[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za ni¹ gna³a zbrojna banda.- Idzie odsiecz, Twardzielu! - krzyknê³a dziewczyna i odda³a kilka strza³Ã³w do oblegaj¹cych.Zaskoczeni, odpowiedzieli ogniem.Banda rozproszy³a siê po wszystkich k¹tach i zaczê³a odgryzaæ siê zajadle.Miri niczym w¹¿ przemyka³a wœród krzese³ i stolików, korzystaj¹c z ka¿dej os³ony.Val Con wyszczerzy³ zêby i czeka³ cierpliwie.Czasem tylko unosi³ pistolet i dok³ada³ swoje trzy bity do ogólnej harataniny, jedynie po to, ¿eby odwróciæ uwagê innych od dziewczyny.Zadziwiaj¹co szybko dotar³a do niego.Zdyszana, usiad³a na pod³odze i opar³a siê plecami o œcianê.Popatrzy³a na salê.- Czeœæ, Miri.Pokrêci³a g³ow¹.- Jak tyœ siê wpakowa³ w kolejn¹ kaba³ê? Nie mo¿na ciê zostawiæ nawet na piêæ minut.- Mnie? - zaj¹kn¹³ siê ze zdumienia i wskaza³ przed siebie.- A to co?Otworzy³a szeroko oczy.- Hej, przecie¿ spieszê ci z pomoc¹, kosmito! Nie robiê tego dla ka¿dego.Rozeœmia³ siê i jednym strza³em roz³o¿y³ policjantkê, skradaj¹c¹ siê w ich stronê.Upad³a na pod³ogê i znieruchomia³a.Miri wysunê³a rêkê za krawêdŸ szynkwasu i poci¹gnê³a za spust ze dwa razy, ¿eby te¿ siê przy³¹czyæ do ogólnej zabawy.Zaraz schowa³a siê z powrotem.- Niez³e przyj¹tko.- Bardzo mo¿liwe - mrukn¹³ Val Con.- Ale jak dla mnie, ciut za prostackie.Mam doœæ.- Serio? - Ruchem g³owy wskaza³a najbli¿sze wyjœcie, o kilkadziesi¹t metrów od nich.- Spadamy?- Jak chcesz.- Roz³adowa³ broñ i pokaza³ jej pusty magazynek.- Po¿ycz mi trochê amunicji, to bêdê ciê os³ania³.* * *Radio zaskrzecza³o w paœmie alarmowym.Wszystkie dostêpne patrole natychmiast skierowaæ do Grotto.Wygl¹da³o to na regularn¹ bitwê, a nie próbê aresztowania dwojga kar³owatych rabusiów.Partner Charliego w jednej chwili wyrwa³ pistolet z kabury i pobieg³ do hyatta.Charlie zamierza³ zrobiæ to samo, ale zatrzyma³ siê po dwóch pierwszych krokach, tkniêty genialn¹ myœl¹.Odwróci³ siê i co si³ w nogach popêdzi³ na parking u zbiegu Ponce i Celeste.* * *Miri przeskoczy³a przez p³ot, a Val Con poszed³ od frontu, ¿eby rozejrzeæ siê po ulicy.Sunê³a nisko pochylona, w zapadaj¹cym zmierzchu, chowaj¹c siê za pojazdami.Zastanawia³a siê, co zrobi, gdy przypadkiem znajdzie a¿ dwa czerwone samochody, zaparkowane przodem do wyjazdu.Okr¹¿y³a ostatnie auto i wysz³a na otwart¹ przestrzeñ.By³ tylko jeden - ale przed nim sta³a ciemna postaæ, zbyt wysoka, aby j¹ przeskoczyæ i zbyt zwalista, aby j¹ omin¹æ.Miri zatrzyma³a siê i odruchowo po³o¿y³a rêkê na kolbie.- Czeœæ, Charlie.- Czeœæ, Roberto.- Celowa³ jej prosto w brzuch.- Gdzie zgubi³aœ brata?- Gdzieœ sobie hasa - odpar³a beztroskim tonem, patrz¹c mu w oczy, a nie na rêce.- Ci¹gle mi znika.- A nie trafi³ czasem do Grotto? Nie zabawia siê razem z mafi¹ w strzelanie do gliniarzy?Mówi³ to z pe³nym przekonaniem.D³oñ nawet mu nie drgnê³a.Miri pokrêci³a g³ow¹.- Nie nale¿ymy do Juntavas, Charlie.- Nie? To sk¹d ich siê nagle tylu wziê³o pod hyattem? Policja wesz³a, by was aresztowaæ i nagle bum! Prawdziwa wojna.Mafia broni wy³¹cznie swoich.Obcymi siê nie zajmuje.- To by³ przypadek.Nie mam czasu na wyjaœnienia.- Postanowi³a trochê go przycisn¹æ.- Spieszê siê, Charlie.Nastêpnym razem, kiedy tu przyjadê, to na pewno do ciebie zadzwoniê.Posiedzimy przy lampce wina i pogadamy, dobrze?Nawet nie drgn¹³.Prawdê mówi¹c, wiedzia³a, ¿e jej nie popuœci.By³ w mundurze, wiêc poczuwa³ siê do obowi¹zków.Tylko, do diab³a, gdzie ten Twardziel?- Z Mixli nadesz³y informacje, ¿e twój brat zabi³ piêcioro ludzi - powiedzia³ Charlie.- W tym oœmioletnie dziecko.- Przypatrywa³ siê jej uwa¿nie, jakby sprawdza³, czy nie ma do czynienia z wytrawn¹ aktork¹.Miri zmarszczy³a brwi i energicznie pokrêci³a g³ow¹.- Odk¹d go znam, nie pope³ni³ ¿adnego przestêpstwa.I na pewno nie zamordowa³ dziecka.- G³êboko zaczerpnê³a tchu.- Choæ pewnie móg³by.Tak przypuszczam.Lekko zmru¿y³a oczy i spojrza³a mu ponad ramieniem.W ciemnoœciach coœ siê poruszy³o.W sam¹ porê, westchnê³a z ulg¹.- Charlie - powiedzia³a cicho.- Bardzo ciê lubiê.Tylko dlatego z tob¹ rozmawiam, zamiast od razu zacz¹æ strzelaæ.Teraz ci powiem jeszcze jedno: za tob¹ stoi uzbrojony cz³owiek.Zabije ciê bez najmniejszego ¿alu i wahania, jeœli natychmiast nie od³o¿ysz broni.Zwleka³ chwile, podejrzewaj¹c, ¿e go ok³amuje.Miri wyci¹gnê³a rêce przed siebie i zrobi³a przera¿on¹ minê.- Pospiesz siê!Rzuci³ pistolet na ziemiê i kopn¹³ go z dala od siebie.- Dziêki - szepnê³a ze s³abym uœmiechem.- Przykro mi, lecz gdy siê obudzisz, ³eb ci bêdzie pêka³ jak cholera.Cios trafi³ go tu¿ za lewym uchem, na tyle mocno, by zwaliæ z nóg i pozbawiæ przytomnoœci.Padaj¹c, jeszcze widzia³ jej s³odk¹ twarzyczkê.* * *Br¹zowe auto o op³ywowych kszta³tach mknê³o przez ulice Econsey, w stronê kontynentu i przystani promowej.Opalizuj¹ce szyby chroni³y pasa¿erów przed wœcibskimi spojrzeniami przypadkowych przechodniów.Nadajnik pracowa³ bez zarzutu, emituj¹c czytelne sygna³y.Czytelne, rzecz jasna, tylko dla tych, którzy je odbierali.- Nie przesadzi³aœ trochê? - spyta³ ch³opak siedz¹cy na przednim fotelu.- Niby z czym? - spyta³a dziewczyna za kierownic¹.Zatrzyma³a siê na czerwonym œwietle.- „Zabije ciê bez najmniejszego ¿alu i wahania.” - zacytowa³.Rzuci³a okiem w jego stronê.Siedzia³ prosto jak œwieca i patrzy³ przed siebie, w okno.Czym siê przejmowa³? Poczeka³a na zmianê œwiate³, przejecha³a przez skrzy¿owanie i dopiero wtedy wzruszy³a ramionami.- Czasami mia³eœ takie ci¹goty - powiedzia³a naj³agodniejszym tonem jak umia³a.Chyba parskn¹³ pod nosem.A mo¿e tylko zbyt d³ugo czeka³ z wstrzymanym oddechem?- Postaram siê zrehabilitowaæ - powiedzia³ bezbarwnym g³osem.Nieco wygodniej usadowi³ siê w fotelu, po³o¿y³ g³owê nad podg³Ã³wku i zamkn¹³ oczy.- Nie zatrzymuj siê ani na chwilê - mrukn¹³.- I obudŸ mnie, kiedy dojedziesz do przystani.Teraz ona parsknê³a gniewnie, lecz chyba jej nie s³ysza³.Oddycha³ równo i g³êboko; od razu zasn¹³.Miri gniewnie szarpnê³a kierownic¹.G³owa Val Cona bezw³adnie opad³a na bok, ale siê nie obudzi³.- Tylko mnie czasem jeszcze nie proœ o ciastka i herbatê - warknê³a pod nosem Miri.G³adko wesz³a w kolejny zakrêt i wjecha³a na autostradê.* * *Najlepszym miejscem na blokadê na obrze¿ach Econsey by³ ostatni most ³¹cz¹cy miasto ze sta³ym l¹dem.Tam te¿ czekali.Miri westchnê³a g³ucho i zdjê³a nogê z peda³u przyspieszenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]