[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze był tu i zawsze był samotny.Nie pamięta swoich nauczycieli, choć sądzi,że musiał ich mieć.Przypuszczał, iż "tresowano" go impulsami doprowadzanymibezpośrednio do tkanki nerwowej.Chciano go uczynić myślącym automatem, ale nieudało im się to, choć nie uważano go za gorszego od pięciu innych GłównychMózgów strzegących bezpieczeństwa Imperium Niszczycieli.Ale w odróżnieniu odnich nie tylko się uczył, lecz także indywidualizował. W miarę narastania zaprogramowanej wiedzy rodziły się teżnieprzewidziane pragnienia.Im głębiej przenikał w świat, tym tragiczniej odtego świata się oddzielał.Zrozumiał, co mu zabrano, zabierając ciało.Mógłprzesuwać gwiazdy i planety, ale nie był zdolny nawet o milimetr przenieśćsamego siebie! Zaczął więc marzyć.Odwiedzał miejsca, których nigdy niebędzie mu dane zobaczyć, stawał się tym, kim nigdy stać się nie mógł.ByłGalaktem i Niszczycielem, Aniołem z Hiad i sześcioskrzydłym świerszczem zPlejad, smokiem i ptakiem, rybą i zwierzęciem, zamieniał się nawet w roślinę.Bawił się, weselił, hasał w cudzej, na wieki niedostępnej postaci.Znałwszystkie formy życia w swym rejonie gwiezdnym! Pogrążony w swoje dwoiste istnienie był już przekonany, żezestarzeje się nie zaznawszy prawdziwej młodości, gdy do Perseusza wtargnął obcygwiazdolot - pierwszy posłaniec ludzkości - i jego sąsiad, Główny Mózg z DrugiejPlanety, próbował zatrzymać statek i nie zdołał tego uczynić. Mózg na Trzeciej triumfował: życie nie kończyło się naPerseuszu, gdzieś daleko pojawiła się potęga większa od potęgi Niszczycieli, oczym świadczyła unicestwiona Złota Planeta.Przy czym ludzie, bo tak nazywalisię w swych depeszach odbieranych przez wszystkie Główne Mózgi, ofiarowali pomocwszystkim uciśnionym, chcieli budować, a nie niszczyć! I kiedy trzy ludzkie gwiazdoloty znów przeniknęły dolabiryntu Perseusza, Mózg na Trzeciej Planecie zamknąwszy im drogę odwrotu niepozwolił ich jednak unicestwić.Nie dopuścił.do nierównej walki całej flotylliz "Cielcem", a później rozproszył tę flotyllę, gdy konwojował "Cielca" kumiejscu zagłady w głębi skupiska gwiezdnego. W ten sposób pierwsze istoty żywe - nie automatybiologiczne, lecz ludzie i ich sojusznicy - zstąpiły bezkarnie na zakazanąplanetę.Tak wyglądała owa sławetna "awaria na Trzeciej". Mózg zakończył swą spowiedź głębokim westchnieniem.Wszyscy milczeli, a ja zastanawiałem się, jak pomóc Głównemu Mózgowi StacjiMetryki na Trzeciej Planecie.Po chwili zwróciłem się do niego: - Cierpisz nad swą bezcielesnością, ale gdybyś nagle zyskałjakieś ciało, stałbyś się zwyczajną żywą istotą i straciłbyś wiele ze swychobecnych możliwości.Wprawdzie i teraz nie jesteś wieczny, ale wtedy zawisłobynad tobą widmo szybkiej, nieuchronnej śmierci.Odczuwałbyś nie tylko radość, aletakże cierpienia.Pomyślałeś o tym? Zdecydowałbyś się na zamianę potęgi nasłabość? - Na cóż mi potęga, skoro nie mam życia? - odparł zesmutkiem. Obróciłem się do Lusina: - Gromowładny zdaje się jeszcze żyje? - Umrze - odpowiedział Lusin.- Dziś.Nie ma ratunku.Mózguszkodzony. - Świetnie! To znaczy żal mi biednego smoka.Ale powiedz,czy mógłbyś zrobić Gromowładnemu transplantację innego mózgu - żywego, zdrowego- i w ten sposób uratować twego wychowanka od śmierci? - Naturalnie.Prosta operacja.Trudniejsze robiłem. - Słyszałeś? - zwróciłem się do Głosu.- Oto świetna okazjauzyskania ciała.Najpierw otworzysz nam przestrzeń, pomożesz naprawić statek inauczysz posługiwać się mechanizmami Stacji.Ale o tym wszystkim porozmawiamypóźniej.Teraz odpowiedz tylko, czy się zgadzasz. - Tak! Tak! Tak! - Wobec tego gratuluję ci przekształcenia się z władcyprzestrzeni i gwiazd w zwykłego myślącego smoka imieniem Gromowładny. - Na to się nie zgadzam! - zaoponował nagle Głos, a niktzrazu nie zorientował się, o co mu chodzi. - Na co się nie zgadzasz? - spytałem ze zdumieniem. - Na imię.Już dawno wymarzyłem sobie inne. - Słuchamy cię więc.Jakie?. - Od dzisiaj nazywać się będę Włóczęga!.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]