[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Denerwuje siÄ™, kiedy nie je. — Ja uważam — mówiÅ‚a mama Kleofasa — że za dużo każą im pracować w szkole.To szaleÅ„stwo.Mój nie może nadążyć.Za moich czasów. — Och, rzeczywiÅ›cie? — powiedziaÅ‚a mama Ananiasza.— Mój, droga pani, nie ma żadnych trudnoÅ›ci; to, naturalnie, zależy od dziecka.Ananiasz, jeżeli nie przestaniesz pÅ‚akać, dostaniesz klapsa przy wszystkich! — Może nie ma trudnoÅ›ci, droga pani — odpowiedziaÅ‚a mama Kleofasa — ale biedny malec nie jest, zdaje siÄ™, zbyt zrównoważony.Czyż nie? Mamie Ananiasza nie spodobaÅ‚o siÄ™ to, co mówiÅ‚a mama Kleofasa, ale nie zdążyÅ‚a odpowiedzieć, weszÅ‚a pani ubrana na biaÅ‚o i powiedziaÅ‚a, że zaraz siÄ™ zacznie i żeby nas rozebrać.273 Ananiaszowi zrobiÅ‚o siÄ™ niedobrze.Mama Ananiasza zaczęła krzyczeć, mama Kleofasa siÄ™ Å›miaÅ‚a i przyszedÅ‚ doktor. — Co siÄ™ tu dzieje ? — spytaÅ‚ doktor.— To coÅ› okropnego te poranne badania niższych klas.Spokój, dzieci, albo powiem nauczycielom, żeby was ukarali.Rozbierajcie siÄ™.PrÄ™dko! RozebraliÅ›my siÄ™: bardzo to Å›miesznie wyglÄ…daÅ‚o, gdy tak staliÅ›my wszyscy goli.Każda mama patrzyÅ‚a na synów innych mam i wszystkie miaÅ‚y takÄ… minÄ™, jak moja mama, kiedy chce kupić rybÄ™ i mówi kupcowi, że ryba jest nieÅ›wieża. — A teraz, dzieci — powiedziaÅ‚a pani ubrana na biaÅ‚o — przejdźcie do drugiego pokoju.Pan doktor was zbada. — Ja nie pójdÄ™ bez mamy! — krzyknÄ…Å‚ Ananiasz, który byÅ‚by zupeÅ‚nie goÅ‚y, gdyby nie okulary na nosie. — Dobrze — powiedziaÅ‚a pani ubrana na biaÅ‚o.— Może pani z nim wejść, ale proszÄ™ go uspokoić. — O, przepraszam — powiedziaÅ‚a mama Kleofasa.— Jeżeli ta pani może wejść ze swoim synkiem, to nie widzÄ™ powodu, żebym ja nie mogÅ‚a wejść z moim. — A ja chcÄ™ z Albertem! — krzyknÄ…Å‚ Gotfryd. — JesteÅ› stukniÄ™ty — powiedziaÅ‚ Euzebiusz. — Powtórz tylko — powiedziaÅ‚ Gotfryd, a Euzebiusz daÅ‚ mu pięściÄ… w nos. — Albert! — krzyknÄ…Å‚ Gotfryd i Albert wbiegÅ‚ jednoczeÅ›nie z doktorem.274 — To nie do wiary! — powiedziaÅ‚ doktor.— Nie ma jeszcze piÄ™ciu minut, jak jeden siÄ™ rozchorowaÅ‚, a teraz znów drugiemu leci krew z nosa.To nie przychodnia, to pole bitwy! — Ja — powiedziaÅ‚ Albert — jestem odpowiedzialny za to dziecko tak samo jak za wóz.ChciaÅ‚bym jedno i drugie oddać memu panu bez zadrapaÅ„.Zrozumiano? Doktor popatrzyÅ‚ na Alberta, otworzyÅ‚ usta, zamknÄ…Å‚ je i kazaÅ‚ nam wejść do gabinetu i mamie Ananiasza też. Najpierw byÅ‚o ważenie. — Ty pierwszy — powiedziaÅ‚ doktor i pokazaÅ‚ palcem na Alcesta, który poprosiÅ‚, żeby mu pozwolono dokoÅ„czyć buÅ‚eczki z czekoladÄ…, bo nie ma kieszeni, wiÄ™c gdzie jÄ… wÅ‚oży? Doktor westchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko i kazaÅ‚ mi wejść na wagÄ™, a potem obrugaÅ‚ Joachima, który przyciskaÅ‚ wagÄ™ nogÄ…, żebym byÅ‚ cięższy.275Ananiasz nie chciaÅ‚ siÄ™ ważyć, wiec jego mama przyrzekÅ‚a, że mu kupi masÄ™ zabawek, i Ananiasz stanÄ…Å‚ trzÄ™sÄ…c siÄ™ okropnie, a kiedy byÅ‚o już po wszystkim, rzuciÅ‚ siÄ™ z pÅ‚aczem na szyjÄ™ swojej mamy.Rufus i Kleofas chcieli ważyć siÄ™ razem dla kawaÅ‚u, a kiedy doktor byÅ‚ zajÄ™ty, bo wÅ‚aÅ›nie ich rugaÅ‚, Gotfryd kopnÄ…Å‚ Euzebiusza, żeby zemÅ›cić siÄ™ za tÄ™ fangÄ™ w nos.Doktor rozzÅ‚oÅ›ciÅ‚ siÄ™, powiedziaÅ‚, że ma tego dość i jeżeli bÄ™dziemy dalej siÄ™ wygÅ‚upiać, wyrzuci nas wszystkich, i że powinien byÅ‚ sÅ‚uchać swego ojca.który mu radziÅ‚, żeby zostaÅ‚ adwokatem. Potem doktor kazaÅ‚ nam pokazać jeżyki, sÅ‚uchaÅ‚ przez aparat, jak oddychamy, kazaÅ‚ nam kaszleć i obrugaÅ‚ Alcesta z powodu okruszyn. NastÄ™pnie doktor kazaÅ‚ nam usiąść przy stole, rozdaÅ‚ papier i ołówki i powiedziaÅ‚: — Moje dzieci, rysujcie to, co wam przyjdzie do gÅ‚owy, ale uprzedzam: pierwszy, któremu siÄ™ zachce maÅ‚pich figli, zarobi takiego klapsa, że dÅ‚ugo popamiÄ™ta. — Niech pan tylko spróbuje! Zaraz zawoÅ‚am Alberta! — krzyknÄ…Å‚ Gotfryd. — Rysuj! — ryknÄ…Å‚ doktor.277 ZabraliÅ›my siÄ™ do roboty.Ja narysowaÅ‚em czekoladowe ciastko, Alcest potrawkÄ™: fasolkÄ™ z miÄ™sem.PowiedziaÅ‚ mi, co to jest, bo nie od razu można byÅ‚o poznać.Ananiasz narysowaÅ‚ mapÄ™ Francji z departamentami i ważniejszymi miastami, Euzebiusz i Maksencjusz narysowali kowboja na koniu, Gotfryd narysowaÅ‚ zamek, dużo samochodów naokoÅ‚o i napisaÅ‚: „Mój dom"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]