[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kształtem swym przypominała czapkę.Beztylu oczu Aldebarańczycy nie mogliby rozmawiać, gdyż mowa ich jest małowyrazista. Podczas gdy Aldebarańczyk zbliżał się,wprowadziłem do deszyfratora program: "Rejon Byka i Woźnicy, język barw" iuniosłem urządzenie nadawczo-odbiorcze kulę z rękojeścią.Aldebarańczyknatychmiast skierował na kulę tę połowę swojej wstęgi ocznej, która znajdowałasię z naszej strony.Powitaliśmy gościa na Orze, on podziękował nam za miłeprzyjęcie, a następnie rozpoczęły się rzeczowe pertraktacje. - Jak się pan tu czuje? - zapytała Wiera. Kula nadajnika zabarwiła się kolejno na malinowo,błękitnie i żółto.W odpowiedzi zaświeciła się "czapka" Aldebarańczyka, alebarwy były bledsze niż na kuli i nie domyśliłbym się, że jest to mowa, gdybymnie wiedział o tym wcześniej.W kuli zabrzmiał głuchy, maszynowy głos.Informacje otrzymane od Niebian zamieniały się w ludzkie słowa z szybkościątaką, że nie zauważyliśmy najmniejszego opóźnienia. -Dziękuję - powiedział Aldebarańczyk.- To bardzo miłe, że grawitacja w czasiesnu zwiększa się.Jeszcze nigdy tak świetnie nie spałem. - Czy podobają się wam ludzie? Nie żałujecie, iż donas przyjechaliście? - Wśród ludzi czujemy się dobrze. - A czy wiecie coś na temat istot podobnych do was?Nie wiem, jak się nazywasz, przyjacielu?. - Nazywamsię Wlan - odparł Aldebarańczyk.O istotach podobnych do nas niczego nie wiem.Trzeba o to zapytać młodszego staruszka, najlepiej dziecko.W naszej delegacjinie ma młodych staruszków. Wkrótce przypełzli inniAldebarańczycy i rozmowa stała się ogólna.Jeśli nawet oczekiwali nas zniecierpliwością, to nie dawali tego po sobie poznać: mieszkańcy Aldebaranaczęściej odpowiadali na nasze pytania, niż sami pytali.Zresztą już wcześniejwiedzieliśmy, że te istoty nie odznaczają się ciekawością. - Jakaś abrakadabra - powiedział Romero, gdyśmy się znimi pożegnali.- Dzieci-staruszkowie, grawitacja wzrasta w czasie snu. Spychalski ironicznie wykrzywił twarz w swoim dziwnymuśmiechu, do którego ciągle nie mogłem przywyknąć. -Czy pańskim zdaniem jedynie ludzkie obyczaje mają jakiś sens? Ich informacje sąw pełni logiczne. Spychalski opowiedział następnie, żedla Aldebarańczyków najważniejszym problemem życiowym nie jest zdobywaniepokarmu, jak się to dzieje u większości Niebian, łącznie z ludźmi, lecz sen.Pomyślność społeczeństwa zależy od możliwości zorganizowania odpoczynku.Przynormalnej w ich warunkach grawitacji Aldebarańczycy pracują, lecz nie mogązasnąć.Zasypiają jedynie w silniejszym polu grawitacyjnym, udają się więc nawypoczynek do głębokich jaskiń.Różnica ciężkości pomiędzy powierzchnią gruntu idnem groty jest wprawdzie niewielka, ale wystarczająca.Ponieważ Aldebarańczycynie mogliby o własnych siłach wydostać się z dna groty, wobec tego inne osobnikiwspólnymi siłami wyciągają ich na pomostach zawieszonych na pasach, którenawinięte są na kołowroty.Na Orze natomiast urządzono specjalne altany do snu.Kiedy ktokolwiek wpełza tam, natychmiast wzrasta pole siłowe i Aldebarańczyksłodko zasypia ukołysany potężniejącą grawitacją. -Posłuchajcie teraz, kim są ci młodzi staruszkowie - powiedział Spychalskizłośliwie. Okazało się, że Aldebarańczycy nie pisząksiążek i całą wiedzę przekazują "ustnie".Niektóre osobniki od dzieciństwaspecjalizują się w zapamiętywaniu.Ci uczeni Aldebarańczycy zwolnieni są zwszelkiej innej pracy, a na starość, gdy do wiadomości zasłyszanych dodadząwłasne doświadczenia, stają się prawdziwymi skarbnicami mądrości.Pod koniecżycia przekazują nagromadzoną wiedzę nowym strażnikom doświadczeń.Wszystkichwyuczonych (młodych i starych) Aldebarańczycy z czułością nazywają staruszkami.Słowo "staruszek", znaczy u nich tyle co "mądry"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]