[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niech sobie ci gorliwi naukowcy sami polec¹ na Eirrosad i tam badaj¹ te stwory - dopowiedzia³ Teot.- Co naprawdê mo¿emy zrobiæ? - spyta³ Szósty.- Naprawdê nie wiem - powiedzia³ Yula i mrugn¹³ trojgiem oczu.- Tak jak wy, jestem tylko technikiem, ale wiem jedno: to zbyt wa¿na sprawa, by zostawiaæ j¹ w gestii naukowców.Oni nigdy nie patrz¹ dalej swego nosa.Obok przep³ynê³a pogr¹¿ona w zabawie grupka S’vanów, wiêc konspiratorzy na chwilê zamilkli.- Dwuznaczna sugestia.- W ¿adnym razie - obruszy³ siê Teot.- Proponujê tylko, aby ci z nas, którzy krêc¹ siê blisko naukowego towarzystwa, zaczêli pilnie patrzeæ tym wszystkim mêdrkom na rêce.Dwoje zamyœlonych specjalistów od kontaktów miêdzyrasowych przygl¹da³o siê uwa¿nie wiêŸniowi.Mimo okazywanej chwilami sk³onnoœci do wspó³pracy osobnik wci¹¿ stanowi³ zagadkê.Jednym z tej dwójki by³ S’van z obliczem skrytym pod gêst¹, czarn¹ brod¹.Jeszcze bujniejsze w³osie wygl¹da³o spod mankietów, wydatne brwi niemal ca³kiem kry³y oczy.Towarzyszy³a mu znacznie wy¿sza Massudka w pok³adowym umundurowaniu, narzuconym na srebrzyst¹ sierœæ.Wielkie i szare, kocie z kszta³tu oczy œledzi³y uwa¿nie ka¿dy ruch jeñca.Wibrysy dr¿a³y nieustannie, zêby b³yska³y w wykrzywionych nerwowo ustach.- Wci¹¿ nie pojmujê - powiedzia³ S’van spokojnie.Rand¿i dobrze zna³ jego g³os i wiedzia³, ¿e nie ma co siê obawiaæ tej istoty.S’vanowie zawsze byli uprzejmi i ³agodni.Massudka robi³a inne zgo³a wra¿enie.Wy¿sza od Rand¿iego, chocia¿ nie tak silna, skupia³a w³aœnie uwagê na jakimœ urz¹dzeniu, zapewne rejestratorze g³osu czy obrazu.Rand¿i nie przejmowa³ siê badaniami; nie mia³ niczego do ukrycia.Nastawi³ ucha.Otrzymany na miejsce uszkodzonego, nowy translator prze³o¿y³ treœæ rozmowy obserwatorów.- Reakcje typowe dla Aszregana - mówi³ S’van.- Równie¿ w przypadku podchwytliwych testów.- Widzê to podobnie - odpar³a Massudka.- Umys³owo i emocjonalnie to Aszregan, ale typ fizyczny.Unikalny.Widzia³eœ wstêpne wyniki badañ medycznych?S’van pokiwa³ g³ow¹.- Ziemianin.Nie ró¿ni siê specjalnie od tych, którzy s³u¿¹ w naszych szeregach.A przecie¿ oba te gatunki, chocia¿ zewnêtrznie podobne, reprezentuj¹ dwie ró¿ne ekosfery.W przypadku tego osobnika mamy ³uki dereniowe, cofniête uszy, podobne g³êbokie oczodo³y, p³aski nos i d³u¿sze palce z dodatkowym paliczkiem, ale poza tym to Ziemianin.- Spojrza³ na ekran podrêcznego analizatora.- Lecz fizjologia to nie nasza sprawa.My skupimy siê na jego umyœle.- A co niby zamierzacie z nim zrobiæ? - spyta³ uprzejmie Rand¿i.- Nie wyniknie z tego jakaœ bieda?- No, proszê! - ucieszy³ siê S’van.- Zupe³nie jak Ziemianin.Aszreganie nie przejawiaj¹ nigdy sarkazmu w podobnych okolicznoœciach.- To nie by³ sarkazm - stwierdzi³ Rand¿i i rozsiad³ siê wygodnie w fotelu.- Nie rozumiecie nas.Mo¿emy wygl¹daæ jak Ziemianie, ale myœlimy w zupe³nie innych kategoriach.I dziêki niech bêd¹ Celowi! Wasz upór zaczyna byæ nu¿¹cy.- Jesteœ bardzo pewny siebie, a ja mam w¹tpliwoœci - mrukn¹³ S’van.- Przez wieki mieliœmy okazjê przebadaæ tysi¹ce Aszreganów i znamy doœæ dobrze ich profil osobowoœciowy.- W zasadzie dobrze by³oby zaprosiæ do zespo³u jakiegoœ ziemskiego specjalistê - zasugerowa³a Massudka.- Nie ¿eby brakowa³o ci kompetencji, D’oud, ale.- Rozumiem, jednak pozwolê sobie wyraziæ odmienne zdanie.Nie wiem, czy coœ by nam z tego przysz³o.- A tak w ogóle, to co zamierzacie ze mn¹ zrobiæ? - spyta³ Rand¿i.- Bo jak dot¹d, ka¿dy mówi co innego.Naukowcy spojrzeli nañ z wyrzutem.- Zostaniesz umieszczony na jednym ze œwiatów Gromady, gdzie poddamy ciê kompleksowym badaniom.Niepokoisz nas.Podejrzewamy, ¿e jesteœ mutantem, chocia¿ nie wiemy jeszcze, jak powsta³eœ.Specjalistów czeka sporo pracy.Na razie przyjêliœmy, ¿e twoje ziemskie cechy s¹ wynikiem interwencji Ampliturów, pragn¹cych uzyskaæ bardziej skutecznych ¿o³nierzy.Wasi panowie to mistrzowie w bioin¿ynierii na wielk¹ skalê.Z doœwiadczeñ na Koba wiemy, ¿e nie jesteœ odosobnionym przypadkiem.- Nie mam nic wspólnego z Ziemianami - odpar³ Rand¿i, opanowuj¹c z³oœæ.- Jestem stuprocentowym Aszreganem.- Ci¹gle to powtarzasz i nie w¹tpiê, ¿e naprawdê tak myœlisz.Rzetelne badania wszystko wyjaœni¹.- S’van b³ysn¹³ oczami.- Jesteœ wy¿szy, silniejszy i sprawniejszy ni¿ przeciêtny Aszregan.Raporty z Koba sugeruj¹ wzmo¿ony poziom agresji.Krótko mówi¹c, przypominasz Ziemianina.Jak Ampliturowie tego dokonali, jeszcze nie wiemy, ale oni potrafi¹ przykrawaæ DNA równie ³atwo, jak ty upolowan¹ zdobycz.- Usta Massudki skrzywi³y siê z emfaz¹.- Ampliturowie nie maj¹ nic do rzeczy.Jestem Aszreganem i nikim wiêcej.Wasze badania tylko to potwierdz¹.S’van westchn¹³, wy³¹czy³ analizator i wsta³.Rozmowa dobieg³a koñca.- PrzychodŸcie, kiedy chcecie, zawsze chêtnie was ujrzê - uœmiechn¹³ siê Rand¿i.- Nawet wroga mo¿na czasem przekonaæ do idea³Ã³w Celu.- Trzeba zmieniæ metody badañ - mrukn¹³ S’van w progu.- Same wywiady niewiele daj¹.- Drzwi zamknê³y siê i uciê³y jego wypowiedŸ w po³owie zdania.Nied³ugo potem pojawi³a siê w nich znajoma p³aska twarz Itepu.Ostatnimi czasy to on przynosi³ zawsze Rand¿iemu posi³ki, co stwarza³o dodatkow¹ sposobnoœæ do rozmowy.Lepar chêtnie podejmowa³ konwersacjê pod warunkiem, ¿e nie tyczy³a spraw nazbyt z³o¿onych.Wiele mo¿na by³o nauczyæ siê od Aszregana, a Itepu lubi³ siê uczyæ.Rand¿i usiad³ na le¿ance i przyjrza³ siê daniu.Jak zwykle, wygl¹da³o obco, ale bez w¹tpienia by³o jadalne.Stosowne zaprogramowanie dozowników ¿ywnoœci nie stanowi³o problemu, Gromada bra³a wiêŸniów od setek lat.Nawet jeœli nie dogadza³a im co do smaku, to nigdy nie morzy³a g³odem.W ogóle traktowano go ca³kiem dobrze, dosta³ nawet typowe dla Aszreganów sztuæce.Itepu przygl¹da³ siê teraz w milczeniu, jak Rand¿i robi z nich u¿ytek.PrzyjaŸñ ³¹cz¹ca Lepara z jeñcem by³a tylko pozorem; Rand¿i dobrze wiedzia³, ¿e ta troska ma na celu sk³onienie go do wspó³pracy.Jeœli maj¹ nadziejê, ¿e przerobi¹ go na swoj¹ mod³ê, to czeka ich przykre rozczarowanie, stwierdzi³ w duchu.Pa³aszowa³ wiedz¹c, ¿e musi mieæ wiele si³y.Nawet jako wiêzieñ mo¿e przecie¿ nadal s³u¿yæ Celowi.- Jak przesz³a sesja? - spyta³ Itepu, balansuj¹c ogonem.Rand¿i prze³kn¹³ coœ ró¿owego i miêsistego.Ju¿ dawno uzna³, ¿e podejrzliwe badanie zawartoœci talerza nie ma sensu.Chc¹c ¿yæ, musia³ jeœæ, a jego nadzorcy mieli i tak doœæ sposobnoœci, by podaæ mu dowolne specyfiki, bez uciekania siê do kulinarnych podstêpów.- Chyba pog³êbi³em ich frustracjê - odpar³ z pe³nymi ustami.- Wydaje mi siê te¿, i¿ trochê siê mnie boj¹.No i dobrze.Powinni siê mnie lêkaæ.- Siêgn¹³ po kulkê pêczaku i spojrza³ na Lepara.- Ty pewnie te¿ siê mnie boisz, co?- Jasne.Cywilizowane istoty zawsze czuj¹ siê niepewnie w towarzystwie kogoœ gotowego zabijaæ.Rand¿i oddar³ kawa³ek czegoœ brunatnego.- Ale Ziemianina ba³byœ siê bardziej.- Ziemianie to nasi sojusznicy.Ich siê nie bojê.Rand¿i prze³kn¹³.- Nauczono mnie walki, ale i obserwacji.Wy badacie mnie, ja was.Mam wra¿enie, ¿e k³amiesz.Itepu nie odpowiedzia³.- Ci przed tob¹ wyliczyli, ile to cech Ziemianina podobno posiadam.Twierdz¹, ¿e Nauczyciele wpoili nam je z pomoc¹ „bioin¿ynierii”, abyœmy walczyli jak Ziemianie.Widzê, jakim tonem mówicie wszyscy o tych z Ziemi.Pouczaj¹ce.Sam wiem, jacy Aszreganie s¹ do nich podobni; nie jestem g³upcem, by zaprzeczaæ, ale to nie oznacza jeszcze genetycznego pokrewieñstwa.Owszem, jestem wiêkszy, silniejszy i groŸniejszy ni¿ przeciêtny Aszregan, ale nie rozumiem, czemu wasi naukowcy wyci¹gaj¹ z tego a¿ tak osobliwe wnioski.- Te¿ nie wiem - odpar³ cicho Lepar.- To le¿y poza sfer¹ mojego pojmowania.- Wiem.Jesteœcie ludkiem prostym, ale tym bardziej nie rozumiem, jakim cudem pozostajecie wci¹¿ œlepi na piêkno Celu.Mimo ró¿nych oficjalnych deklaracji, wci¹¿ pomiata siê wami w Gromadzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]