[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko jest możliwe.W naturze istnieje nieodparty pęd do poznania samych siebie, a jakim konkretnymsposobem to samopoznanie się realizuje, jest sprawą warunków i przypadku.Nienależy się dziwić, a tym bardziej oburzać, że warunki czasem układają siędziwacznie.Taki pogląd pomagał mi zachować spokój przy nowych znajomościach,ale pod koniec obchodu poczułem się zupełnie rozbity.Rozmaitość form życiazebranych na Orze była przytłaczająca. Wieczoremspacerowałem wraz z Romerem po planecie. Nieruchomesłońce utraciło już swe dzienne gorąco i pobladło, zmieniając się w księżyc.Trzy czwarte tarczy w ogóle zgasło, był nów.Powietrze, we dnie niosące dalekokażdy dźwięk, teraz go tłumiło, zamieniało w szumy i szmery, za to zapachystawały się intensywniejsze.Woń kwiatów wywoływała lekki zawrót głowy.Romerowymachiwał laseczką, a ja opowiadałem, jakie myśli przyszły mi do głowy w czasiezapoznawania się z Niebianami. Romera oburzyła mojatolerancja. - Głupstwa opowiadasz, mój drogi!Wszystkie te anielskie gęby, wężoludzie i półprzejrzyste pająki są tylkopotworkami, a z potworkami nie chcę mieć nic wspólnego.Dawniej niezbyt sięzachwycałem ludźmi, teraz ich ubóstwiam.Znajomość z Niebianami przekonała mnie,że człowiek jest najwyższą formą życia rozumnego.Dopiero teraz pojąłem całągłębię kryterium "Wszystko.dla dobra ludzkości i człowieka". - Kryterium jest prawidłowe i nikt nie zamierza goobalać. - Myli się pan - odrzekł Romero ponurymgłosem.- Nie podobają mi się nastroje pańskiej siostry.Chcę coś zaproponować.Wiera jest droga nam obu.Zawiążmy więc przyjacielski sojusz skierowany przeciwjej niebezpiecznym fantazjom.Pan jest zdziwiony? Proszę mnie wysłuchać uważnie,przyjacielu! Wsparł się na lasce i przemówiłuroczyście: - Nasz sojusz przeciwstawi się poświęcaniuinteresów człowieka dla dobra półzwierząt, moralnych i fizycznych potworków. Odraza zeszpeciła mu twarz.Wiele mi się w Niebianachnie podobało, ale nie na tyle, aby ich znienawidzić.- Pańskim zdaniemniebezpieczeństwo zapomnienia o interesach ludzkości jest realne? - Tak! - odpowiedział.- Już się o nich zapomina.Niepamięta o nich Wiera planując szeroką pomoc dla setek układów gwiezdnych.Zapomina pan, kiedy tak oburzająco obojętnie przyznaje, że rozumne życie możerównie dobrze występować w formach pięknych, jak i odrażających.Andre, gotowypoświęcić wszystkie siły grzebaniu w idiotycznych myślach prymitywnych jakdebile Aniołów.Zapominają też tysiące, ba, miliony podobnych do was fantastów iszaleńców.Proszę mi odpowiedzieć, uczciwie odpowiedzieć, czy to, co się dziejena Orze, nie świadczy o uszczuplaniu interesów ludzkości.Wszystkie bogactwaZiemi zapewniają luksusowe warunki pająkom i hipopotamom! Gwiezdny Pług wysłanyna Wegę zużył cały zapas substancji aktywnej na budowę sztucznego słońca dlakochanych wężyków.Tak wygląda nasza troska o innych.A człowiek? Człowiekaodsuwa się na dalszy plan.A ja nie pozwolę człowieka krzywdzić.Jeżeli do tejpory milczałem, to teraz milczeć nie będę.Powarzam to, co już mówiłem na Ziemi.Nad ludzkością zawisło wielkie niebezpieczeństwo i obecnie musimy myśleć tylko osobie, wyłącznie o sobie! Żadnej dobroczynności kosztem interesów człowieka! Ostatnie słowa krzyknął w takt uderzeń laski. Jeszcze niedawno nie widziałbym w jego wypowiedziniczego niemożliwego do przyjęcia, gdyż takie poglądy odpowiadały moim ówczesnymnastrojom.Teraz, po spotkaniu z Fiolą, stałem się inny. - Nie rozumiem, po co ten patos, Pawle? Proszę zapytaćMUK, kto ma rację, pan czy pańscy antagoniści, i wszystko stanie się jasne. Romerowi z wolna wracał jego zwykły ironiczno-wyniosływygląd, a po jego twarzy przemknął niedobry uśmieszek. - Dzięki za dobrą radę, mój młody przyjacielu, nieomieszkam zastosować się do niej.A więc, jeżeli dobrze zrozumiałem, nieodpowiada panu proponowany przeze mnie sojusz? - Wogóle nie widzę potrzeby zawiązywania podobnego sojuszu. - Pozwoli pan, że ocenę potrzeby tego sojuszu wezmę nasiebie.Dobranoc, szanowny przyjacielu.Ceremonialnie, według starożytnychwzorów, uniósł kapelusz i oddalił się.Z ciężkim sercem popatrzyłem za nim.Byłomi smutno, iż nasza wieloletnia przyjaźń w tak niedługim czasie rozpadła się wproch. Ze spuszczoną głową wlokłem się pustynną alejąbulwaru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]