[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Doprawdy? Ale na pewno wie pan, ¿e niektóre z nich bardzo wam pomog³y.Ot, choæby Ford: zbudowa³ transportery opancerzone dla Wehrmachtu.Ciê¿arówki, którymi wasi ¿o³nierze przejechali przez Francjê i Polskê, zbudowa³a korporacja General Motors.A wszyscy wiemy, ¿e ciê¿arówki to trzon waszego wojskowego systemu transportowego.- Stephen zrobi³ pauzê, uwa¿nie obserwuj¹c jego twarz, ale von Schussler by³ tylko znudzony.- Jak pan zapewne pamiêta, Fiihrer nagrodzi³ Forda waszym najwy¿szym odznaczeniem cywilnym, Wielkim Krzy¿em Niemieckiego Or³a.- Wzruszy³ ramionami.- Podobno w gabinecie Hitlera wisi jego portret.- To chyba jeden z waszych prezydentów powiedzia³, ¿e "Interesem Ameryki jest robiæ interesy", ja? - odrzek³ von Schussler, siêgaj¹c po kanapkê.Stephen myœla³ przez chwilê, ¿e puœci³ do niego oko, ale nie, to by³ tylko nerwowy tik.-Niektórzy z naszych biznesmenów uwa¿aj¹- kontynuowa³ ostro¿nie- ¿e miêdzynarodowy handel wytycza drogê polityce.To mi³e, ¿e mo¿na robiæ pieni¹dze, wzmacniaj¹c jednoczeœnie historyczne si³y, których oficjalnie nie mo¿emy popieraæ.Zarzuci³ przynêtê, ale czy Niemiec j¹ po³knie? Przecie¿ musia³ go zrozumieæ: oto on, kolejny amerykañski przemys³owiec, potajemnie popiera faszystów.Gdyby von Schiissler po³kn¹³ haczyk, na pewno powiedzia³by coœ, co choæ po czêœci ujawni³oby jego prywatne przekonania.A gdyby nale¿a³ do przeciwników Hitlera i jego re¿imu, widaæ by to by³o po jego minie, po innych subtelnych oznakach, których Stephen czujnie wypatrywa³.- Pieni¹dze s¹ jak mi³oœæ - odrzek³ obojêtnie von Schussler.- Zawsze trafi¹ do serca.- Nie wszyscy tak s¹dz¹ - odpar³ Metcalfe, starannie dobieraj¹c s³owa.- Niektórzy z moich kolegów ¿ycz¹ wam wszystkiego najgorszego.Uwa¿aj¹ was za barbarzyñców.Von Schussler wyraŸnie siê naje¿y³.- Niech pan im powie, ¿e nie jesteœmy barbarzyñcami.Niemcy, prawdziwi Niemcy, zawsze kochali piêkno i si³ê.Chcemy tylko narzuciæ innym nasz¹ cywilizacjê i porz¹dek.Europa zjednoczona pod rz¹damiFiihrera bêdzie kontynentem pokoju, prawa i ³adu.A ³ad to dobry interes, ja?Metcalfe sondowa³ wzrokiem jego twarz.Czy miêdzy tymi s³owami i cz³owiekiem, który je wypowiedzia³, istnia³ jakiœ rozdŸwiêk? Czy s³ychaæ w nich by³o choæby delikatn¹ nutkê sceptycyzmu, niepewnoœci czy ironii?Nie.Von Schussler by³ spokojny, opanowany i obojêtny - musia³ powtarzaæ te s³owa setki razy.Przypomina³ nauczyciela, który wyjaœnia ró¿nicê miêdzy gadami i p³azami wyj¹tkowo têpemu uczniowi.Niski okularnik o mysiobr¹zowych w³osach odci¹gn¹³ go na bok i zacz¹³ coœ szybko mówiæ.Stephen i Lana nareszcie zostali sami.- Nigdy wiêcej nie przychodŸ do mnie do domu - syknê³a Lana.- S³yszysz? Nigdy!- Bo¿e, przepraszam.- Metcalfe zdrêtwia³.- Nie wiedzia³em, ¿e.- Nie, nie wiedzia³eœ.- Wybuch gniewu min¹³ i nieco z³agodnia³a.- Ty w ogóle ma³o wiesz.- W³aœnie zaczyna to do mnie docieraæ.- "Ty w ogóle ma³o wiesz".Fakt, nie wiedzia³ na przyk³ad, ¿e wci¹¿ bardzo j¹ kocha.- Nie dokoñczyliœmy pewnych spraw.- Sprawy, interesy.- Pokrêci³a g³ow¹.- Dla ciebie wszystko jest interesem.S³ysza³am, jak rozmawia³eœ z Rudim.Te twoje uk³ady, te uk³adziki, i to z tymi ludŸmi.Wszystko dla wszechpotê¿nego dolara.- Mo¿e ty te¿ czegoœ nie wiesz - zripostowa³ delikatnie Metcalfe.- Jesteœ biznesmenem.Cz³owiekiem interesu.Mo¿esz buntowaæ siê przeciwko temu, co dosta³eœ, co odziedziczy³eœ w spadku, ale na pró¿no.To niezatarta skaza.- Skaza?- Skaza, piêtno kapitalizmu.Krwi robotników, na których siê bogacicie.- Rozumiem.- Zupe³nie nie przypomina³a dawnej, beztroskiej, apolitycznej Swiet³any.Mówi³a jak prelegentka z Komsomo³u, jakby do cna przesi¹k³a komunistyczn¹ propagand¹, z której kiedyœ szydzi³a.- Skoro kapitalizm jest plam¹, to Rosja skutecznie j¹ wyczyœci³a, zw³aszcza w ci¹gu kilku ostatnich lat.- Nasz wielki przywódca mówi: nie mo¿na zrobiæ omletu, nie pal¹c przy tym stu kur.Komunizm to radziecka w³adza plus elektryfikacja ca³ego kraju, to krzes³o elektryczne w ka¿dym domu.Co ona mówi³a? Co chcia³a mu powiedzieæ? Czy¿by specjalnie to przekrêca³a? W jej g³osie i w twarzy nie by³o ani cienia ironii.- Stalin uj¹³ to chyba inaczej.Nie mo¿na zrobiæ omletu, nie t³uk¹c przy tym jaj.Powiedzia³ tak, broni¹c swoich czystek.Na jej policzkach wykwit³y rumieñce.- Stalin na d³ugo przed nami przewidzia³, ¿e to, co próbujemy stworzyæ, bêdzie mia³o wrogów.- Tak? A co "próbujecie stworzyæ"?- Nowe socjalistyczne pañstwo, w którym wszystko bêdzie wspólne.Nie tylko ziemia, nie tylko ko³chozy.Wszystko.Fabryki.Rodziny.Poezjê te¿ skolektywizujemy, i to ju¿ nied³ugo! Wyobra¿asz sobie spo³eczeñstwo, któremu siê to uda?Mówi³a bzdury, szydzi³a z pustych hase³, przekrêca³a je i parodiowa³a.Czy to mo¿liwe? Czy dobrze s³ysza³? Ale jeœli tak, jeœli wyœmiewa³a z³owrogi jêzyk komunistycznej propagandy, robi³a to tak powœci¹gliwie i oschle, ¿e z trudem j¹ poznawa³.Co siê z ni¹ sta³o? Co sta³o siê ze s³odk¹, prostoduszn¹ Lan¹, balerin¹ i trzpiotk¹ bez jednej powa¿nej myœli w g³owie?- Pos³uchaj, musimy porozmawiaæ.- Przecie¿ rozmawiamy.- Sami, w cztery oczy.Milcza³a przez chwilê, jakby siê nad czymœ zastanawia³a.- Widzia³eœ ju¿ ogród i ³¹ki? S¹ urocze.Pójdziemy na spacer? - Zaproponowa³a to niby obojêtnie i od niechcenia, ale on doskonale j¹ zrozumia³.Po raz pierwszy ust¹pi³a, po raz pierwszy zgodzi³a siê porozmawiaæ z nim na osobnoœci.- By³oby mi³o - odrzek³.Panuj¹cy na dworze mróz nie sprzyja³ spacerom po faluj¹cych wzgórzach wokó³ daczy.Lana w³o¿y³a d³ugie futro, chyba norki, i futrzan¹ czapkê do kompletu, co w Moskwie by³o zupe³nie niespotykan¹ ekstrawagancj¹.Metcalfe zastanawia³ siê, czy to podarunek od jej niemieckiego kochanka."Z tymi ludŸmi".Tak, powiedzia³a to z wyraŸn¹ pogard¹.Co to znaczy? Nienawidzi³a von Schusslera i wszystkiego tego, co sob¹ uosabia³? Jeœli tak, dlaczego z nim by³a? Nigdy nie nale¿a³a do bezdusznych materia³istek i nie nawi¹za³aby romansu z chciwoœci, z chêci posiadania rzeczy, które kochanek móg³by jej kupiæ.By³a sfinksem i enigm¹.Co knu³a? Dlaczego trzyma³a z tym Niemcem? Co tak naprawdê myœla³a o Stalinie i sowieckiej Rosji? Kim w³aœciwie by³a?- Naprawdê przyjecha³eœ tu w interesach? - Szli bez celu przed siebie, pod butami skrzypia³ œnieg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]