[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaklejona kopertawraz z dziennikiem wróci³a z powrotem do aktówki, któr¹ teraz wsun¹³ pod ³Ã³¿ko.W walizce mia³ niewielk¹ butelkê brandy.Nala³ sobie porcjê do szklaneczkistoj¹cej nad umywalk¹.Zauwa¿y³, ¿e dr¿¹ mu rêce, ale piek¹cy p³yn pozwoli³ musiê nieco odprê¿yæ.Po³o¿y³ siê na ³Ã³¿ku - krêci³o mu siê lekko w g³owie - izasn¹³.W suterenie w Monachium zniecierpliwiony Josef nerwowo chodzi³ tam i z powrotem.Leon i Motti siedzieli przy stole ze spuszczonymi g³owami.Minê³o czterdzieœciosiem godzin od nadejœcia depeszy z Tel Awiwu.Na pró¿no szukali Millera.Telefonowali do Alfreda Ostera, którego poprosili, byprzeszed³ siê na parking w Bayreuth.Okaza³o siê, ¿e jaguar znikn¹³.-Jeœli zauwa¿¹ samochód,bêd¹ wiedzieli, ¿e nie mo¿e byæ piekarzem z Bremy -mrukn¹³ Josef, kiedy siê o tym dowiedzia³ - nawet jeœli nie maj¹ pojêcia, ¿ew³aœcicielem jaguara jest Peter Miller.PóŸniej przyjaciel ze Stuttgartu poinformowa³ Leona, ¿e policja szuka m³odegomê¿czyzny w zwi¹zku z morderstwem pope³nionym na niejakim Bayerze.Opis na tylepasowa³ do Millera alias Kolba, i¿ niemo¿liwe by³o, by chodzi³o o kogoœ innego,ale na szczêœcie nazwisko z ksi¹¿ki hotelowej nie brzmia³o ani Kolb, ani Miller,i nikt te¿ nie wspomnia³ o czarnym sportowym samochodzie.-Przynajmniej mia³ dosyæ oleju w g³owie, ¿eby siê zameldowaæ pod fa³szywymnazwiskiem - rzuci³ Leon.-To by siê nawet zgadza³o - zauwa¿y³ Motti.- Kolb mia³ byæ przecie¿ œciganyprzez policjê za zbrodnie wojenne.Ale by³o to marne pocieszenie.Jeœli policja ze Stuttgartu nie mo¿e go wytropiæ,to tym mniejsze ma na to szansê grupa Leona, natomiast mogli przypuszczaæ, ¿e"Odessa" coraz bardziej depcze mu po piêtach.-Musia³ zdawaæ sobie sprawê, ¿e morduj¹c Bayera zdemaskuje siê, i dlatego wróci³do swego prawdziwego nazwiska - zastanawia³ siê na g³os Leon.- A wiêczrezygnowa³ z poszukiwania Roschmanna, chyba ¿e uda³o mu siê coœ wyci¹gn¹æ zBayera, coœ, co go naprowadzi³o na trop.-No to dlaczego, do diab³a, siê nie zg³asza! - warkn¹³ Josef.- Czy ten idiotauwa¿a, ¿e sam sobie poradzi z Roschmannem?Motti lekko zakas³a³.-On nie ma pojêcia, ¿e Roschmann to gruba ryba w "Odessie" - zauwa¿y³.-No tak.Jeœli siê do niego zbli¿y, to szybko siê zorientuje.-Ale do tej pory bêdzie ju¿ martwy, a my zostaniemy z rêk¹ w nocniku -odszczekn¹³ mu Josef.- Dlaczego ten kretyn nie dzwoni?Tego wieczoru z telefonu korzysta³ natomiast ktoœ inny.Klaus Winzer dzwoni³ doWerwolfa z niewielkiego domku w górach w okolicach Regensburga.Wieœci, któreus³ysza³, by³y uspokajaj¹ce.-Tak, myœlê, ¿e mo¿e pan bezpiecznie wracaæ do domu - odpowiedzia³ mu szef"Odessy".- Zajêliœmy siê ju¿ cz³owiekiem, który chcia³ siê z panemskontaktowaæ.Fa³szerz podziêkowa³ mu, uregulowa³ rachunek i noc¹ wyruszy³ na pó³noc ku dobrzeznanemu, wygodnemu ³Ã³¿ku w swoim w³asnym domu w Westerbergu pod Osnabriick.Mia³nadziejê zd¹¿yæ do domu na obfite œniadanie, po którym wyk¹pie siê i po³o¿yspaæ.W poniedzia³ek bêdzie ju¿ z powrotem w drukarni, ¿eby dopilnowaæ interesu.Millera obudzi³o stukanie do drzwi.Zamruga³ oczami i zorientowa³ siê, ¿ezostawi³ zapalone œwiat³o.W drzwiach sta³ nocny portier, a za nim Sigi.Miller uspokoi³ go, wyjaœniaj¹c, ¿e ta pani to jego ¿ona, która przywioz³a mu zdomu wa¿ne papiery na spotkanie, jakie go czeka jutro rano.Portier, prostycz³owiek mówi¹cy z niezrozumia³ym heskim akcentem, wzi¹³ napiwek i odszed³.Sigi zarzuci³a mu rêce na szyjê, a on nog¹ zamkn¹³ drzwi.-Gdzie siê przez ten ca³y czas podziewa³eœ? Co robi³eœ?Przerwa³Ã³wpotokpytañwnajprostszysposóbizanimsiêrozdzielili, ch³odne policzki Sigi zaró¿owi³y siê i p³onê³y, a Miller czu³ siêjak kogut na arenie.Wzi¹³ jej p³aszcz i powiesi³ na wieszaku za drzwiami.Zasypa³a go dalszymipytaniami.-Najpierw trzeba zacz¹æ od rzeczy najwa¿niejszych - stwierdzi³ popychaj¹c j¹ na³Ã³¿ko, nadal jeszcze ciep³e pod grub¹ puchow¹ ko³dr¹, na której drzema³.-Nic a nic siê nie zmieni³eœ - zachichota³a.-A ty siê zmieni³aœ? - spyta³ cicho.Wci¹¿ mia³a na sobie sukniê, w której zwykle zabawia³a goœci w kabarecie, zdu¿ym dekoltem z przodu, a pod ni¹ sk¹py stanik na rami¹czkach.Odpi¹³ z ty³usukniê i zsun¹³ cienkie rami¹czka.Wci¹gnê³a g³êboko powietrze i po³o¿y³a siê, a kiedy siê nad ni¹ nachyli³,unios³a ku niemu twarz.Uœmiechnê³a siê.-Nie - wyszepta³a.- Nie zmieni³am siê ani trochê.Wiesz, colubiê.-A ty wiesz, co ja - zamrucza³ Miller niezrozumiale.-Ale ja pierwsza - pisnê³a.- Stêskni³am siê za tob¹ bardziejni¿ ty za mn¹.Nie by³o ¿adnej odpowiedzi, zapanowa³a cisza przerywana jedyniecoraz g³oœniejszymi westchnieniami i jêkami Sigi.Przerwali dopiero po godzinie, ciê¿ko dysz¹c, szczêœliwi.Miller nape³ni³szklaneczkê brandy z wod¹.Sigi poci¹gnê³a malutki ³yczek, gdy¿ pomimo pracy wklubie nie pi³a zbyt du¿o.Miller wychyli³ resztê.-No tak - zaczê³a Sigi zaczepnie - skoro za³atwiliœmy ju¿najwa¿niejsze sprawy.-Tylko chwilowo - przerwa³ jej Miller.Zachichota³a.-To mo¿e teraz bêdziesz taki mi³y i wyt³umaczysz miten tajemniczy list, te szeœætygodni twojej nieobecnoœci, tê okropn¹ ³ys¹ czaszkê i ten maleñki pokoik wobskurnym hoteliku w Hesji?Miller spowa¿nia³.W koñcu wsta³, przeszed³ nagi przez pokój i wróci³ z teczk¹ zdokumentami.Usiad³ na brzegu ³Ã³¿ka.-I tak wkrótce byœ siê wszystkiego dowiedzia³a, wiêc równie dobrze mogê ci ju¿teraz powiedzieæ, co robi³em.Opowiada³ jej przez prawie godzinê, zacz¹wszy od odkrycia dziennika, który jejpokaza³, a koñcz¹c na w³amaniu do domu fa³szerza.Tymczasem, im wiêcej mówi³,tym bardziej jej przera¿enieros³o.-Jesteœ kompletnie szalony! - wykrzyknê³a, kiedy skoñczy³.- Zupe³ny wariat,fio³! Przecie¿ mogli ciê zabiæ, zamkn¹æ w wiêzieniu,czy ja wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]