[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Pamiêtam — odpar³ Asher — ale nic nie mogê na to poradziæ,¿e myœlê kategoriami ludzi.Takich jak ty, ja i inni do nas podobni.— Myœlmy wiêc kategoriami ludzi — zgodzi³ siê jego rozmówca.— Pewnego dnia ¿ycie, które p³ynie w tobie, bêdzie zawarte wmózgu, krwi i miêœnich Cz³owieka — wspó³w³aœcicielawszechœwiata.Tryliony trylionów istnieñ bêd¹ mu s³u¿yæ, bêdziedysponowa³ niezliczonymi bogactwami i wiedz¹, o jakiej ani ty, anija nawet nie mo¿emy marzyæ.Sutton siedzia³ zgarbiony w fotelu, nie odzywaj¹c siê ani s³owem.— Jesteœ jedynym cz³owiekiem, który przeszkadza temu dzie³u iblokuje projekt obliczony na miliony lat.— Potrzebujesz przeznaczenia — powiedzia³ Sutton — a ono niejest moj¹ w³asnoœci¹, któr¹ móg³bym oddaæ.— Jesteœ istot¹ ludzk¹ — odrzek³ spokojnym tonem Trevor.—Jesteœ cz³owiekiem.I mówiê o przedstawicielach twojej rasy.— Przeznaczenie — stwierdzi³ Asher — nale¿y do wszystkiego,co ¿yje.Nie tylko do Cz³owieka, ale do ka¿dej formy ¿ycia.— Wcale nie musi — oznajmi³ Trevor.— Jesteœ jedynymcz³owiekiem, który o tym wie i mo¿e swoj¹ wiedzê przekazaæ.Mo¿eszofiarowaæ to przeznaczenie tylko rasie ludzkiej, a nie ka¿dejpe³zaj¹cej, skrzecz¹cej czy piszcz¹cej rzeczy dysponuj¹cej darem¿ycia.Sutton nie odpowiedzia³.— Jedno twoje s³owo — kusi³ Trevor — i tak siê stanie.— Twój plan jest niewykonalny — odpar³ Asher.— Pomyœl orozleg³oœci czasu, o tysi¹cach lat potrzebnych.nawet przyprêdkoœci naszych statków miêdzygwiezdnych, do pokonaniaprzestrzeni miêdzygalaktycznej.Jedynie tej, która dzieli nasz¹Galaktykê od nastêpnej.a nie tê Galaktykê od wszechœwiata.202Trevor westchn¹³.— Zapomnia³eœ, co mówi³em o ³¹czeniu wiedzy.Dwa i dwa niedaje czterech, przyjacielu, ale o wiele wiêcej.Nieraz wiele tysiêcyrazy wiêcej.Sutton pokrêci³ g³ow¹ ze zmêczeniem.Trevor mia³ racjê.Wiedza i technika bêd¹ siê potêgowaæ, tak jakto przewiduje.Gdyby Cz³owiek mia³ czas tego dokonaæ, nawetwiedza w obrêbie jednej tylko galaktyki.— Jedno twoje s³owo — rzek³ szef korporacji — a wojna w czasiesiê zakoñczy.Jedno twoje s³owo, a na zawsze zapewni siêbezpieczeñstwo rasie ludzkiej.Dziêki prawdom, które tylko tymo¿esz przekazaæ.— Ale twoja teoria jest fa³szywa — stwierdzi³ Sutton.— To nie ma nic do rzeczy.— Nie potrzebujesz objawionego przeznaczenia, aby realizowaæswój projekt.— Musimy zdobyæ poparcie ca³ej ludzkoœci — stwierdzi³ Trevor.— Czyli dysponowaæ czymœ dostatecznie wielkim, co pobudzi jejwyobraŸniê.Czymœ niezwykle wa¿nym, mobilizuj¹cym.Tym czymœw odniesieniu do wszechœwiata mo¿e byæ w³aœnie objawioneprzeznaczenie.— Dwadzieœcia lat temu — powiedzia³ Asher — przy³¹czy³bymsiê do ciebie.— A teraz? — zapyta³ Trevor.Sutton pokrêci³ g³ow¹.— Teraz nie.Wiem wiêcej ni¿ przed dwudziestoma laty.Wtedyby³em cz³owiekiem, Trevorze.A teraz nie mam ju¿ tej pewnoœci, czyjestem ca³kowicie cz³owiekiem.— Nie wspomnia³em o wynagrodzeniu — doda³ Trevor.— Tochyba nie wymaga wyjaœnieñ.— Nie, dziêkujê — odpar³ Sutton.— Na ¿ycie mi wystarczy.Trevor rzuci³ spinaczem w ka³amarz i chybi³.— Kiepsko ci idzie — zauwa¿y³ Asher.— Bardzo obni¿y³eœprocent trafieñ.Szef korporacji wzi¹³ kolejny spinacz.— W porz¹dku — powiedzia³.— Baw siê dobrze.Toczy siêwojna, któr¹ wygramy.Piekielnie trudno w niej walczyæ.ale staramysiê, jak mo¿emy.Nie rozgrywamy jej wszêdzie,203nie widaæ ¿adnych zewnêtrznych oznak walk, poniewa¿, jak cidobrze wiadomo.Galaktyka cieszy siê pe³nym i absolutnym pokojempod rz¹dami dobroczynnych Ziemian.Mo¿emy wygraæ bez ciebie,Sutton, ale z tob¹ by³oby nam ³atwiej.— Masz zamiar puœciæ mnie wolno? — zapyta³ Asher z kpi¹cymzdziwieniem w g³osie.— Ale¿ oczywiœcie — odpar³ Trevor.— IdŸ i t³ucz nadal g³ow¹ wmur.W koñcu siê tym zmêczysz.Albo dasz sobie spokój, bobêdziesz kompletnie wyczerpany.Wtedy wrócisz i dasz nam to,czego chcemy.Sutton podniós³ siê z fotela i sta³ przez chwilê, niezdecydowany.— Na co czekasz? — zapyta³ Trevor.— Zastanawia mnie jedno.Kiedyœ, gdzieœ ksi¹¿ka zosta³a ju¿napisana.Jest faktem niemal od piêciuset lat.W jaki sposóbzamierzasz zmieniæ ten fakt? Gdybym napisa³ j¹ teraz wed³ug twoich¿yczeñ, zmieni³aby siê ca³a struktura ludzkoœci.Trevor siê rozeœmia³.— Ale¿ wszystko przemyœleliœmy.Powiedzmy, ¿e wreszcie, potylu latach, odnaleziono orygina³ twojego rêkopisu.Zosta³by wtedyszybko i w niepodwa¿alny sposób zidentyfikowany na podstawiepewnych charakterystycznych elementów, które staranniew³¹czy³byœ do niego w trakcie pisania.Odnaleziono by go,og³oszono, a co wa¿niejsze, udowodniono jego autentycznoœæ.Noi rasa ludzka otrzyma³aby swoje przeznaczenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]