[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No wic - powiedziaa ucja - wartownik by bardzo zaskoczony.To pozwolio temu modziecowi przygotowa si do walki.Zabi wartownika i wypchn ciao przez Drzwi na zewntrz.Potem powoli podszed, zobaczy nas, zobaczy to wszystko.Próbowalimy z nim rozmawia, lecz zachowywa si jak w transie.Wci powtarza: Tasz, Tasz, gdzie jest Tasz? Id do Tasza".Dalimy mu spokój, a on poszed gdzie.o, tam.Podoba mi si.A potem.och! - ucja skrzywia si.- Potem - odezwa si szybko Edmund - kto wrzuci przez Drzwi map.I znowu pojawi si Tasz.Moja siostra ma tak czue serce, e nie chce mówi, co stao si póniej.Tasz dziobn tylko raz i ju byo po mapie.- Dostaa to, na co zasuya - wtrci Eustachy.- Ale obawiam si, e Taszowi nie wyjdzie to na zdrowie.- A potem - cign Edmund - weszo z tuzin karów, potem Eustachy, Julia, a na samym kocu ty, panie.- Mam nadziej, e Tasz pokn równie te kary - rzek Eustachy.- Ndzne prosiaki!- Nie, nie uczyni tego - powiedziaa ucja.- I nie bd okropny.One wci tutaj s.Nawet std mona je zobaczy.Próbowaam si z nimi zaprzyjani, ale bez skutku.- ZAPRZYJANI si z NIMI! - zawoa Eustachy.- Gdyby wiedziaa, jak si zachoway.- Och, przesta, Eustachy - powiedziaa ucja.- Chod ze mn i popatrz na nie.Tirianie, moe ty co z nimi zrobisz?- Nie potrafi dzi wzbudzi w sobie mioci do karów - odpar Tirian.- Ale na twoj prob, pani, dokonabym o wiele trudniejszych czynów.ucja poprowadzia ich i wkrótce wszyscy je zobaczyli.By to bardzo dziwny widok.Kary nie spaceroway sobie po okolicy, nie zajaday si owocami, nie leay w trawie, odpoczywajc po trudach tej nocy.Siedziay w ciasnym krgu nie patrzc wokoo i milczc.Dopiero wówczas, gdy ucja i Tirian stali ju tak blisko, e mogli ich dotkn, podniosy gowy i zaczy nimi obraca, jakby niczego nie widziay, tylko co syszay i próboway pozna po dwiku, o co chodzi.- Uwaajcie! - odezwa si jeden z nich rozdranionym gosem.- Uwaajcie, gdzie idziecie.Za chwil wejdziecie nam na gowy.- Dobra, dobra - odburkn Eustachy.- Nie jestemy lepi.Mamy oczy.- Musz to by piekielnie dobre oczy, jeli nimi co tutaj widzisz - rzek ten sam karze (mia na imi Digiel).- Tutaj, to znaczy gdzie! - zapyta Edmund.- Jak to gdzie, tpa gowo, TUTAJ - odpar Digiel.- W tej ndznej, ciemnej i mierdzcej dziurze, jak jest ta przeklta Stajnia.- Czy jestecie lepi? - zapyta Tirian.- A czy wszyscy nie jestemy lepi w tych ciemnociach?- Ale tu wcale nie jest ciemno, biedne, gupie kary! - powiedziaa ucja.- Nie widzicie? Spójrzcie wokoo! Spójrzcie w gór! Nie widzicie nieba, drzew, kwiatów? Mnie nie widzicie?- Jak, do wszystkich bzdur na wiecie, mam zobaczy co, czego tu nie ma? A ciebie nie widz ani troch lepiej ni ty mnie w tych grobowych ciemnociach.- Ale JA ciebie WIDZ - odpara Julia.- Mog ci to udowodni.Masz fajk w zbach.- To moe powiedzie kady, kto zna zapach tytoniu.- Och, biedactwa! To okropne - powiedziaa ucja.Nagle wpad jej do gowy pewien pomys.Schylia si i zerwaa kilka fioków.- Posuchajcie, kary - powiedziaa - jeli nawet co jest nie w porzdku z waszymi oczami, to moe macie normalne nosy.Czujecie TO? - i podsuna Diglowi wiee, wilgotne kwiaty pod nos.Ale natychmiast musiaa odskoczy, by uchyli si przed uderzeniem jego maej, twardej pici.- Tylko bez takich sztuczek! - zawoa.-Jak miesz przytyka mi do twarzy kup jakich plugawych mieci z podogi Stajni? I by w nich oset.Co za bezczelno! A w ogóle, kim wy jestecie?- Synowie Ziemi - odezwa si Tirian - to jest królowa ucja, przysana tu przez Aslana z gbiny czasów.Tylko ze wzgldu na ni ja, Tirian, wasz prawowity król, nie uciem wam jeszcze gów, bowiem dwukrotnie zdradzilicie Narni i jej koron.- Tego ju za wiele! - rozzoci si na dobre Digiel.- Jak MOESZ powtarza wci te wszystkie bzdury! Twój cudowny Lew jako nie przyby, eby ci pomóc, co? Myl, e nie.I nawet teraz, kiedy zostae pobity i zamknity w tej ciemnej dziurze, wci bawisz si w stare gierki.Znowu zaczynasz kama.Znowu próbujesz nam wmówi, e nie jestemy zamknici w Stajni, e nie jest ciemno i Bóg wie co jeszcze.- Ta ciemna dziura istnieje tylko w waszej wyobrani, gupcy! - krzykn Tirian.- Wyacie z niej! - Pochyli si, zapa Digla za pas i kaptur, i wycign z krgu karów.Ale gdy tylko postawi go na ziemi, Digel wskoczy z powrotem na swoje miejsce, rozcierajc nos i zawodzc:- Auu! Auu! Dlaczego to zrobie? Uderzyem twarz o cian! O mao co nie zamae mi nosa!- Och, kochani - powiedziaa ucja - co moemy dla nich zrobi?- Zostawi ich w spokoju - odpar Eustachy.Ale gdy tylko to powiedzia, ziemia zadraa.Powietrze wypenia sodka wo.Jaka jasno zapona poza nimi.Wszyscy odwrócili si.Tirian uczyni to ostatni, bo przenikn go lk.I oto ujrza przed sob nadziej swego serca, olbrzymiego i prawdziwego zotego Lwa, samego Aslana.Inni klczeli ju w pókolu wokó jego przednich ap, zanurzajc rce i twarze w zotej grzywie, a on pochyli si, aby dotkn kadego jzykiem.A potem utkwi spojrzenie w Tirianie, a ten podszed bliej, drc, i upad do stóp Lwa.Lew pocaowa go i rzek:- Dzielnie si spisae, ostatni królu Narnii, stojc nieugicie w jej najciemniejszej godzinie.- Aslanie - powiedziaa ucja przez zy - czy nie mógby.czy zrobisz co z tymi biednymi karami?- Kochanie - odpar Aslan - poka ci, co mog, a czego nie mog zrobi.Zbliy si do karów i wyda z siebie cichy pomruk - cichy, lecz ziemia od niego zadraa.- Syszelicie? - powiedzia Digel.- To ta banda na drugim kocu Stajni.Chc nas przestraszy.Robi to za pomoc jakiej maszyny.Nie zwracajmy na to uwagi.Nas nikt ju nie nabierze!Aslan podniós gow i wstrzsn grzyw.I nagle na kolanach karów pojawiy si najwspanialsze potrawy: pasztety, ozorki, gobki, biszkopty z kremem, lody, a kady karze trzyma w rku puchar dobrego wina.Ale i to nie poskutkowao.Zaczy je i pi, lecz najwyraniej nie czuy smaku tych wyszukanych potraw.Byy przekonane, e jedz i pij tylko to, co mona znale w kadej stajni.Jeden powiedzia, e próbuje je siano, drugi, e znalaz kawaek starej rzepy, inny, e zmusza si do jedzenia zgniej kapusty.Kiedy podniosy do ust zote puchary pene czerwonego wina, zaczy si krzywi, a jeden powiedzia: Tfu! To okropne pi brudn wod z koryta, które suyo przedtem osu! Nigdy nie mylaem, e upadniemy tak nisko".Bardzo szybko kady karze zacz podejrzewa, e inni znaleli co lepszego ni on.Wyrywali sobie jedzenie z rk, kócili si i przeklinali szpetnie, a wynika z tego prawdziwa bijatyka i wszystkie przysmaki rozmazali sobie po twarzach albo wdeptali w ziemi.A kiedy w kocu usiedli, by zaj si swoimi podbitymi oczami i krwawicymi nosami, rozlegy si gosy:- No, ale w kadym razie nie ma w tym adnego matactwa.Nie pozwolimy, eby nas kto oszukiwa.Kary nale do karów.- Sami widzicie - rzek Aslan.- Nie pozwalaj sobie pomóc.Wybrali przebiego zamiast wiary.Cho wizienie istnieje tylko w ich wyobrani, to naprawd s w nim zamknici.Tak bardzo boj si, aby ich w co nie WCIGNITO, e nie mona ich z tego WYCIGN.Ale chodcie, dzieci.Mam co innego do zrobienia.Zbliy si do Drzwi, a za nim podeszli wszyscy.Podniós gow i zarycza:- Ju czas! - a potem goniej: - Czas! - a potem tak gono, e chyba gwiazdy zadray na swoich drogach: - CZAAAAS!Drzwi otworzyy si gwatownie.Rozdzia 14NOC SPADA NA NARNIWSZYSCY STANLI OBOK ASLANA, po jego prawym boku, i spojrzeli przez otwarte Drzwi.Ognisko wygaso.Wzgórze pogryo si w ciemnociach, gdyby nie czarne zarysy wierzchoków drzew na tle rozgwiedonego nieba, trudno byoby uwierzy, e patrzy si na las.Ale kiedy Aslan zarycza po raz drugi, na lewo zamajaczy jeszcze jeden czarny ksztat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]