[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pierwszy dzieñ w nekropolii ci¹gn¹³ siê Davisowi w nieskoñczonoœæ.Kr¹¿y³ miêdzy namiotami, w³¹czaj¹c siê do pracy wszêdzie, gdzie mia³ wra¿enie, ¿e mo¿e byæ przydatny, i robi¹c wszystko, co - jak mu siê zdawa³o - chcieli, aby robi³.Czu³ siê tak, jakby œni³ w malignie o jelitach i ich smrodzie, o solach i olejach, o cia³ach zmar³ych, le¿¹cych jak miêso na drewnianych sto³ach.Zdumia³o go, ¿e œmieræ zebra³a tego dnia w Tebach tak obfite plony, ale zaraz uœwiadomi³ sobie, ¿e zgromadzone tu cia³a nie pochodzi³y z jednego dnia.Proces mumifikacji138Robert Silverbergtrwa³ kilka miesiêcy i by³y tu cia³a we wszystkich stadiach przygotowañ, od tych, które dopiero przesz³y wstêpne oczyszczanie, po takie, które uzyska³y ju¿ wymagany poziom osuszenia i by³y gotowe do przeniesienia do miejsca spoczynku na wzgórzach.Kilka razy w ci¹gu tego dnia przybywali tu nowi zmarli.Przynoszono ich w lektykach, a po obu stronach szli przyjaciele i rodzina, pogr¹¿eni w smutku.Z ty³u postêpowa³a grupa zawodowych ¿a³obnie, szlochaj¹cych kobiet o nagich piersiach i rozwichrzonych w³osach.Davis pomaga³ przy stawianiu namiotu dla jednego z nowo przyby³ych.By³a to najprzyjemniejsza z czynnoœci, które wykonywa³ tego dnia: szybka, porz¹dna, czysta robota.PóŸnym popo³udniem, kiedy niebo zaczyna³o ju¿ czerwienieæ za poszarpanymi szczytami wzgórz, by³ œwiadkiem drugiego koñca procesu: wyruszenia konduktu ¿a³obnego na cmentarz.Zmar³y musia³ byæ kimœ znacz¹cym, gdy¿ w procesji szli najpierw s³u¿¹cy, którzy nieœli rzeŸbione w zawi³y wzór alabastrowe naczynia, najprawdopodobniej z ¿ywnoœci¹ i wonnymi olejkami potrzebnymi w przysz³ym ¿yciu oraz mê¿czyŸni dŸwigaj¹cy ciê¿kie, bogato zdobione drewniane skrzynie, zapewne z najwspanialszym odzieniem, cennymi przedmiotami u¿ytkowymi i skarbami, które zabiera³ ze sob¹.Za nimi ci¹gniêto na saniach cztery s³oje z polerowanego kamienia, zawieraj¹ce zabalsamowane wnêtrznoœci nieboszczyka.Obok szed³ kap³an, odmawiaj¹c mod³y.Nastêpnie na kolejnych saniach, poz³acanych i z hebanowymi p³ozami jecha³a mumia w eleganckiej skrzyni.na ³o¿u z baldachimem.Towarzyszy³o jej czterech nastêpnych kap³anów, a za nimi szli cz³onkowie rodziny i przyjaciele, ju¿ bez smutku, za to spokojni i dumni, ¿e bior¹ udzia³ w tak okaza³ym pogrzebie.Na samym koñcu procesji znowu sz³o kilkanaœcie jêcz¹cych i bij¹cych siê w piersi zawodowych p³aczek, a ka¿da z nich rozpacza³a tak, jakby odprowadza³a w³asnego mê¿a lub ojca, którego œmieræ zabra³a jej tego ranka.TEBY STU BRAM 139Kondukt przeszed³ przez wioskê balsamistów i skierowa³ siê ku odleg³ej œcianie skalnej, majacz¹cej na horyzoncie po zachodniej stronie.Davis pomyœla³, ¿e pogrzeb by³ tak okaza³y, i¿ mog³o chodziæ co najmniej o wezyra, sêdziego lub wysokiej rangi kap³ana.A mo¿e ksiêcia.- Czy wiesz, kogo tam nios¹? - spyta³ stoj¹cego obok cz³owieka.- Myœlê, ¿e Mahu.By³ nadzorc¹ królewskich spichlerzy.- Bogaty?- Bogaty? Mahu? Nie, nie bardzo.Mahu by³ na to zbyt uczciwy.Davis patrzy³ za oddalaj¹cym siê konduktem.Jak wspaniale wygl¹da³ ten pochód, oœwietlony promieniami zachodz¹cego s³oñca! A by³ to pogrzeb zaledwie urzêdnika.Ciekawe, jak wygl¹da w takim razie procesja ¿a³obna szlachcica albo króla.W czasie swojej rozpoznawczej wyprawy do Luksoru widzia³ kilka królewskich grobowców, te osza³amiaj¹co nadrealne katakumby, ozdobione cudownie bogatymi malowid³ami przedstawiaj¹cymi sceny z Ksiêgi Bram, Ksiêgi Nocy oraz Ksiêgi Podziemia.Widzia³ te¿ mniejsze, ale radoœni ej sze grobowce szlachty i wysokich urzêdników.Czy grobowiec Mahu dotrwa³ do czasów wspó³czesnych i zosta³ udostêpniony archeologom i turystom? Nie mia³ pojêcia.Pewnie tak, ale nikomu na nim nie zale¿a³o.Mahu by³ uczciwym cz³owiekiem, a zatem jego grobowiec musia³ byæ skromny w porównaniu do tych, w których spoczywali wielcy panowie.Tych naprawdê wielkich nie mumifikowano w wulgarnym zgie³ku wioski balsamistów.Stawiano dla nich namioty bli¿ej grobowców, z dala od spojrzeñ ciekawskich oczu; byli tam strze¿eni dzieñ i noc, póki nie zostali bezpiecznie umieszczeni w podziemiach, wraz ze swoim ziemskim maj¹tkiem.Co zreszt¹ nie mia³o znaczenia na d³u¿sz¹ metê, poniewa¿ w koñcu i tak wszystkie grobowce zosta³y spl¹drowane
[ Pobierz całość w formacie PDF ]