[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po spędzeniu paruchwil na krążeniu po wyłożonej dywanami drewnianej podłodze i przeszukaniu małejbiblioteczki Bren poszedł ź niesmakiem spać - rzucił się na osłonięte draperiamiłoże, między zwierzęce skóry, i odkrył, że po pierwsze nie ma nocnej lampki, podrugie wszystkie światła gasi się i zapala kontaktem przy drzwiach i, potrzecie, z przeciwległej ściany parny prosto na niego gniewnym wzrokiem jakiśmartwy zwierz. To nie byłem ja, posłał ku niemu myśl.To nie była mojawina.Prawdopodobnie nie było mnie jeszcze na świecie, kiedy cię zabito. Mój gatunek prawdopodobnie nie opuścił jeszcze swegoświata. To nie moja wina, zwierzu.Ugrzęźliśmy tu obaj.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]