[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Zgadza się.Gdzież indziej mogłabym osobiście obserwować Ziemianwspółdziałających z innymi rasami w sytuacji bojowej? Zapominając o dobrych manierach gapił się na nią z rozdziawionym dziobem.Wkraczali do spiralnych ogrodów Gucheria. - Chyba żartujesz! Jesteś Waisem.Myślisz, że się już uodporniłaś na teokropieństwa! Akademickie założenia to nie to samo, co osobiste doznania. - Właśnie dlatego muszę się tam udać - upierała się. - Wiesz ze swoich własnych doświadczeń, że jesteśmy emocjonalnie i umysłowoniezdolni do stawiania czoła takim warunkom. - Całe lata uprawiałam ćwiczenia, zarówno umysłowe, jak i fizyczne, które wmoim odczuciu, umożliwią mi to.Udoskonalane jest również standartowelekarstwo.- Jej szyja drgnęła ostro, płynnie układając się w wykrzyknik.-Muszę to zrobić, inaczej moje badania utkną w ślepym zaułku. - Przecież jesteś jeszcze młoda.- W głosie szefa wydziału brzmiałoubolewanie. - Nie będę hamowała swojego rozwoju intelektualnego, tak jak niepowstrzymywałam fizycznego.Badania w terenie są dla mnie następnym krokiem. - No, nie wiem.administracja czułaby się odpowiedzialna, gdyby coś ci sięstało w trakcie badań, które oni finansowali. - Już przygotowałam konieczne dokumenty, dotyczące zrzeczenia się roszczeń.Wświetle prawa mogłabym równie dobrze umrzeć tutaj, jak na polu bitwy.- Użyłanajbliższego fonetycznie synonimu, bowiem słów "pole bitwy" nie było w żadnymz dialektów Waisów. - Czy uświadamiasz sobie, że w trakcie tych badań może się zdarzyć, żebędziesz jedyną nie Ziemianką wśród obecnych? Lekki, mimowolny dreszczyk przebiegł przez jej nogi, tak lekki, że jejtowarzysz nie mógł tego zauważyć. - Wydaje mi się, że przemyślałam wszystko, choć naturalnie nie ma możliwościprzewidzenia jak ktoś się zachowa w bezprecedensowej sytuacji, niedoświadczywszy jej samemu.Nie proponowałabym tej akcji, gdybym czuła, żemogłabym jej nie przeżyć. - To coś więcej, niż zwykłe, naukowe badania - dodała z przejęciem.-Sformułowałam częściowo pewne hipotezy, które mnie głęboko niepokoją.Jestemprzekonana, że dzięki proponowanej wyprawie badawczej będę je wreszcie mogłapotwierdzić, lub, jeszcze lepiej, odrzucić. - Jeśli jesteś tym aż tak zaniepokojona, lepiej się poczujesz jeśli zażyjeszpigułkę zamruczał. Zatrzymała się na ścieżce i zwróciła się ku niemu wyczekująco. - Czy poprze pan moją prośbę? Zawahał się.Nie wiedział jak pogodzić prywatne uczucia z odpowiedzialnościąszefa. - Obarczasz mnie wielkim brzemieniem. - Jeśli cokolwiek mi się stanie, będzie to wyłącznie moja wina, nikogo innego. - Gdyby udało ci się przeżyć i powrócić nawet z minimalną ilością nowychmateriałów, byłby to tryumf dla uniwersytetu.Osobiście uważam, że stantwojego umysłu pozostawia wiele do życzenia.Jako przełożony mogę wyrazićtylko mój wielki podziw. - Przekażę wyżej twoją prośbę i polecę osobiście, żeby była szybko ipozytywnie załatwiona.Mam nadzieję, że nie będę miał przez to wyrzutówsumienia do końca życia.- Gładko przeszedł na dużo bardziej osobisty ton.-Będę się o ciebie bał, gdy zaangażujesz się w to nadzwyczajneprzedsięwzięcie. - Nie zawiodę pana, podobnie jak uniwersytetu.- Jego zgoda wzbudziła w niejlekki dreszcz uniesienia.- Przyniosę uniwersytetowi taką sławę, że. - Dobrze, dobrze - przerwał jej, gdy delikatnie wygięte i pokrytepłaskorzeźbami drzwi rozwarły się, by wpuścić ich do klimatyzowanego wnętrzanastępnego budynku.- Jeśli przeżyjesz.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]