[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Koszula pękła Billowi na piersi, gdy napiął potężnemuskuły - i udało się! Nie tylko powstrzymał androida Ricka przed dotknięciemkonsoli, ale uniósł go kilka cali w górę. - Dwie sekundy, Bill! - krzyczała stopa.Spanikowany Billrozejrzał się wokół, szukając drogi wyjścia. Była tylko jedna. - Otwórz się, biokomputerze! - zawołał, podnosząc oburączwijącego się androida i uważnie celując.Sapiąc z wysiłku podbiegł i wepchnąłRicka razem z mikrogranatem w otwartą paszczę komputera. - Teraz uciekaj, Bill! - zawołał nadajnik głosem EageraBeagera. - Przecież nie ma dokąd! - powiedziała Irma.- Jedna sekunda! Bill złapał Irenę i ruszył w kierunku odległego kątapomieszczenia. Prawie zdołali tam dotrzeć. Wyobraźcie sobie dźwięk, jaki wydałaby gwiazda zmieniająca sięw supernową, gdyby była zrobiona z twarożku ze śmietaną.Mniej więcej takidźwięk wydał eksplodujący biokomputer. Powietrze zgęstniało od latających kawałków ciała i galonówposoki.Wokół snuła się czerwona mgła jak z parującego jeziora barszczu, gdyBill zdołał wstać i spojrzał na pobojowisko. - Nieładnie - rzekł Bgr. - Fe! - powiedziała Irma. - To wcale nie po przyjacielsku, Bill! - stwierdziła głowaRicka, tocząc się po podłodze. Zanim Bill zdążył odpowiedzieć, pochwycił go silny prąd jakiejśnieodpartej, eterycznej siły, wlokąc razem z Ireną na środek komnaty. - Bill, co się dzieje? - wrzasnęła zdziwiona Irma. Szamoczącego się Billa obróciło twarzą do środka pokoju, tak żeprzez ułamek sekundy widział, co ich czeka. W miejscu, gdzie stał biokomputer, pojawiły się snopy energii,tworzące coś w rodzaju wirującej galaktyki spiralnej.Obracały się jak wiatrak,wywołując w powietrzu złowrogi wir. W następnej chwili Bill wpadł weń, stracił świadomość w snopachiskier i w mroku.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]