[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie.- Postoisz do rana, to mo¿e zm¹drzejesz.W tym momencie strzeli³y p³omienie.Sznur spali³ siê na popió³.Ziemia wokó³ zadymi³a.Czarownik uwolniony z wiêzów przeszed³ kilka kroków w bok.- Nigdy ju¿ nie uda wam siê dostaæ mego cia³a - powiedzia³.Jakub strzeli³ do pnia.Kula zag³êbi³a siê w drewno, okruchy ¿aru rozprys³y siê woko³o.- Wcale nie panujê tylko nad z³udzeniami.Zreszt¹, krowy naprawdê straci³y mleko - powiedzia³.Pogadamy?- Mo¿liwe - odezwa³ siê Herberto.O czym chcesz mówiæ? My chcemy ciê zabiæ.Ty chcesz nas przekabaciæ.Chyba nie mamy o czym.- Na przyk³ad o tych biednych zamienionych miejscami kiciach, ale mo¿e póŸniej.Na razie poka¿ê wam trochê swojej mocy.Stan¹³ na krawêdzi skarpy i wyci¹gn¹³ rêce ponad wieœ.Wyrzuci³ z siebie d³ugie mêtne zdanie.W kilkudziesiêciu miejscach jednoczeœnie wystrzeli³y p³omienie.By³o je doskonale widaæ w ciemnoœci.Ludzie krzycz¹c, biegali miêdzy domami.Zaraz te¿ pojawi³y siê dwa wozy stra¿ackie.Ale stra¿acy nie radzili sobie z ¿ywio³em.- Z³o¿ycie mi pok³on, aby ratowaæ tych ludzi - rozkaza³.- IdŸ siê wypchaj - powiedzia³ Jakub.Po pierwsze w gminie mamy tylko jeden wóz stra¿acki, a poza tym jak szybko on siê pojawi³? W piêæ sekund po wybuchu po¿aru?- Lepiej przyjdŸcie jutro - powiedzia³ Iwanów ze z³oœci¹ i znikn¹³.- Wracamy - zadecydowa³ emisariusz Watykanu.- Ju¿ za ciemno, ¿eby siê dalej bawiæ w te podchody.- Dobra.Ale jutro znowu spróbujemy.Wsiedli na motor i pojechali.Na Zarowie.Wbrew pozorom Jakub nie zapomnia³ o wampirach na austriackim cmentarzu.Zaparkowali w starym miejscu.- Po co mnie tu przywioz³eœ? - zapyta³ Herberto.- Zapolujemy?- Na co?- Na wampiry.Daleko na polach pojawi³o siê niebieskie, migocz¹ce œwiate³ko.Radiowóz.- Cholera - zakl¹³ Jakub.- Znowu ten idiota.- Znikamy?- Tak!Uruchomili motocykl i pojechali przez las do szosy.Raz jeszcze uda³o im siê zwiaæ.Znalaz³szy siê na cmentarzu, Iwanów rzuci³ ukradziony rower w krzaki, a nastêpnie zniweczy³ obraz radiowozu z w³¹czonym kogutem.Stan¹³ poœrodku cmentarza i ws³ucha³ siê w g³osy zmar³ych.Ziemia zia³a nienawiœci¹.Nienawiœæ by³a straszna.Nie wiadomo, kto nazwa³ to miejsce bratni¹ mogi³¹.Ci, którzy le¿eli w masowych grobach, mimo up³ywu siedemdziesiêciu lat, gotowi byli skoczyæ sobie nawzajem do garde³.Kilku tylko zdo³a³o siê jakoœ porozumieæ.Tych zdecydowa³ siê pomin¹æ.Potrzebowa³ nienawiœci.Strasznej nienawiœci.Odszuka³ najsilniej promieniuj¹ce ni¹ miejsca i tam zacz¹³ kopaæ.Niebawem natrafi³ na resztki skrzynek z amunicj¹, które zakopywali tam niegdyœ partyzanci.W tej chwili poczu³ za swoimi placami czyj¹œ obecnoœæ.Nie zd¹¿y³ siê odwróciæ, gdy otrzyma³ silny cios kijem w g³owê.Upad³ nieprzytomny na ziemiê.W chwilê póŸniej z grobu, którego nie zd¹¿y³ rozkopaæ do koñca, wylaz³ wampir.Wampir by³ typowym przedstawicielem swojego gatunku.Za ¿ycia Rumun, imieniem Ilon.Obecnie o nieco zdefasonowanej urodzie.Zêby mia³ oczywiœcie takie jak trzeba.Popatrzy³ na le¿¹cego.Drugi wampir, Mefiu, sta³ nad le¿¹cym, trzymaj¹c jeszcze ci¹gle w rêce kawa³ kija.- Co to za hiena? - zaciekawi³ siê mieszkaniec rozgrzebywanego grobu.- Musi Jakub Wêdrowycz.- No, co ty.Gdyby to by³ Wêdrowycz, to zbiera³byœ teraz swoje resztki z okolicznych drzew.Nie zapominaj, ilu naszych za³atwi³.- Dostanê order?- Durniu, Wêdrowycz nie da³by siê tak ³atwo za³atwiæ.- To co robimy z t¹ padlin¹? Mo¿na by trochê krwi.- Tak, oczywiœcie.Znowu ci siê chce po tamtej ja³Ã³wce?- Dlaczego by nie?- Ob¿artuch.Mieliœmy mnóstwo czasu.- Tak.Mieliœmy.- To teraz poczekamy sobie na nastêpn¹ okazjê.- Mamy go zostawiæ?- Tego nie powiedzia³em.Wêdrowycz mia³ kumpli.To zapewne któryœ z nich.Trz¹chnij nim, niech dojdzie do siebie.Palce wampira zapad³y siê w cia³o.- Ki diabe³? On jest niematerialny?- Niemo¿liwe.Przecie¿ go stukn¹³eœ.Cia³o na ziemi zniknê³o.Iwanów zmaterializowa³ siê kawa³ek dalej.- Czo³em soko³y - powiedzia³.- A ty, kto?- Och mniejsza o to.Nazywaj¹ mnie Iwan Iwanowicz.- Ruski?- Aha.- Ca³kiem jak ci Ruscy, którzy nas zabili.Co z nim zrobimy?- Ja myœlê, ¿e mo¿na by.Iwanów zmaterializowa³ siê tu¿ przed nim z kluczem francuskim w ³apie.Jednym ruchem wybi³ wampirowi kie³, a potem znowu znikn¹³.- Chyba nic mi nie mo¿ecie zrobiæ - odezwa³ siê, pojawiaj¹c na ga³êzi drzewa.Bo widzicie, jestem dla was za sprytny - sta³ teraz za nimi.Ale mo¿emy siê dogadaæ.- Dogadaæ? - zdziwi³ siê Ilon.- Mamy wspólnych wrogów.Co powiecie na to, ¿eby za³atwiæ Wêdrowycza?- Nie wiemy nawet, gdzie mieszka.- Ja wiem.- Co w zamian? - Mefm chcia³ za wszelk¹ cenê coœ wytargowaæ.- Mo¿ecie wyssaæ krew z niego, dziewczyny, która z nim mieszka i jeszcze jednej szkapy.Nie wspominaj¹c o tym, ¿e w³aœciwie nie macie innego wyjœcia.Kiwnêli g³owami.Zacz¹³ t³umaczyæ im drogê.* * *Dziewczyny posz³y spaæ do obory.Herberto spa³ na ³awie w kuchni, a Jakub w swoim ³Ã³¿ku.Spa³ czujnie, tak jak zawsze.Oko³o pó³nocy obudzi³ go cichy dŸwiêk.Coœ usi³owa³o podwa¿yæ okno.Zsun¹³ siê cicho z ³Ã³¿ka i wymkn¹³ na zewn¹trz.Pierwszy raz w ¿yciu widzia³ wampira.Dwa wampiry.Wampiry usi³owa³y otworzyæ okno.Cichutko przebieg³ do szopy.- Tu jestem niedojdy - powiedzia³.£opata, ta srebrna, sta³a na podorêdziu.Buchnê³y dwa k³êby dymu.Wampiry zamieni³y siê w nietoperze i ruszy³y pikuj¹cym lotem w jego stronê.W ostatniej chwili, gdy by³y ju¿ tu¿ tu¿, machn¹³ w powietrzu sieci¹ rakarsk¹.Oba wpad³y w pu³apkê.- Herberto! - wrzasn¹³.Nadbieg³ zakonnik.- Co siê sta³o? - zapyta³.Krzyk gospodarza wyrwa³ go ze snu.- Mam dwa wampiry.Potrz¹sn¹³ sieci¹.- Zwyk³e nietoperze - zaprotestowa³ rozbudzony.- Zostaw, s¹ pod ochron¹.- Tak myœlisz? Potrzymaj.Zakonnik wzi¹³ sieæ w rêce.Jakub uj¹³ ³opatê w spracowane d³onie a potem dotkn¹³ ostrzem obu nietoperzy.Przemiana zasz³a b³yskawicznie.W sieci, która wpi³a siê teraz w ich cia³o do koœci, miotali siê dwaj austriaccy ¿o³nierze.- Zwyk³e nietoperze, co? - zakpi³ egzorcysta amator.- Zwracam honor.Przy³adowa³ im z ca³ej pary ³opat¹ i chyba uda³o mu siê ich og³uszyæ.Wywlók³ sieæ na œrodek podwórza i pola³ spor¹ iloœci¹ benzyny z kanistra.- Ma pan ogieñ? - zapyta³ zakonnika.- Chyba nie chcesz ich spaliæ? - zdenerwowa³ siê.- Dlaczego nie?Herberto zamyœli³ siê.Faktycznie nie by³o ¿adnego powodu, dla którego nie mieliby siê z nimi rozprawiæ.W minutê póŸniej oba wampiry p³onê³y jak pochodnie.Wkrótce pozosta³a z nich kupka popio³u.Egzorcysta amator wykopa³ niewielk¹ dziurkê w ziemi i zgarn¹³ do niej resztki przepalonych koœci.- Gotowe - powiedzia³.Poszli spaæ.Rozdzia³ XTymczasem Marika w samej halce przemyka³a siê cicho przez Stary Majdan.Mimo cia³a dziewczyny, wiód³ j¹ koñski instynkt.Mia³a te¿ swoj¹ pamiêæ.I korzystaj¹c z wzglêdnej swobody poruszania siê, mog³a coœ sprawdziæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]