[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Franciszek z Asy¿u, ch³opak taki jak on sam, g³êboko przekonany, ¿e chce rozmawiaæ z ptakami i porzuciæ los, który zaplanowali dla niego rodzice.Jeszcze tego samego wieczora zacz¹³ czytaæ tê "grub¹ ksi¹¿kê", bo nie mia³ nic lepszego do roboty.W œrodku nocy weszli pielêgniarka, pytaj¹c, czy nie potrzebuje pomocy, bo tylko w jego pokoju wci¹¿ pali³o siê œwiat³o.Edward podziêkowa³ jej machniêciem rêki, nie odrywaj¹c wzroku od lektury.Mê¿czyŸni i kobiety, którzy wstrz¹snêli œwiatem.Byli to zwyczajni ludzie, tacy jak on, jego ojciec czy jego dziewczyna, któr¹ powoli trach.Pe³ni zw¹tpieñ i niepokojów, jakie wpisane s¹ w ludzk¹ dolê.Ci ludzie nie interesowali siê w jakiœ szczególny sposób religi¹, Bogiem, rozwojem duchowym czy odmiennymi stanami œwiadomoœci, a¿ do dnia, tego szczególnego dnia, w którym postanawiali zmieniæ wszystko.Ksi¹¿ka byli ciekawa dlatego, ¿e mówili o tym, i¿ w ¿yciu ka¿dej z tych osób wydarzali siê taka magiczna chwila, która stawali siê dla nich impulsem do poszukiwania w³asnej wizji Raju.Oni nie zasypiali gruszek w popiele.Aby osi¹gn¹æ to, czego pragnêli, musieli prosiæ o ja³mu¿nê albo nadskakiwaæ królom, ³amaæ kodeksy albo stawiaæ czo³a z³oœci mo¿nych tego œwiata.Zmuszeni byli uciekaæ siê do dyplomacji albo do u¿ycia si³y, ale nigdy nie rezygnowali, zawsze gotowi przezwyciê¿yæ ka¿d¹ trudnoœæ, która jawili im siê jako hartuj¹ce ich wyzwanie.Nastêpnego dnia Edward dal swój zloty zegarek pielêgniarzowi, od którego dosta³ ksi¹¿kê, z proœb¹, by go sprzeda³ i kupi³ wszystkie dostêpne dzieli na ten temat.Niestety nie by³o innych.Próbowa³ czytaæ biografie tych ludzi, ale przedstawiano ich tam jako wybrañców, mistyków, a nie zwyk³ych œmiertelników, którzy, jak ka¿dy, musieli walczyæ w obronie swych pogl¹dów.Edward by³ pod tak silnym wra¿eniem lektury, ¿e zastanawia³ siê powa¿nie nad ewentualnoœci¹ wykorzystania wypadku, by nadaæ nowy kierunek swemu ¿yciu i staæ siê œwiêtym.Ale le¿ak ze z³amanymi nogami, w szpitalu nie mia³ ¿adnej wizji, nie zobaczy³ obrazu, który wstrz¹sn¹³by jego dusz¹, nie mia³ przyjació³ gotowych razem z nim wybudowaæ kaplicê poœród brazylijskiego p³askowy¿u, dalekie pustynie wrza³y od politycznych konfliktów.Ale móg³ dokonaæ czegoœ innego - nauczyæ siê malarstwa i staraæ siê pokazaæ œwiatu wizje, jakie tym ludziom zosta³y objawione.Gdy tylko zdjêto mu gips i wróci³ do ambasady, otoczony trosk¹, czu³oœci¹ i przejawami wszelkiego rodzaju atencji, jakiej mo¿e siê spodziewaæ syn ambasadora od innych dyplomatów, poprosi³ matkê, by zapisa³a go na kurs malarstwa.Matka zwróci³a mu uwagê, ¿e strach wiele zajêæ w college'u amerykañskim i musi nadrobiæ stracony czas.Edward odmówi³.Nie mia³ najmniejszej ochoty nadal uczyæ siê geografii i przyrody.Chcia³ byæ malarzem.Nierozwa¿nie wyjaœni³ nawet dlaczego:- Muszê namalowaæ wizje Raju.Matka nic nie odpowiedzia³a, ale obieca³a dowiedzieæ siê od swych przyjació³ek, gdzie prowadzone s¹ najlepsze kursy malarstwa w mieœcie.Gdy ambasador wróci³ z pracy, zasta³ ¿onê p³acz¹c¹ w sypialni.- Nasz syn zwariowa³ - mówi³a tkaj¹c.- Jego mózg ucierpia³ w tym wypadku.- To niemo¿liwe! - odpowiedzia³ oburzony ambasador.- Badali go przecie¿ lekarze sprawdzeni przez Amerykanów.¯ona opowiedzia³a mu to, co us³ysza³a od syna.- To zwyk³y bunt m³odoœci.Poczekaj, wkrótce wszystko wróci do normy.Tym razem oczekiwanie nie przynios³o ¿adnych pomyœlnych rezultatów, bo Edwardowi by³o œpieszono do ¿ycia.Dwa dni póŸniej, znu¿ony oczekiwaniem na odpowiedŸ przyjació³ek matki, sam zapisa³ siê na kurs malarstwa.Odkrywa³ na nim tajemnice kolorów, zasady perspektywy i poznawa³ ludzi, którzy nigdy nie rozmawiali ze sob¹ o markach sportowego obuwia ani o najnowszych modelach samochodów.- On zacz¹³ siê zadawaæ z artystami! - p³aka³a ambasadorowa do mê¿a.- Zostaw ch³opaka w spokoju.Wkrótce mu siê znudzi, tak jak znudzi³a mu siê ukochana, kryszta³y, piramidy, kadzid³o i marihuana.Ale czas mija³.Pokój Edwarda zamieni³ siê w zaimprowizowan¹ pracowniê, pe³n¹ obrazów, które zdaniem jego rodziców nie mia³y najmniejszego sensu.Byty na nich okrêgi, egzotyczne po³¹czenia barw, prymitywne symbole i zapl¹tane w nich sylwetki ludzkie w modlitewnej pozie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]