[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wygl¹da tak, jakby mia³ siê zaraz zesraæ.I rzeczywiœcie: Jack Riley bardzo ¿a³owa³, ¿e spyta³ Jona, co jest na pok³adzie orbitera.Megan Olson pogodzi³a siê z tym, ¿e wykorzysta³a ju¿ wszystkie mo¿liwoœci.Kable w koñcu j¹ pokona³y.Nie poskutkowa³a ¿adna kombinacja.Pokrywa ani drgnê³a.Cofn¹wszy siê, wytê¿y³a s³uch.Z komunikatów centrum kontroli lotów wynika³o, ¿e ju¿ za kilka minut wahad³owiec wejdzie w górn¹ warstwê atmosfery.Tyle w³aœnie czasu pozosta³o jej na podjêcie decyzji.Zmusi³a siê do spojrzenia na ³adunki wybuchowe, rozmieszczone na czworok¹tnej pokrywie luku.Podczas szkolenia instruktorzy wyjaœnili jej, ¿e dla za³ogi s¹ zupe³nie nieprzydatne.¯e ¿aden astronauta nigdy ich nie odpali.¯e zainstalowano je tam na wypadek, gdyby za³oga naziemna musia³a wejœæ do promu podczas awaryjnej ewakuacji.Po wyl¹dowaniu, podkreœlali.Dopiero po wyl¹dowaniu.I tylko wtedy, gdyby zaklinowa³y siê luki g³Ã³wne.Ostrzegli j¹, ¿e ³adunki s¹ wyposa¿one w zapalnik czasowy, ¿eby za³oga naziemna mia³a czas na ucieczkê.- Maj¹ dzia³anie kumulacyjne - mówili - ale w chwili wybuchu lepiej byæ co najmniej piêtnaœcie metrów dalej.Stan¹wszy na przeciwleg³ym koñcu œluzy, Megan znalaz³aby siê cztery, najwy¿ej cztery i pó³ metra od nich.Jeœli chcesz to zrobiæ, zrób to teraz!Z treningów w KC-135 wiedzia³a, ¿e podczas przechodzenia przez atmosferê bêdzie rzuca³o jeszcze gorzej ni¿ podczas startu.Carter mówi³, ¿e cz³owiek czuje siê wtedy jak na grzbiecie byka na rodeo, ¿e trzeba siê mocno przypi¹æ pasami do fotela.Gdyby pozosta³a w œluzie, ciska³oby j¹ po wszystkich œcianach i straci³aby przytomnoœæ.Mog³o j¹ spotkaæ coœ gorszego.Na pewno rozdar³by siê skafander i nawet gdyby prze¿y³a przejœcie przez atmosferê, zabi³oby j¹ to, czym Reed zabi³ jej kolegów.Musia³a dostaæ siê do laboratorium, znaleŸæ ten potworny wirus i zniszczyæ go, zanim wahad³owiec znajdzie siê za blisko Ziemi.Chocia¿ serce wali³o jej jak m³otem, ogarn¹³ j¹ dziwny spokój.Skupi³a uwagê na szeœciok¹tnych œrubach pokrywy luku.Ka¿d¹ z nich pomalowano na czerwono, ka¿da z nich mia³a na wierzchu ma³e ¿Ã³³te wybrzuszenie.Ukucnê³a i dotknê³a wybrzuszenia na œrubie w prawym dolnym rogu.Z poszycia luku wysun¹³ siê maleñki panel z wyœwietlaczem.Na wyœwietlaczu miga³y dwa okienka z napisami Uzbrojony i Rozbrojony.Ostro¿nie i niezdarnie - by³a w grubych rêkawicach - przycisnê³a to z napisem Uzbrojony.Cholera!Zegar automatycznie ustawi³ siê na szeœædziesi¹t sekund: mia³a mniej czasu, ni¿ myœla³a.Szybko uzbroi³a drugi ³adunek.Odepchn¹wszy siê od pod³ogi, podp³ynê³a do góry, przytrzyma³a siê sufitu i uzbroi³a dwa ostatnie.Gdy skoñczy³a, pozosta³o jej zaledwie dwadzieœcia sekund.Zrobi³a dwa kroki i odp³ynê³a pod przeciwleg³¹ œcianê œluzy, jak najdalej od luku.Chocia¿ opuœci³a ciemn¹ przes³onê, wci¹¿ widzia³a pulsuj¹ce w nakrêtkach œwiate³ka.Wiedzia³a, ¿e powinna stan¹æ do nich ty³em, a przynajmniej bokiem, ¿eby podmuch eksplozji nie uderzy³ jej w twarz.Ale nie mog³a.Mija³y sekundy, a ona nie potrafi³a oderwaæ od nich wzroku.Siedz¹cy na pok³adzie pilota¿owym Dylan Reed odbiera³ ostatnie komunikaty z centrum kontroli lotu w Houston.- Jesteœ dok³adnie na trajektorii - mówi³ Harry Landon.- K¹t natarcia prawid³owy.- Nie widzê zegarów - odrzek³ Reed.- Kiedy zaniknie ³¹cznoœæ?- Za piêtnaœcie sekund.Utrata ³¹cznoœci podczas wejœcia w atmosferê by³a zjawiskiem zupe³nie normalnym.Przerwa trwa³a oko³o trzech minut, ale nawet teraz, po tylu lotach w kosmos, nale¿a³a do najbardziej denerwuj¹cych faz misji.- Jesteœ przypiêty? - spyta³ Landon.- Na tyle, na ile mogê.Skafander przeszkadza, jest za du¿y.- Trzymaj siê.Sprowadzimy ciê naj³agodniej, jak siê da.Dziesiêæ sekund.Powodzenia, Dylan.Pogadamy, kiedy zejdziesz ni¿ej.Siedem.Szeœæ.Piêæ.Reed zamkn¹³ oczy.Zaraz po nawi¹zaniu ³¹cznoœci bêdzie musia³ wróciæ do laboratorium i."Discovery" gwa³townie zadar³a pysk i przeci¹¿enie omal nie zrzuci³o go z fotela.- Cholera jasna! Co to jest?- Dylan? Co siê sta³o?- Harry, by³ jakiœ.G³os raptownie zanik³.S³ychaæ by³o tylko cichy szum eteru.Landon odwróci³ siê b³yskawicznie do siedz¹cego obok technika.- Puœæ to jeszcze raz! Szybko!- Cholera jasna!- Co to jest? Dylan? Co siê sta³o?- Harry, by³ jakiœ.- Wybuch! - dokoñczy³ szeptem Landon.Prezydencka grupa robocza by³a wci¹¿ w sali konferencyjnej na pok³adzie Air Force One, gdy wpad³ tam jeden z ³¹cznoœciowców.Castilla przebieg³ wzrokiem depeszê i zblad³.- To nie pomy³ka? - spyta³.- Doktor Landon jest stuprocentowo pewien, panie prezydencie - odrzek³ oficer.- Po³¹czcie mnie z nim.Natychmiast!Popatrzy³ na swoich wspó³pracowników.- Na pok³adzie wahad³owca dosz³o do eksplozji.Œruby wystrzeli³y w jej stronê jak z katapulty, wbijaj¹c siê w wewnêtrzne poszycie œluzy.Ale poniewa¿ wszed³szy w górn¹ warstwê atmosfery, orbiter stan¹³ dêba, pokrywa luku, która trafi³aby prosto w ni¹, œmignê³a w lewo, odbi³a siê od œciany kilka centymetrów od niej i grzmotnê³a w œcianê przeciwleg³¹.Bez chwili namys³u Megan poszybowa³a do luku i chwyci³a pokrywê obiema rêkami.Przytrzyma³a j¹, odci¹gnê³a i pozwoli³a jej odp³yn¹æ.Wyszed³szy ze œluzy, dotar³a na pok³ad mieszkalny i ruszy³a w stronê tunelu prowadz¹cego do laboratorium.Odstrzeli³a pokrywê! Ta suka odstrzeli³a pokrywê luku!Domyœli³ siê tego, gdy tylko poczu³ wstrz¹s.Ostatecznym potwierdzeniem domys³u by³o mruganie lampek na konsolecie, mruganie, które mówi³o, ¿e dosz³o do uszkodzenia luku œluzy.Rozpi¹³ pasy, podp³yn¹³ do drabinki i, niczym p³ywak, zanurkowa³ do otworu g³ow¹ w dó³
[ Pobierz całość w formacie PDF ]