[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Napod�og�! - rozkaza�.- Rory, zwi�� im nogi w kostkach.Byle mocno.- Ch�opiecprzyst�pi� do dzie�a z entuzjazmem.Kiedy sko�czy�, Harlow poleci� mu: -Przeszukaj ich.Zobacz, czy maj� jakie� dokumenty.Neubauera zostaw.Wszyscywiemy, kim jest nasz drogi Willi.Po chwili ch�opiec wr�czy� Johnny'emu poka�nyplik dokumentów.Spojrza� niepewnie na le��c� na pod�odze kobiet�.- A co z t�dam�, panie Harlow? - Wbij sobie do g�owy, Rory, �e ta suka jest morderczyni�, anie dam�.- Harlow rzuci� okiem na dziewczyn�.- Gdzie twoja torebka? - zapyta�j�.- Nie mam torebki.Johnny westchn��, podszed� do niej i przykl�kn��.- Jaksko�cz� z drug� stron� twojej twarzy, to �aden m�czyzna wi�cej na ciebie niespojrzy.Inna sprawa, �e d�ugo nie b�dziesz ogl�da�a m�czyzn.�aden s�d nieodrzuci zezna� czterech policjantów, którzy zidentyfikuj� ciebie i twoje odciskipalców na szklance.- Przyjrza� si� jej z namys�em i podniós� pistolet.- A wwi�zieniu nikogo raczej nie b�dzie obchodzi�o, jak wygl�dasz.Gdzie torebka? - Wmojej sypialni.- Dr��cy g�os doskonale korespondowa� z przera�eniem na twarzydziewczyny.- Gdzie w sypialni? - W szafie.Harlow spojrza� na ch�opca.- Rory,b�d� tak dobry.- A sk�d mam wiedzie�, która to sypialnia? - zapyta� Roryniepewnym g�osem.- Jak wejdziesz do pokoju, w którym toaletka wygl�da jak ladaw drogerii, to b�dziesz na miejscu - wyja�ni� Johnny cierpliwie.- I przynie� tecztery pistolety z salonu.Rory wyszed�.Harlow wsta�, podszed� do biurka, naktórym le�a�y dokumenty, i zacz�� je wertowa� z zainteresowaniem.Po mniejwi�cej minucie podniós� wzrok.- Co ja widz�.Marzio, Marzio i Marzio.Brzmi tojak nazwa starej a dobrej firmy prawniczej.Wszyscy trzej z Korsyki.Zdaje misi�, �e kiedy� ju� s�ysza�em o braciach Marzio.Nie w�tpi�, �e policja b�dziezachwycona tymi dokumentami.- Od�o�y� papiery, oderwa� pi�tnastocentymetrowykawa�ek przylepca z le��cej na biurku rolki i lekko przyklepa� go do kraw�dzibiurka.- W �yciu nie zgadniecie, do czego to ma s�u�y�.Wróci� Rory, taszcz�cze sob� torb�, która rozmiarami przypomina�a raczej walizk� ni� damsk� torebk�,oraz cztery pistolety.Harlow otworzy� torebk�, przejrza� jej zawarto��, w tympaszport, po czym odsun�� suwak bocznej kieszonki i wyci�gn�� z niej pistolet.-No, no.A wi�c panna Anne_$marie Pucelli nosi przy sobie bro� paln�.Niew�tpliwie w celu obrony przed ewentualnymi �ajdakami, którzy chcieliby j�okra�� z tabletek cyjanku, takich jak ta, któr� poda�a �wi�tej pami�ci Luigiemu.- Harlow schowa� bro� do torebki, razem z pozosta�ymi pistoletami i dokumentami.Ze swej torby wyci�gn�� apteczk�, wyj�� z niej niewielk� fiolk� i wysypa� nad�o� kilka bia�ych pastylek.- �wietnie si� sk�ada.Akurat sze�� tabletek.Pojednej na g�ow�.Chc� wiedzie�, gdzie si� teraz znajduje pani Mac$alpine, idowiem si� przed up�ywem dwóch minut.Nasza siostra mi�osierdzia wie, co to zapastylki.Siostra mi�osierdzia nie odezwa�a si�.Jej �ci�gni�ta twarz mia�abarw� papieru, zdawa�o si�, �e w ci�gu ostatnich dziesi�ciu minut dziewczynieprzyby�o dziesi�� lat.- A co to takiego? - zapyta� Rory.- Cyjanek pokrytywarstw� cukru.W smaku wy�mienity.Te tabletki rozpuszczaj� si� w jakie� trzyminuty.- Nie! Nie! Nie mo�e pan tego zrobi�! - Przera�enie odbarwi�o twarzch�opaka.- Nie wolno panu.To.przecie� to morderstwo! - Chcesz jeszczezobaczy� swoj� matk�? Nie jest to zreszt� morderstwo, ale eksterminacja.Tozwierz�ta, Rory, a nie ludzie.Rozejrzyj si�.Jak my�lisz, jaki jest ostatecznyprodukt, który wychodzi z tej uroczej fabryczki? Rory potrz�sn�� g�ow�.Wygl�da�, jakby go dotkn�� parali�.- Heroina.Pomy�l o tych setkach, a raczejtysi�cach ludzi, których oni zabili.Nazywaj�c ich zwierz�tami, obrazi�emzwierz�ta.Ta banda to najbardziej odra�aj�ca forma robactwa pe�zaj�cego po tejziemi.Sprz�tni�cie ich to b�dzie sama przyjemno��.Szóstk� skr�powanych,le��cych na pod�odze wi�niów obla� pot.Oblizywali wargi.Byli przera�eni,przera�eni bezlitosnym nieprzejednaniem w g�osie Harlowa.Nikt z nich niew�tpi�, �e nie �artuje.Harlow przykl�kn�� na piersi Neubauera, z tabletk� wjednej d�oni i pistoletem w drugiej.Wypr�onymi palcami d�gn�� Austriaka wsplot s�oneczny, a kiedy ten próbowa� z�apa� oddech, Johnny wpakowa� mu t�umikpistoletu w otwarte usta.Bia�� pastylk� trzyma� przy t�umiku.- Gdzie si�znajduje pani Mac$alpine? - zapyta�.Wyci�gn�� pistolet z ust Austriaka.- WBandol! - wybe�kota� Neubauer, prawie nieprzytomny ze strachu.- W Bandol! Na�odzi! - Jakiej �odzi? Gdzie? - W zatoce.To jacht motorowy.Jakie� dwana�ciemetrów d�ugo�ci, niebieski, z bia�ym nadburciem.Nazywa si� "Chevalier".- Rory,podaj mi ten plaster ze sto�u - rzek� Johnny.Po raz drugi d�gn�� Neubauera wsplot s�oneczny i po raz drugi t�umik znalaz� si� mi�dzy z�bami Austriaka.Harlow wrzuci� mu pastylk� do gard�a.- Nie wierz� ci - powiedzia�.Zalepi� muusta przylepcem.- To tylko na wszelki wypadek, �eby ci nie przysz�o do g�owywyplu� tej pastylki cyjanku.Przeszed� do m�czyzny, który krótko wcze�niejpróbowa� si�gn�� po bro�.Z pastylk� w r�ku ukl�k� obok niego, lecz nim zd��y�si� odezwa�, ten wrzasn�� z przera�eniem: - Zwariowa�e�? Czy� ty zwariowa�? Kln�si� na Boga, �e to prawda! "Chevalier".W Bandol.Bia�o_niebieski.Stoi nakotwicy jakie� dwie�cie metrów od brzegu.Harlow wpatrywa� si� w niego przezd�u�sz� chwil�, po czym skin�� g�ow� i podszed� do wisz�cego na �cianietelefonu.Nakr�ci� numer 17 - "Police secours" - co mo�na t�umaczy� jako "pomocpolicyjn�" lub "pogotowie policyjne".Po��czenie uzyska� natychmiast.- Mówi� zwilli "Pustelnia" na rue Georges Sand - powiedzia�.- Tak, zgadza si�.W piwnicyznajdziecie heroin� wart� maj�tek.W tym samym pomieszczeniu znajdziecie te�aparatur� do produkcji heroiny na skal� masow� oraz sze�� osób zajmuj�cych si�wytwarzaniem i rozprowadzaniem tej�e heroiny.Nie b�d� stawiali oporu.s�dok�adnie zwi�zani.Trzej z nich to bracia Marzio.Zabra�em ich dokumenty, atak�e papiery Anne_$marie Pucelli, poszukiwanej za morderstwo.Otrzymacie jepó�niej, w nocy.W s�uchawce rozleg� si� nagl�cy, gor�czkowy g�os.Harlowzignorowa� rozmówc�.- Nie b�d� si� powtarza�.Wiem, �e ka�da rozmowa z wamijest rejestrowana na ta�mie, wi�c nie ma sensu próbowa� mnie zatrzyma� przytelefonie, a� tu dojedziecie.- Od�o�y� s�uchawk�.Rory chwyci� go za rami�.-Zdoby� pan ju� potrzebne informacje - wyrzuci� z siebie zrozpaczony ch�opiec.-Trzy minuty jeszcze nie min�y.Mo�e pan jeszcze wyj�� Neubauerowi pastylk�.-A, o to chodzi.- Harlow wsypa� do fiolki cztery tabletki i podniós� pi�t�.-Pi�� gramów kwasu acetylosalicylowego.Aspiryna.Dlatego zaklei�em mu usta.wola�em, �eby nie zacz�� si� wydziera� do kumpli, �e dosta� aspiryn�.wcywilizowanym �wiecie trudno by�oby znale�� doros�ego cz�owieka, który nie znasmaku aspiryny.Spójrz tylko na jego twarz.on ju� si� nie boi, w�cieka si�tylko.Na dobr� spraw�, oni wszyscy si� w�ciekaj�.Có�, bywa.- Podniós� torebk�dziewczyny.- Po�yczam j� sobie.Chwilowo.na jakie� pi�tna�cie, dwadzie�cialat, zale�y ile dostaniesz na procesie.Harlow i Rory wyszli, zamykaj�c za sob�drzwi i zasuwaj�c rygle.Ze sto�u w hallu wzi�li klucz do bramy, wybiegli przezotwarte drzwi i otworzyli bram� na o�cie�.Harlow poci�gn�� ch�opca w cie� k�pysosen
[ Pobierz całość w formacie PDF ]