³o do sesji zdjêciowej.Okaza³o siê tak¿e,¿e Jennifer Redwing, niezwykle obiecuj¹ca m³oda pani adwokat,jest tak¿e niezwykle naiwn¹ m³od¹ osóbk¹, przynajmniej wdziedzinie profesjonalnej fotografii.Pragn¹c za wszelk¹ cenêpomóc swoim rodakom, zgodzi³a siê na wszystkie wybrane przezreportera stroje - odmówi³a jedynie pozowania w sk¹pym bikini zeskarla³ym rzecznym pstr¹giem w d³oni - oraz nie pomyœla³a o tym,by za¿¹daæ prawa dokonania ostatecznej oceny zdjêæ przeznaczonychdo publikacji.Podczas sesji zasz³o drobne nieporozumienie:Jennifer przy³apa³a fotografa na robieniu jej zdjêæ, kiedypochyla³a siê nad martw¹ wiewiórk¹.Zdjêcia te z ca³¹ pewnoœci¹prezentowa³yby znacznie wiêksz¹ czêœæ jej obfitego biustu, ni¿by³o to dopuszczalne, w zwi¹zku z czym dziewczyna ulokowa³a celnycios na podbródku reportera.Jego reakcja tak bardzo wytr¹ci³aj¹ z równowagi, ¿e odmówi³a dalszego pozowania.- Wiem, ¿e tokoniec, dziecinko, ale b³agam ciê, zrób to jeszcze raz! -wykrzykn¹³ z zachwytem, krwawi¹c obficie z nosa.Po ukazaniusiê artyku³u dzia³ subskrypcji „National Geographic" zosta³zasypany nowymi zamówieniami.Publikacja ta nie usz³a tak¿e uwaginiejakiego Daniela Springtree, pochodz¹cego ze szczepu Nawa150jjo, g³Ã³wnego partnera w spó³ce adwokackiej Spnngtree, Basl iKarpas, jednej z najwa¿niejszych w San Francisco.Springtreenatychmiast ^adzwoni³ iu> Omaha i zacz¹³ b³agaæ Jennifer, bypomog³a mu sp³aciæ d³ug wdziêcznoœci, jaki mia³ wobec sweeoinsjiañskiego ojca i wszystkich jego wspó³plemieñców.Redwingzosta³a przywieziona do San Francisco s³u¿bowym samolotem, akiedy przekona³a siê, ¿e Springtree ma siedemdziesi¹t cztery latai od pó³ wieku kocha siê bez pamiêci w swojej ¿onie, zrozumia³a,¿e oto nadesz³a pora, by opuœciæ Nebraskê.Pracodawcy z Omaiiabyli zmzpaczciii, ule bezradni; po opublikowaniu fotoreporta¿uklientela firmy prawie siê potroi³a.Tego ranka JenniferRedwing z firmy Springtree, Basl i Karpas - zgodnie z powszechn¹opini¹ ju¿ wkrótce nazwa firmy mia³a ulec zmianie na Basl, Karpasi Redwing - by³a zajêta sprawami o ca³e lata œwietlne odleg³ymiod wszelkich szczepowych lub plemiennych problemów Trwa³o to dochwili, w której zabrzêcza³ interkom i rozleg³ siê g³ossekretarki - Dzwoni pani brat, panno Redwing.- Charlie?- Tak jest.Twierdzi, ¿e to coœ bardzo wa¿nego, a ja muca³kowicie wierze Nawet mi nie powiedzia³, ¿e pozna³ po brzmieniumojego g³osu, jak bardzo jestem piêkna.- Dobry Bo¿e, niedawa³ znaku ¿ycia co najmniej od paru tygodni.- Miesiêcy,panno Red.Bardzo lubiê, kiedy dzwoni.Czy on jest równieprzystojny jak pani piêkna? To znaczy, czy u was to rodzinne?- Zrób sobie d³u¿sz¹ przerwê na lunch i pozwól mi z nim pogadaæ.- Jennifer nacisnê³a podœwietlony przycisk na obudowie aparatu -Charlie, kochanie, jak siê masz? Nie od¿ywa³eœ siê od ty.toznaczy od miesiêcy.- By³em zajêty.- Masz praktykê w s¹dzie? Jak ci idzie?- Ju¿ z tym skoñczy³em.- Znakomicie.- Ostatnio spêdzam sporo czasu w Waszyngtonie.- To jeszcze lepiej! - wykrzyknê³a siostra.- Wrêcz przeciwnie, du¿o gprzej.Najgorzej, jak mo¿na sobieWyobraziæ.151- Dlaczego tak uwa¿asz? Posada w dobrej waszyngtoñskiej firmieto coœ, co by ci siê naprawdê przyda³o.Wiem, ¿e nie powinnam citego mówiæ, ale i tak nied³ugo sam byœ siê o tym dowiedzia³.Dzwoni³ do mnie stary znajomy z Nebraski.Nie tylko zda³eœegzaminy, braciszku, ale w dodatku otrzyma³eœ najwy¿sz¹ ocenê!I co ty na to, geniuszu? - To bez znaczenia, siostrzyczko.Nicju¿ nie ma znaczenia.Kiedy ci powiedzia³em, ¿e z tym skoñczy³em^mia³em na myœli to, ¿e skoñczy³em z jakimikolwiek marzeniami oprawniczej karierze.Jestem zrujnowany.- O czym ty mówisz?.Ach, pewnie chodzi o pieni¹dze.- Nie.-O dziewczynê? :>* • •- Nie.O faceta.- - Charlie, nigdy mi przez myœl nie przesz³o, ¿e ty.- Na litoœæ bosk¹, nie o to chodzi!- Wiec o co?- Lepiej umówmy siê na lunch, siostrzyczko.- W Waszyngtonie?- Nie, tutaj.Jestem na dole, w holu.Nie chcia³em wchodziæna górê.Im rzadziej bêd¹ ciê widywaæ w moim towarzystwie, tymlepiej dla ciebie.Polecê na Hawaje, zaci¹gnê siê na jakiœstatek i pop³ynê na Samoa.Mo¿e tam nie bêd¹ nic o mniewiedzieæ.- Nie ruszaj siê z miejsca, przyg³upie! Twojastarsza siostra ju¿ do ciebie idzie i kto wie, czy nie st³uczeciê na kwaœne jab³ko! : Jennifer Redwing wpatrywa³a siê zos³upieniemw swego brata siedz¹cego po drugiej stronie sto³u.Nie by³a wstanie wydobyæ z siebie ¿adnego dŸwiêku, wiêc Charlie postanowi³przerwaæ przed³u¿aj¹ce siê milczenie.£adn¹ pogodê macie tu w San Francisco.- Leje jak z cebra, idioto! - wykrztusi³a z trudem.- Dlaczegonie zadzwoni³eœ do mnie, zanim wda³eœ siê w konszachty z tymwariatem? - S³owo dajê, Jenny, mia³em taki zamiar, aleprzecie¿ wiem, jaka jesteœ zajêta, a pocz¹tkowo wygl¹da³o to naœwietny kawa³ i wszyscy znakomicie siê bawiliœmy, a on wydawa³masê pieniêdzy i nikomu nie 152dzia³o siê nic z³ego, no, mo¿e czasem jakaœ ma³a awantura, apotem nagle okaza³o siê, ¿e to nie jest ¿aden kawa³, i znalaz³emsiê w Waszyngtonie.- Jako strona wystêpuj¹ca przed S¹demNajwy¿szym, w dodatku bez niezbêdnych uprawnieñ! - To by³otylko na pokaz, Jenny.W³aœciwie nic nie zrobi³em.Tyle ¿espotka³em siê z dwoma sêdziami na bardzo nieformalnej stopie.-Spotka³eœ siê z.- To by³o naprawdê nieformalne spotkanie, siostrzyczko.Napewno mnie nie zapamiêtali.- Dlaczego tak twierdzisz?- Hawkins kaza³ mi krêciæ siê po g³Ã³wnym holu w indiañskiejkoszuli i skórzanych spodniach - powiadam ci, czu³em siê jakostatni kretyn.Pewnego dnia podszed³ do mnie wielki czarnysêdzia, uœcisn¹³ mi rêkê i powiedzia³: „Wiem, sk¹d tuprzyjecha³eœ, m³ody cz³owieku", a tydzieñ póŸniej drugi, tymrazem W³och, obj¹³ mnie i wymamrota³: „Ci z nas, którzy przybylizza oceanu, s¹ czêsto traktowani wcale nie lepiej od was".- O,mój Bo¿e.-jêknê³a Jennifer Redwing.- W holu by³o mnóstwo ludzi, siostrzyczko - zapewni³ j¹poœpiesznie ( harlie.- T³umy turystów, pe³no sêdziów,prokuratorów i obroñców.,.- Charlie, jestem doœwiadczonymprawnikiem.Dobrze wiesz, ¿e wystêpowa³am ju¿ przed S¹demNajwy¿szym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]