[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Za te pieniądze możemy mieć górę jedzenia - zauważył Travis. Bankole skinął głową. - Zgoda, ale jeść muszą tylko żywi.Wydajcie je na strzelbę; przekonacie się, że to dobry zakup - przy pierwszej okazji, kiedy trzeba będzie jej użyć.Tych, co nie potrafią się z nią obchodzić, nauczę.Dawno temu mój ojciec i ja chadzaliśmy z takimi na jelenie. - Ale to przeżytek - wtrącił się Harry.- Gdyby był automatyczny. -.To by nie było was stać - przerwał mu Bankole, wzruszając ramionami.- Właśnie dlatego jest tani, bo jest stary i jest legalny. - I wolny - wpadła mu w słowo Zahra.- Poza tym jeżeli dla ciebie cena tego starowiny to tanio, jesteś chyba stuknięty. - Wiem, że jestem tu nowa - zabrała głos Allie - ale akurat zgadzam się z Bankole'em.Nieźle sobie radzicie z waszymi pistoletami, jednak prędzej czy później traficie na takich, co będą grzać do was spoza zasięgu krótkiej broni, a wtedy wystrzelają was jak kaczki.Skoszą jedno po drugim. - I ta strzelba ocali nam skórę? - zapytała sceptycznie Zahra. - Ona sama raczej nie - odparłam.- Ale dobry strzelec posługujący się nią może zwiększyć nasze szanse.Spojrzałam na Bankole'a. - Zdarzało ci się trafiać te jelenie? - spytałam. - Raz czy dwa - odpowiedział z uśmiechem. Nie odwzajemniłam uśmiechu. - Czemu sam nie kupisz tej strzelby? - Nie stać mnie - odparł.- Mam akurat tyle, że jeszcze jakiś czas starczy na najpilniejsze potrzeby, by móc iść dalej.Wszystko, co kiedyś miałem, przepadło rozkradzione albo spalone. Nie do końca mu wierzyłam.Z drugiej strony, ja też nikomu się nie chwaliłam, ile mam własnej gotówki.Sądziłam, że każąc nam podjąć taką decyzję, Bankole sprawdzał naszą wypłacalność.Czy mieliśmy dość własnych pieniędzy, aby wydać cały niespodziewany przypływ gotówki na staroświecki karabin? Co zamierzał, gdybyśmy się na to zdecydowali? Nie po raz pierwszy już przemknęła mi przez myśl nadzieja, że nie okaże się zwyczajnym, tyle że przystojnym, złodziejem.Tak czy siak, winchester spodobał mi się bardzo - no i naprawdę jest nam potrzebny. - Harry i ja też całkiem przyzwoicie strzelamy - oznajmiłam.- Moim zdaniem ta strzelba dobrze leży w ręce; poza tym w tej chwili nie możemy pozwolić sobie na nic lepszego.Czy któreś z was zauważyło w niej jakiś feler? Wszyscy popatrzyli po sobie.Nikt się nie odezwał. - Potrzebujemy jeszcze do winchestera amunicji, no i trzeba go wyczyścić - powiedział Bankole.- Trochę się przeleżał, ale był dobrze konserwowany.Jeśli go weźmiecie, dokupię zestaw do czyszczenia i zapasik naboi. Przy takim obrocie sprawy zabrałam głos, nim ktokolwiek zdążył cokolwiek wtrącić: - Jeśli kupimy, trzymam za słowo.Kto jeszcze umie z niego strzelać? - Ja - zgłosiła się Natividad. Na widok paru zdziwionych spojrzeń uśmiechnęła się. - Nie miałam braci.Ojciec musiał kogoś nauczyć strzelać. - My nigdy nie strzelałyśmy z niczego - przyznała się Allie.- Ale też możemy się nauczyć. Jill przytaknęła. - Ja zawsze chciałam - wyznała. - Mówiąc szczerze, mnie też przyda się nauka - powiedział Travis.- Za moich młodych lat broń nosili tylko zawodowi strażnicy albo leżała zamknięta w schowkach. - No to kupujemy - zadecydowałam.- A potem zaraz wynosimy się z miasta.Tylko patrzeć, jak zajdzie słońce. Bankole dotrzymał słowa i po drodze dokupił jeszcze przybory do czyszczenia i duży zapas amunicji; uparł się, żeby załatwić wszystko, zanim wyjdziemy z miasta, bo jak przekonywał: "Kto wie, kiedy znajdziemy się w potrzebie albo natkniemy się na kogoś, kto akurat zechce nam takie naboje odsprzedać?" Gdy już nic nam nie brakowało, opuściliśmy Salinas. Po drodze z miasta Harry niósł nasz nowy nabytek, a Zahra berettę - obie sztuki bez jednej kuli w środku i trzeba było się nad nimi trochę napracować przed załadowaniem.Tylko Bankole i ja mieliśmy broń gotową do strzału, z pełnymi magazynkami.Stanęłam na czele, a Bankole osłaniał nam tyły.Zmierzchało już.Z daleka za plecami dolatywały do nas odgłosy strzelaniny, a od czasu do czasu głuchy huk niewielkich wybuchów.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]