[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zostaniemy wszyscy unieœmiertelnieni w pieœni i wierszu, panowie.Ogrom naszego przedsiêwziêcia bêdzie.September da³ Ethanowi lekk¹ sójkê w bok.- S¹dzê, ¿e us³ysza³eœ ju¿ wszystko, co chcia³eœ, ch³opcze.- Tak myœlê, Skuo.Przeprosili czarodzieja.Malmeevyn tak by³ poch³oniêty opisywaniem splendoru, jaki go czeka po uzyskaniu nieœmiertelnoœci, ¿e niemal nie zauwa¿y³ ich odejœcia.Kiedy wyszli na korytarz, ch³odny i cichy, Ethan nie móg³ powstrzymaæ ostatniego pytania.- Zak³adaj¹c, ¿e to monstrum naprawdê zostanie zbudowane, Skuo.- Zostanie, ch³opcze.- Dobrze, uwierzê w to, kiedy z³apie pierwszy wiatr w ¿agle.I kiedy nie rozleci siê na drzazgi przy pierwszym uczciwym powiewie.Zak³adaj¹c, ¿e.czy uda nam siê dojechaæ? Czy uda nam siê dotrzeæ do osiedla? I ile czasu nam to zajmie?- Mam zaufanie do tej ³odzi, ch³opcze.Williams mo¿e gdzieœ w g³êbi duszy, w tajemnicy przed wszystkimi jest romantykiem, ale to rozs¹dny projekt.Mamy kompasy.Teraz, kiedy wiemy, ¿e niedaleko wyspy znajduje siê punkt orientacyjny, ten wulkan.jak oni go nazywaj¹?- Miejsce-Gdzie-Krew-Ziemi-P³onie - pospieszy³ mu z pomoc¹ Ethan.- No.stamt¹d nie powinniœmy mieæ ¿adnych trudnoœci ze znalezieniem miasta.Zaraz, zaraz.mamy dan¹ szybkoœæ, z jak¹ to coœ powinno siê poruszaæ, musimy daæ miejscowym czas na przyzwyczajenie siê do innego olinowania, plus fakt, ¿e czasami bêdziemy jechali pod wiatr.s¹dzê, ¿e powinniœmy siê zmieœciæ w dwóch miesi¹cach.W zale¿noœci od pogody, oczywiœcie.- A co myœlisz o naszym kapitanie? Nie wzbudza³ we mnie nabo¿nego szacunku, kiedy pierwszy raz podró¿owaliœmy razem.September wyszczerzy³ zêby.- Ta-hoding? Wygl¹da i mówi jak t³usty maruda, prawda? Pewnie dlatego, ¿e jest t³ustym marud¹.Ale zrobi³ te¿ na mnie wra¿enie trana, który zna siê na sztuce ¿eglarskiej.w ka¿dym razie po lodzie.Wolê, ¿eby to on z szeroko otwartymi oczami sta³ u steru, w przeciwieñstwie do jakiegoœ aroganckiego chwalipiêty z g³adk¹ mow¹, który nie bêdzie potrafi³ odró¿niæ burzy œnie¿nej od kurzawy.Za ka¿dym razem nad jakiegoœ szarmanckiego idiotê przed³o¿ê kapitana, który troszczy siê przede wszystkim o w³asn¹, cenn¹ skórê.W najbli¿szym czasie bêdê uwi¹zany w kuŸni przy kszta³towaniu tych p³Ã³z do tratwy, a Williams i Eer-Meesach bêd¹ harowali nad planami i projektami.Trzeba by³o znaleŸæ kogo, do kierowania robotnikami.I na Czarn¹ Dziurê w £abêdziu czy wiesz, kto siê zg³osi³ na ochotnika, kiedy siê o tym dowie dzia³?- Powiedz¿e - powiedzia³ Ethan.- Stary du Kane, ot kto! WyobraŸ sobie, ¿e prosi³, czy mc ¿e.Powiedzia³ coœ w tym sensie, ¿e nie jest zbyt bieg³y w pozbawianiu g³Ã³w wojowniczych obstrukcjonistów ani w upijaniu siê po kole¿eñsku z miejscow¹ soldatesk¹, ale ¿e potrafi zarz¹dzaæ du¿ymi grupami pracowników i rozdzielaæ materia³.Nabra³ wystarczaj¹cej bieg³oœci w lokalnym dialekcie, ¿eby sobie poradziæ, wiêc powiedzia³em mu, ¿eby siê bra³ do roboty.Ethan nie podziela³ zaufania, jakim Skua obdarzy³ finansistê.- Czy s¹dzisz, ¿e bêdzie umia³ z nimi postêpowaæ? Nie nale¿y do najbardziej taktownych istot w tym Ramieniu Galaktyki.- Nie myl dzia³ania i osobowoœci - zbeszta³ go September, drapi¹c siê po zakrytym futrem uchu.- Ja te¿ nie jestem wielbicielem tego finansowego rekina ani jego krewnych, ale nie znajdujemy siê w sytuacji, która pozwoli³aby nam wybieraæ z nieograniczonych zasobów si³ roboczych.Poza tym potrafiê sobie wyobraziæ, ile kredytów kosztuje go ka¿dy dzieñ, który spêdza z dala od swego imperium.Ju¿ on doprowadzi do tego, ¿e tratwa zostanie zbudowana najszybciej, jak tylko siê da.- Przypuszczam, ¿e tak - powiedzia³ Ethan niepewnie.- Ci¹gle mnie jednak gnêbi, co te¿ siê mog³o staæ z Waltherem.September mrukn¹³ coœ na wspomnienie porywacza, którego stracili z oczu.- Pewnie zosta³a teraz z niego zamarzniêta plama na lodzie, co? A mo¿e komfortowo wypoczywa sobie w brzuchu jakiegoœ drooma albo innego pe³nego uroku cz³onka miejscowej fauny.- Przypuszczam, ¿e tak - to mówi¹c Ethan ruszy³ do w³asnego pokoju i buzuj¹cego ognia.ROZDZIA£ XIBudowa Slanderscree postêpowa³a szybko, zgodnie z ich najœmielszymi marzeniami, pomimo iœcie królewskich jêków cierpienia, jakie wydawa³ z siebie Landgraf Torsk Kurdagh-Vlata na widok nie koñcz¹cej siê listy wydatków.DŸwiêki te harmonizowa³y wspaniale z nieustannym wyciem wiatru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]