[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie opodal rós³ siê¿ygron, ziele zdolne zneutralizowaæ ka¿d¹ znan¹ toksynê lub jad.Wystaj¹ce z wpuszczonych w grunt, g³êbokich skrzyñ ¿Ã³³toszare, niepozorne miote³ki zdradza³y ra-nog, korzeñ o silnych i uniwersalnych w³aœciwoœciach leczniczych.214 Andrzej SapkowskiŒrodek jaskini zajmowa³y roœliny wodne.Geralt widzia³ kadzie pe³ne rogatka i ¿Ã³³wiowej rzêsy i baseny po.kryte zbitym ko¿uchem wg³êbki, po¿ywki dla paso¿ytniczego ostry¿u.Szklane zbiorniki pe³ne pokrêconych k³¹czy halucynogennego dwugrotu, smuk³ych ciemnozielonych kryptokoryn i k³êbów nicieñców.B³otniste, zamulone koryta, hodowle niezliczonych pleœniaków, glonów pleœni i bagiennych porostów.Nenneke, zakasawszy rêkawy kap³añskiej szaty, wyjê³a z koszyka no¿yce i koœciane grabki i bez s³owa przyst¹pi³a do pracy.Geralt przysiad³ na ³aweczce pomiêdzy s³upami œwiat³a wpadaj¹cego przez wielkie kryszta³owe p³yty w sklepieniu jaskini.Kap³anka mrucza³a i nuci³a pod nosem, zwinnie zag³êbiaj¹c rêce w gêstwinê liœci i pêdów, szybko szczêka³a no¿ycami, zape³nia³a koszyk pêkami zielska.Poprawia³a podtrzymuj¹ce roœliny tyczki i ramki, od czasu do czasu wzrusza³a ziemiê trzonkiem grabek.Niekiedy, mamrocz¹c gniewnie, wyrywa³a zesch³e lub przegni³e ³ody¿ki, ciska³a je do zbiorników humusu na po¿ywkê dla grzybów i innych, ³uskowatych i wê¿owo skrêconych roœlin, których wiedŸmin nie zna³.Nie by³ nawet pewien, czy w ogóle by³y to roœliny - wydawa³o mu siê, ¿e po³yskuj¹ce k³¹cza porusza³y siê lekko, wyci¹gaj¹c w stronê r¹k kap³anki w³osowate odnó¿ki.By³o ciep³o.Bardzo ciep³o.- Geralt?- S³ucham - zwalczy³ ogarniaj¹c¹ go sennoœæ.Nenneke, bawi¹c siê no¿ycami, patrzy³a na niego zza wielkich pierzastych liœci muchokrzewu.- Nie wyje¿d¿aj jeszcze.Zostañ.Kilka dni d³u¿ej.- Nie, Nenneke.Czas ju¿ ruszaæ mi w drogê.- Co ciê tak pêdzi? Herewardem przejmowaæ siê nie musisz.A ten w³Ã³czykij Jaskier niech jedzie sam na z³amanie karku.Zostañ, Geralt.- Nie, Nenneke.Kap³anka szczêknê³a no¿ycami.- Czy dlatego tak ci spieszno, by opuœciæ œwi¹tyniê, bo boisz siê ¿e ona ciê tu odnajdzie?G£OS ROZS¥DKU 6 215- Tak - przyzna³ nie bez oporów.- Zgad³aœ.- To nie by³a bynajmniej trudna zagadka - mruknê³a.- Ale uspokój siê.Yennefer by³a tu ju¿.Dwa miesi¹ce temu.Nie wróci tak prêdko, bo pok³Ã³ci³yœmy siê.Nie, nie o ciebie, o ciebie nawet nie pyta³a.- Nie pyta³a?- Tu ciê boli - zaœmia³a siê kap³anka.- Jesteœ egocentrykiem jak ka¿dy mê¿czyzna.Nie ma niczego gorszego ni¿ brak zainteresowania, prawda? Ni¿ obojêtnoœæ? Ale nie, nie za³amuj siê.Znam Yennefer za dobrze.Nie pyta³a o nic, ale rozgl¹da³a siê bacznie, szukaj¹c tu twoich œladów.A jest na ciebie potê¿nie wœciek³a, wyczu³am to.- O co siê pok³Ã³ci³yœcie?- O nic, co mog³oby ciê obchodziæ.- I tak wiem.- Nie s¹dzê - rzek³a spokojnie Nenneke, poprawiaj¹ctyczki.- Twoja wiedza o niej jest bardzo powierzchowna.Jej wiedza o tobie, nawiasem mówi¹c, równie¿.To doœæ typowe dla zwi¹zku, jaki was ³¹czy lub ³¹czy³.Obydwojga nie staæ na nic oprócz silnie emocjonalnej oceny skutkówprzy jednoczesnym ignorowaniu przyczyn.- Ona by³a tu, aby próbowaæ siê leczyæ - stwierdzi³ ch³odno.- O to siê pok³Ã³ci³yœcie, przyznaj.- Niczego nie przyznam.WiedŸmin podniós³ siê, stan¹³ w pe³nym œwietle, pod jedn¹ z kryszta³owych tafli w sklepieniu groty.- Pozwól tu na moment, Nenneke.Rzuæ na to okiem.Rozsup³a³ tajn¹ kieszonkê w pasie, wydoby³ maleñkie zawini¹tko, miniaturow¹ sakieweczkê z koziej skóry, wysypa³ zawartoœæ na d³oñ.- Dwa diamenty, rubin, trzy ³adne nefryty, interesuj¹cy agat.- Nenneke zna³a siê na wszystkim.- Hê ciê kosztowa³y?- Dwa i pó³ tysi¹ca temerskich orenów.Zap³ata za strzygê z Wyzimy.- Za poszarpan¹ szyjê - skrzywi³a siê kap³anka.-Có¿, kwestia ceny.Ale dobrze zrobi³eœ, obracaj¹c gotówkê w te œwiecide³ka.Oren stoi s³abo, a ceny kamieni w Wy-zimie nie s¹ wysokie, za blisko do krasnoludzkich kopalni216Andrzej Sapkowskiw Mahakamie.Jeœli sprzedasz te kamyki w Novigradzie dostaniesz co najmniej piêæset novigradzkich koron, a korona to obecnie szeœæ i pó³ orena i zwy¿kuje.- Chcia³bym, ¿ebyœ to wziê³a.- W depozyt?- Nie.Nefryty zachowaj dla œwi¹tyni jako, dajmy na to, moj¹ ofiarê dla bogini Melitele.A pozosta³e kamienie.s¹ dla niej.Dla Yennefer.Oddaj jej, gdy odwiedzi ciê ponownie, co pewnie stanie siê niebawem.Nenneke spojrza³a mu prosto w oczy.- Nie robi³abym tego na twoim miejscu.Wierz mi, rozwœcieczysz j¹ jeszcze bardziej, o ile mo¿na bardziej.Zostaw wszystko tak, jak jest, bo niczego ju¿ nie jesteœ w stanie ani poprawiæ, ani polepszyæ.Uciekaj¹c od niej zachowa³eœ siê.no, nazwijmy to, w sposób niespecjalnie godny dojrza³ego mê¿czyzny.Próbuj¹c zmazywaæ w³asn¹ winê klejnotami, zachowasz siê jak mê¿czyzna mocno, mocno przejrza³y.Naprawdê nie wiem, którego typu mê¿czyzn gorzej nie znoszê.- By³a zbyt zaborcza - mrukn¹³, odwracaj¹c twarz.-Nie mog³em tego znieœæ.Traktowa³a mnie jak.- Przestañ - powiedzia³a ostro.- Nie wyp³akuj mi siê na podo³ku.Nie jestem twoj¹ matk¹, ile razy mam powtarzaæ? Twoj¹ powiernic¹ te¿ nie zamierzam byæ.Gówno mnie obchodzi, jak ciê traktowa³a, a to, jak ty traktowa³aœ j¹, obchodzi mnie jeszcze mniej.A poœredniczyæ ani wrêczaæ jej tych g³upich kamyków nie mam najmniejszego zamiaru.Je¿eli chcesz byæ durniem, b¹dŸ nim bez mojego poœrednictwa.- Nie zrozumia³aœ mnie.Nie myœlê jej przeb³agiwaæ ani przekupywaæ.Jestem jej jednak coœ winien, a kuracja, jakiej ona chce siê poddaæ, jest podobno bardzo kosztowna.Chcê jej pomóc, to wszystko.- Jesteœ wiêkszym g³upcem, ni¿ myœla³am - Nenneke podnios³a koszyk z ziemi.- Kosztowna kuracja? Pomoc? Geralt, dla niej te twoje kamyczki to drobiazg nie warty pluniêcia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]