[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uniós³ rêce do góry.- Sk¹d, wcale.Dobra robota.Nie ka¿dy potrafi³by z³apaæ takiego kurczaka.Przewróci³am oczami i spojrza³am na Costanzê, ale on te¿ nie potrafi³ ukryæ rozbawienia.- Dobrze, ¿e zd¹¿yliœmy przed lig¹ obrony praw zwierz¹t - zauwa¿y³.- Oni by ci pokazali.Podnios³am kajdanki, le¿¹ce po drugiej stronie sali i zatrzasnê³am je na przegubach Baggetta.Lula oczywiœcie zniknê³a.Przesta³am ju¿ ¿ywiæ nadziejê, ¿e kiedykolwiek zgodzi siê przebywaæ w jednym pomieszczeniu z policjantami.- Pomóc ci? - chcia³ wiedzieæ Costanza.Pokrêci³am g³ow¹.- Dam sobie radê.Dziêki.Pó³ godziny póŸniej opuœci³am posterunek z pokwitowaniem.Z ulg¹ zniknê³am z miejsca, w którym pastwiono siê nade mn¹ uwagami, i¿ roztaczam zapachy jak pieczeñ.Nie wspominaj¹c ju¿ o skandalicznych komentarzach, jakie sprowokowa³o pojawienie siê w towarzystwie kurczaka.Policjanci maj¹ chore poczucie humoru.Kiedy wróci³am do domu, Rex szpera³ po zakamarkach klatki, wiêc da³am mu winogrono i opowiedzia³am o Stuarcie Baggetcie.O tym, ¿e by³ przebrany za kurczaka i jak dzielnie go schwyta³am i oddalam w rêce sprawiedliwoœci.Rex wys³ucha³ mnie jedz¹c winogrono i zdaje siê, ¿e siê uœmiechn¹³, kiedy dosz³am do tego, jak rzuci³am siê na Pana Kurczaka, ale z chomikami nigdy nie wiadomo.Bardzo kocham Rexa, który ma mnóstwo zalet - na przyk³ad niewielkie wymagania i takie same kupki - ale prawda wygl¹da tak, ¿e czasem udajê, i¿ mam du¿ego wilczura.Oczywiœcie nigdy nie przyzna³abym tego na g³os, ¿eby nie raniæ Rexa.Jest bardzo wra¿liwy.Ale i tak chwilami bardzo mi brak du¿ego psa o br¹zowych oczach.Pad³am na kanapê i zasnê³am, przygl¹daj¹c siê, jak Rex biega w ko³owrotku.Obudzi³ mnie dzwonek telefonu.- Dosta³em wiadomoœæ o moim samochodzie - powiedzia³ Ranger.- Chcesz siê przy³¹czyæ?- Pewnie.Nast¹pi³a chwila ciszy.- Spa³aœ?- Sk¹d.Nigdy w ¿yciu.Tylko wysz³am, ¿eby poszukaæ Mo.- No dobrze, k³ama³am.Lepiej sk³amaæ, ni¿ zrobiæ z siebie ofermê.Albo gorzej, ni¿ przyznaæ siê do prawdy, poniewa¿ prawda wygl¹da³a tak, ¿e powoli stawa³am siê niestabilna emocjonalnie.Nie potrafi³am zasn¹æ w ciemnoœci.A kiedy zasypia³am, tylko drzema³am i mia³am koszmary.Wiêc nabra³am zwyczaju sypiania w dzieñ, jeœli tylko mia³am ku temu okazjê.Przyczyny, z jakich chcia³am znaleŸæ Mo, przez ostatnie dni uleg³y zmianie.Teraz musia³am go namierzyæ, ¿eby usta³y morderstwa.Czu³am, ¿e nie zniosê widoku jeszcze jednego rozerwanego na kawa³ki cia³a.Zwlok³am siê z kanapy i posz³am pod prysznic.Podczas k¹pieli zauwa¿y³am, ¿e na piêtach mam pêcherze jak kurze jaja.Chwa³a Ci, Panie.Wreszcie mam prawdziw¹ wymówkê, ¿eby zaprzestaæ tych cholernych treningów.Osiem minut póŸniej sz³am ju¿ korytarzem, zamkn¹wszy mieszkanie na klucz.Kiedy tylko wsiad³am do bronco, wiedzia³am, ¿e sprawa jest powa¿na, poniewa¿ Ranger mia³ na sobie wojskowe spodnie i z³ote kolczyki.A tak¿e pistolet z gazem ³zawi¹cym i dymne granaty.- Co jest grane? - spyta³am.- Zadzwoni³ do mnie Moses Bedemier.Przeprosi³, ¿e po¿yczy³ mój samochód.Powiedzia³, ¿e zostawi³ go w gara¿u, a jego s¹siadka, pani Steeger, ma klucze.Na wzmiankê o pani Steeger wzdrygnê³am siê mimowolnie.- Co siê dzieje? - zaciekawi³ siê Ranger.- Pani Steeger to Antychryst.- Niech to.Strzelbê na Antychrysty zostawi³em w domu.- Ale wszystko inne masz ze sob¹.- Nigdy nie wiadomo, kiedy bêdziesz potrzebowaæ gazu ³zawi¹cego.- Jeœli zagazujemy pani¹ Steeger, ju¿ nigdy nie wybior¹ mnie na Miss Popularnoœci.Ranger skrêci³ z King w zau³ek i zatrzyma³ siê przed gara¿em Mo.Wysiad³ i spróbowa³ otworzyæ drzwi.By³y zamkniête.Zajrza³ przez okno.- No i? - spyta³am.- Jest.Zas³onka na tylnych drzwiach odsunê³a siê.Pani Steeger spiorunowa³a nas wœciek³ym wzrokiem.- To ona? - spyta³ Ranger.- Aha.- Jedno z nas powinno z ni¹ pogadaæ.- To bêdziesz ty.- Dobrze, bohaterze.Nie s¹dzê, ¿eby Mo tu by³, ale na wszelki wypadek os³aniaj ty³y.Ja zamieniê s³Ã³wko z pani¹ Steeger.Po dziesiêciu minutach zaczê³am dla rozgrzewki przestêpowaæ z nogi na nogê.Powa¿nie martwi³am siê o Rangera.Nie s³ysza³am strza³Ã³w, co by³o dobrym znakiem.Nie rozleg³y siê wrzaski, brzêk t³uczonego szk³a ani policyjne syreny.Wreszcie pojawi³ siê w drzwiach, uœmiechniêty od ucha do ucha.Podszed³ do mnie.- Naprawdê tak strasznie k³ama³aœ?- Tylko w sprawach ¿ycia i œmierci.- Jestem z ciebie dumny.- Ma klucz?- Aha.Wk³ada p³aszcz.Podesz³a do tego bardzo powa¿nie.Powiedzia³a, ¿e przynajmniej tyle mo¿e zrobiæ dla Mo.- Co proszê?- Czyta³aœ dzisiejsz¹ gazetê?Pokrêci³am g³ow¹.- Okaza³o siê, ¿e te morderstwa mia³y piorunuj¹cy wp³yw na œwiat zbrodni.Spad³a sprzeda¿ narkotyków.Przedstawiciele handlu farmaceutykami masowo wykupuj¹ bilety do miejscowoœci po drugiej stronie kraju.- Chcesz powiedzieæ, ¿e Mo jest bohaterem?- Ujmijmy to w ten sposób: nikt nie czuje do niego nienawiœci.Pani Steeger zmaterializowa³a siê na ganku.Mia³a na sobie p³aszcz i kapelusz.Podesz³a do nas zamaszyœcie.- Hmmm - odezwa³a siê do mnie.- Ci¹gle wêszymy, co?Powieka zaczê³a mi drgaæ w mimowolnym tiku.Przycisnê³am j¹ palcem i zagryz³am wargê.Ranger wyszczerzy³ zêby.Superbohater nie boi siê Antychrysta.Superbohater uwa¿a, ¿e tik w oku jest œmieszny.Pani Steeger otworzy³a drzwi i cofnê³a siê z rêkami za³o¿onymi na piersi.- Zamknê za panem - powiedzia³a.Pewnie podejrzewa³a, ¿e buchniemy z gara¿u przynajmniej parê puszek z u¿ywanym olejem.Ranger poda³ mi kluczyki do bronco.- Pojadê BMW, a ty trzymaj siê za mn¹.Normalny cz³owiek odprowadzi³by swoje samochody do domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]